Hej. Wyznaczono mi cesarke na 20.05.19 ze względu na ułożenie miednicowe płodu.
Przedwczoraj w nocy dostałam strasznych boli krzyżowych, miałam biegunkę i ból podbrzusza. Przyjęli mnie do szpitala na obserwację i kilka godzin spędziłam na porodówce, ale nic konkretnego się nie działo. Wiem też, że tętno dziecka było podwyższone. Wczoraj mnie wypuścili i kazali brać nospę, kazali też przyjechać 20.05.19, chyba że działo by się coś niepokojącego np. Odejście wód. Przyjechałam do domu i znów jest to samo. Straszny, tępy ból w krzyżu promieniujący do brzucha, już nawet nospa nie pomaga, pól nocy nie śpię. Stąd moje pytanie; Czy któraś z was miała podobnie przed porodem ? Boję się, że może się zacząć w każdej chwili a oni zwlekają. Czy to normalne, że mnie wypuścili? Na ktg wyszły jakieś skurcze. Nie wiem jak przetrwam ten weekend. Dopiero w poniedziałek mam planowane przyjęcie na cc.
Przedwczoraj w nocy dostałam strasznych boli krzyżowych, miałam biegunkę i ból podbrzusza. Przyjęli mnie do szpitala na obserwację i kilka godzin spędziłam na porodówce, ale nic konkretnego się nie działo. Wiem też, że tętno dziecka było podwyższone. Wczoraj mnie wypuścili i kazali brać nospę, kazali też przyjechać 20.05.19, chyba że działo by się coś niepokojącego np. Odejście wód. Przyjechałam do domu i znów jest to samo. Straszny, tępy ból w krzyżu promieniujący do brzucha, już nawet nospa nie pomaga, pól nocy nie śpię. Stąd moje pytanie; Czy któraś z was miała podobnie przed porodem ? Boję się, że może się zacząć w każdej chwili a oni zwlekają. Czy to normalne, że mnie wypuścili? Na ktg wyszły jakieś skurcze. Nie wiem jak przetrwam ten weekend. Dopiero w poniedziałek mam planowane przyjęcie na cc.
Ostatnia edycja: