A wiesz, ja dziś też w kiepskim nastroju. Depresja wczesnojesienna?
Dziewczyny po korytarzu spacerowaly, poprzebierane już do porodu z okazałymi, donoszonymi brzuszkami, pewnie już mają w ramionach swoje dzieci...za oknem dramat rodziny - mam okno tuż nad sorem. Zginął dziś młody człowiek w wypadku, a lekarz wyszedł przekazać zrozpaczonej żonie, bratu, rodzicom chłopaka straszne wieści, nie bacząc na obecność grupy przypadkowych ludzi. Boże dziewczyny, jak oni cierpieli, jak plakali. Pelne słońce, upał, grupa gapiow, a oni tak strasznie rozpaczali
Nie miałam gdzie uciec, żeby tego nie słuchać
Doszła mi jakaś, infekcja, grzybica, czy coś. Dostałam nystatyne, oby pomogło. Mam już dość leżenia, szpitala, tony leków...
Narzeczony na spacerze z naszym synkiem, wysyła mi dziesiątki zdjęć... Moje dziecko nauczyło się tylu nowych słów, a mnie przy nim nie ma...
Buzia mu się zmienia, rośnie, tata wyciąga z szafy coraz większe ciuszki... Cóż, czym tu się pocieszyc? Może tym, ze za kilka godzin ten dzień się skończy i zacznie kolejny. A potem nastepny, potem weekend, zaraz kolejny weekend. Ech, to tylko chwilowe. Minie nam, a zanim pojawi się kolejny gorszy dzień, będziemy już dalej!