Wiem że się rozpisałam ale BŁAGAM O POMOC B Ł A G A M!!!!!!!!1
2 maja straciłam moje dziecko według om byłam w 12 tygodniu ciąży . W nocy 2 maja pojechałam do szpitala z bólami brzucha ,bez plamienia żadnych dodatkowych problemów ,ponieważ była noc dostałam zastrzyk na podtrzymanie ciąży , rano czułam się już dobrze byłam przekonana że zostanę przebadana i wrócę do domu badanie ginekologiczne super szyjka trzyma ,zamknięta a wielkość macicy odpowiada tygodniom ciąży ,tylko zostało usg czyli zobaczę moje maleństwo , a na usg cisza , zrobione było dopochwowo i dość szybko jak usłyszałam że malec jest taki jak trzy tygodnie temu zamarłam ale tego akurat wam nie muszę pisać bo wiecie ... zostałam wezwana do gabinetu tam lekarz skupił się na tłumaczeniu mi że to się zdarza i dostałam czopek dopochwowy na wywołanie skurczów, a po 6 godzinach dostałam tabletkę, ale ja tak naprawdę już nie potrzebnie bo bolało już okropnie i zaczynałam krwawić , w trakcie poronienia byłam w szpitalnym łóżku z ogromną wkładką czułam moment kiedy malec opuścił moje ciało nie byłam sama był ze mną tata malca. Skurcze od razu odpuściły ja usnełam , spałam może pół godziny przyszła pielęgniarka i bezpośrednio zaprowadziła mnie do do zabiegowego oddałam jej wkładkę razem z maleństwem i ze wszystkim co temu towarzyszy. Zostałam wyłyżeczkowana i na następnego dnia wróciłam do domu to był 3 maja na własne żądanie bo tak mi doradzono. wypis odbierałam we wtorek czyli 7 maja . Rozmawiałam z partnerem na temat pochówku i rejestracji ale doczytałam się wtedy że miałam 3 dni na to wiec przyszło mi się tylko pogodzić z faktem że już nic nie mogę . Więc zgromadziłam wszystkie rzeczy malca i uzupełniałam album radząc sobie z bólem jak tylko mogłam. W piątek czyli 10 maja postanowiłam wyjechać na dwa dni żeby odpocząć i w połowie drogi zadzwoniła do mnie pani ze szpitala że muszę do nich przyjechać i podpisać zgodę na kremację albo zdecydować się na pochówek bo bez mojej zgody nic nie mogą zrobić , nie muszę mówić że serce zatrzymało mi się , powiedziałam pani że porozmawiam z partnerem ale będziemy chcieli pochować nasze dziecko i że zgłoszę sie w poniedziałek rano do szpitala bo dziś nie zdążę wrócić do łodzi przed jej wyjściem . W poniedziałek rano stawiłam się na oddziale , pani wytłumaczyła mi ze muszę poczekać na wyniki badania histopatologicznego bo lekarz naocznie nie był wstanie stwierdzić obecności płodu .Panie podała mi jeszcze do podpisania dokument o zgodzie lub sprzeciwie moim w sprawie sekcji zwłok podpisałam sprzeciw i zaczęłam czekać dzwoniąc codziennie czy wynik jest . Wybrałam cmentarz, firmę pogrzebową, nawet kwiaty i inne szczegóły .23 maja usłyszałam że jest wiec telefon do brata w samochód i szybko do szpitala. Wynik brzmiał
RODZAJ MATERIAŁU : WYSKROBINY Z JAMY MACICY >CV5 GRAV !8/8 . OBSOLETA
DIAGNOZA : C V gRAV 12/8 .OBSOLETA. .ABORTUS PROVOCATUS
WYNIK: DOCZESNA Z WYLEWAMI KRWI I CECHAMI MARTWICY ORAZ KOSMKI ŁOŻYSKA Z 1 TRYMESTRU CIĄŻY TKANEK PŁODU NIE ZNALEZIONO . więc wpadłam na oddział nie będę opowiadać tego przedstawienia , ale zaczęły się najpierw poszukiwania drugiego pudełka że może w dwóch poszło do badania potem tłumaczenia że w jednym , a w końcu na solenną awanturę mojego brata poszła pani zastępca ordynatora żeby powtórzyli badanie i zaczęło się poszukiwanie materiału wyszła jakaś laborantka że ona nie wie czy to już nie wyrzucone ale szukają , w końcu znaleźli pudełeczko wielkości jogurtu , popłakałam się już chyba setny raz tym razem ze szczęścia . Pani obiecała mi że wyślą materiał do innego szpitala bo tam lepszy sprzęt i będą szukać tkanek. Ale wynik dopiero w środę czyli 28 maja . Zaufałam wróciłam do domu , z wiedzą jak wygląda takie badanie po nieprzespanej nocy w środę rano stawiłam się na oddziale pełna nadziej a pani zastępca ordynatora udawała że mnie nie zna i nie może sobie przypomnieć o co mi chodzi , ale w końcu wysłała mnie na histopatologię że tam są wyniki . wchodzimy z bratem a tam jakaś baba mówi mi że wynik który otrzymałam jest wiążący i nikt nie będzie specialnie dla mnie go powtarzał. Już nie płakałam trafił mnie........Zażądałam tylko kopi historii którą odebrałam teraz w poniedziałek czyli 3 czerwca bo dyrektor musi się zgodzić. prosto ze szpitala do drugiego w którym miały być robione dodatkowe badania bo dyrektor ten sam , i oczywiście pan dyrektor nas wysłuchał ale jak nie ma tkanek nie może mi pomóc!!!!! Wiec do rzecznika praw pacjenta ale tego nie ma w łodzi wiec do NFZ tam dział skarg i pytań pani wydrukowała mi moje prawa , dała namiar na rzecznika i tyle . Więc do domu i dzwonie do rzecznika a tam miła pani poradziła mi napisać list z żądaniem do szpitala o wystawienie pisemnego zgłoszenia urodzenia dziecka martwo urodzonego wzór listu znalazłam też tu na forum wiec szybko uzupełniłam i biegiem do pana dyrektora za potwierdzeniem odbioru . Dziś przyszła odpowiedz. . W odpowiedzi na przedmiotowe pismo dyrekcja ................informuje, iż nieistnienie tkanek płodu stwierdzone (badanie histop) uniemozliwia wydanie karty zgonu oraz zaswiedczenia o którym mowa w &8ust.3 rozporządzenia Ministra Zdrowia z 7 grudnia 2001r w sprawie poetępowania ze zwlokami i szczatkami ludzkimi (DzU nr.153 poz 1783 z pożn zm), a materiał z poronienia w którym nie mozna fizycznie wyosobnić tkanek płodu , nie moze być wydany rodzicom jako zwlok dziecka martwo urodzonego. itd....
Jeżeli KTOŚ może mi pomóc błagam , pomóżcie Mi . BŁAGAM czy mogę jeszcze coś zrobić . Aneta
2 maja straciłam moje dziecko według om byłam w 12 tygodniu ciąży . W nocy 2 maja pojechałam do szpitala z bólami brzucha ,bez plamienia żadnych dodatkowych problemów ,ponieważ była noc dostałam zastrzyk na podtrzymanie ciąży , rano czułam się już dobrze byłam przekonana że zostanę przebadana i wrócę do domu badanie ginekologiczne super szyjka trzyma ,zamknięta a wielkość macicy odpowiada tygodniom ciąży ,tylko zostało usg czyli zobaczę moje maleństwo , a na usg cisza , zrobione było dopochwowo i dość szybko jak usłyszałam że malec jest taki jak trzy tygodnie temu zamarłam ale tego akurat wam nie muszę pisać bo wiecie ... zostałam wezwana do gabinetu tam lekarz skupił się na tłumaczeniu mi że to się zdarza i dostałam czopek dopochwowy na wywołanie skurczów, a po 6 godzinach dostałam tabletkę, ale ja tak naprawdę już nie potrzebnie bo bolało już okropnie i zaczynałam krwawić , w trakcie poronienia byłam w szpitalnym łóżku z ogromną wkładką czułam moment kiedy malec opuścił moje ciało nie byłam sama był ze mną tata malca. Skurcze od razu odpuściły ja usnełam , spałam może pół godziny przyszła pielęgniarka i bezpośrednio zaprowadziła mnie do do zabiegowego oddałam jej wkładkę razem z maleństwem i ze wszystkim co temu towarzyszy. Zostałam wyłyżeczkowana i na następnego dnia wróciłam do domu to był 3 maja na własne żądanie bo tak mi doradzono. wypis odbierałam we wtorek czyli 7 maja . Rozmawiałam z partnerem na temat pochówku i rejestracji ale doczytałam się wtedy że miałam 3 dni na to wiec przyszło mi się tylko pogodzić z faktem że już nic nie mogę . Więc zgromadziłam wszystkie rzeczy malca i uzupełniałam album radząc sobie z bólem jak tylko mogłam. W piątek czyli 10 maja postanowiłam wyjechać na dwa dni żeby odpocząć i w połowie drogi zadzwoniła do mnie pani ze szpitala że muszę do nich przyjechać i podpisać zgodę na kremację albo zdecydować się na pochówek bo bez mojej zgody nic nie mogą zrobić , nie muszę mówić że serce zatrzymało mi się , powiedziałam pani że porozmawiam z partnerem ale będziemy chcieli pochować nasze dziecko i że zgłoszę sie w poniedziałek rano do szpitala bo dziś nie zdążę wrócić do łodzi przed jej wyjściem . W poniedziałek rano stawiłam się na oddziale , pani wytłumaczyła mi ze muszę poczekać na wyniki badania histopatologicznego bo lekarz naocznie nie był wstanie stwierdzić obecności płodu .Panie podała mi jeszcze do podpisania dokument o zgodzie lub sprzeciwie moim w sprawie sekcji zwłok podpisałam sprzeciw i zaczęłam czekać dzwoniąc codziennie czy wynik jest . Wybrałam cmentarz, firmę pogrzebową, nawet kwiaty i inne szczegóły .23 maja usłyszałam że jest wiec telefon do brata w samochód i szybko do szpitala. Wynik brzmiał
RODZAJ MATERIAŁU : WYSKROBINY Z JAMY MACICY >CV5 GRAV !8/8 . OBSOLETA
DIAGNOZA : C V gRAV 12/8 .OBSOLETA. .ABORTUS PROVOCATUS
WYNIK: DOCZESNA Z WYLEWAMI KRWI I CECHAMI MARTWICY ORAZ KOSMKI ŁOŻYSKA Z 1 TRYMESTRU CIĄŻY TKANEK PŁODU NIE ZNALEZIONO . więc wpadłam na oddział nie będę opowiadać tego przedstawienia , ale zaczęły się najpierw poszukiwania drugiego pudełka że może w dwóch poszło do badania potem tłumaczenia że w jednym , a w końcu na solenną awanturę mojego brata poszła pani zastępca ordynatora żeby powtórzyli badanie i zaczęło się poszukiwanie materiału wyszła jakaś laborantka że ona nie wie czy to już nie wyrzucone ale szukają , w końcu znaleźli pudełeczko wielkości jogurtu , popłakałam się już chyba setny raz tym razem ze szczęścia . Pani obiecała mi że wyślą materiał do innego szpitala bo tam lepszy sprzęt i będą szukać tkanek. Ale wynik dopiero w środę czyli 28 maja . Zaufałam wróciłam do domu , z wiedzą jak wygląda takie badanie po nieprzespanej nocy w środę rano stawiłam się na oddziale pełna nadziej a pani zastępca ordynatora udawała że mnie nie zna i nie może sobie przypomnieć o co mi chodzi , ale w końcu wysłała mnie na histopatologię że tam są wyniki . wchodzimy z bratem a tam jakaś baba mówi mi że wynik który otrzymałam jest wiążący i nikt nie będzie specialnie dla mnie go powtarzał. Już nie płakałam trafił mnie........Zażądałam tylko kopi historii którą odebrałam teraz w poniedziałek czyli 3 czerwca bo dyrektor musi się zgodzić. prosto ze szpitala do drugiego w którym miały być robione dodatkowe badania bo dyrektor ten sam , i oczywiście pan dyrektor nas wysłuchał ale jak nie ma tkanek nie może mi pomóc!!!!! Wiec do rzecznika praw pacjenta ale tego nie ma w łodzi wiec do NFZ tam dział skarg i pytań pani wydrukowała mi moje prawa , dała namiar na rzecznika i tyle . Więc do domu i dzwonie do rzecznika a tam miła pani poradziła mi napisać list z żądaniem do szpitala o wystawienie pisemnego zgłoszenia urodzenia dziecka martwo urodzonego wzór listu znalazłam też tu na forum wiec szybko uzupełniłam i biegiem do pana dyrektora za potwierdzeniem odbioru . Dziś przyszła odpowiedz. . W odpowiedzi na przedmiotowe pismo dyrekcja ................informuje, iż nieistnienie tkanek płodu stwierdzone (badanie histop) uniemozliwia wydanie karty zgonu oraz zaswiedczenia o którym mowa w &8ust.3 rozporządzenia Ministra Zdrowia z 7 grudnia 2001r w sprawie poetępowania ze zwlokami i szczatkami ludzkimi (DzU nr.153 poz 1783 z pożn zm), a materiał z poronienia w którym nie mozna fizycznie wyosobnić tkanek płodu , nie moze być wydany rodzicom jako zwlok dziecka martwo urodzonego. itd....
Jeżeli KTOŚ może mi pomóc błagam , pomóżcie Mi . BŁAGAM czy mogę jeszcze coś zrobić . Aneta