Witajcie, jestem całkiem nowa na forum. Wczoraj się zarejestrowałam ale nie miałam już siły nic napisać.
Tak się zastanawiałam, czy nie zakładać tematu w dziale dla samotnych rodziców ale nie chcę jeszcze tego tak określać. Przepraszam za tak durny tytuł tematu ale mózg nie ogarnia i jakoś nie wymyśliłam nic lepszego.
Mam dwuletnie dziecko ze związku partnerskiego. Nie jesteśmy małżeństwem. Było i nas bardzo źle z pieniędzmi, wszędzie napożyczane pieniądze po rodzinie i do tego mój partner stracił pracę.To kazało nam podjąć decyzję o jego wyjeździe do pracy za granicę. Całkiem niedawno bo dwa miesiące temu. Na ten pierwszy raz ma krótki kontrakt, na 3 miesiące.
Rozstanie było straszne i oboje tęskniliśmy. Wydawało mi się, że jesteśmy bardzo zżyci, znamy się już wiele, wiele lat. I kilka dni temu w pewnych okolicznościach coś w nim chyba pękło. Zaczął mówić, że dziewczyny o podrywają, że może wybrać się na masaż erotyczny, był nieprzyjemny przez telefon. Miał pretensje o to, że się nie wyspałam, bo przecież ja nic tu nie robię (pracuję w domu nie w sensie opieki nad domem ale mam pracę), że mówię, że brzydka u nas pogoda. Że ma mnie dość. Zapytałam go wreszcie czy my w ogóle jeszcze jesteśmy razem. To powiedział, że mogę być wolna już teraz, jeśli sobie życzę. Doładowuję mu telefon średnio raz na dwa dni albo codziennie. Nie wiem gdzie on pisze i dzwoni, bo nie do mnie. Wczoraj doładowałam późno wieczorem i o 14 nic nie miał na koncie. Jest nieprzyjemny, czepia się każdego słowa, ma pretensje, że zaczynam pracę 5 min później niż powinnam. Wyzywa mnie od cwaniar. Wiem że odnowił dawną przyjaźń z jedną dziewczyną, z którą łączyła do spora więź.
Nie wiem, czy już jestem samotną matką, czy zostaliśmy we dwójkę, czy mam się szykować na zabranie mi dziecka każdym możliwym sposobem, bo on taki jest. Zniszczy człowieka, którego nienawidzi jak się tylko da. Czy już mnie zdradził, czy dopiero zamierza, czy flirtuje. Boli strasznie boli, bo skreślałam każdy dzień do jego powrotu, tak bardzo czekałam i tęskniłam.
Domyślam się, że na to nie ma rady i nikt za mnie życia nie przeżyje. Ale komu mam się wygadać? Zamknęłam się z nim w domu, było mi żal każdego dnia niespędzonego z nim. Koleżanki dzwoniły, pisały chciały się umawiać, a mi było szkoda, bo on miał wolne i był w domu. To przestały pisać i dzwonić. Co im się dziwić. Nie mam do nikogo pretensji tylko do siebie, bo nie wiem jakie życie czeka mnie i moje dziecko.
Tak się zastanawiałam, czy nie zakładać tematu w dziale dla samotnych rodziców ale nie chcę jeszcze tego tak określać. Przepraszam za tak durny tytuł tematu ale mózg nie ogarnia i jakoś nie wymyśliłam nic lepszego.
Mam dwuletnie dziecko ze związku partnerskiego. Nie jesteśmy małżeństwem. Było i nas bardzo źle z pieniędzmi, wszędzie napożyczane pieniądze po rodzinie i do tego mój partner stracił pracę.To kazało nam podjąć decyzję o jego wyjeździe do pracy za granicę. Całkiem niedawno bo dwa miesiące temu. Na ten pierwszy raz ma krótki kontrakt, na 3 miesiące.
Rozstanie było straszne i oboje tęskniliśmy. Wydawało mi się, że jesteśmy bardzo zżyci, znamy się już wiele, wiele lat. I kilka dni temu w pewnych okolicznościach coś w nim chyba pękło. Zaczął mówić, że dziewczyny o podrywają, że może wybrać się na masaż erotyczny, był nieprzyjemny przez telefon. Miał pretensje o to, że się nie wyspałam, bo przecież ja nic tu nie robię (pracuję w domu nie w sensie opieki nad domem ale mam pracę), że mówię, że brzydka u nas pogoda. Że ma mnie dość. Zapytałam go wreszcie czy my w ogóle jeszcze jesteśmy razem. To powiedział, że mogę być wolna już teraz, jeśli sobie życzę. Doładowuję mu telefon średnio raz na dwa dni albo codziennie. Nie wiem gdzie on pisze i dzwoni, bo nie do mnie. Wczoraj doładowałam późno wieczorem i o 14 nic nie miał na koncie. Jest nieprzyjemny, czepia się każdego słowa, ma pretensje, że zaczynam pracę 5 min później niż powinnam. Wyzywa mnie od cwaniar. Wiem że odnowił dawną przyjaźń z jedną dziewczyną, z którą łączyła do spora więź.
Nie wiem, czy już jestem samotną matką, czy zostaliśmy we dwójkę, czy mam się szykować na zabranie mi dziecka każdym możliwym sposobem, bo on taki jest. Zniszczy człowieka, którego nienawidzi jak się tylko da. Czy już mnie zdradził, czy dopiero zamierza, czy flirtuje. Boli strasznie boli, bo skreślałam każdy dzień do jego powrotu, tak bardzo czekałam i tęskniłam.
Domyślam się, że na to nie ma rady i nikt za mnie życia nie przeżyje. Ale komu mam się wygadać? Zamknęłam się z nim w domu, było mi żal każdego dnia niespędzonego z nim. Koleżanki dzwoniły, pisały chciały się umawiać, a mi było szkoda, bo on miał wolne i był w domu. To przestały pisać i dzwonić. Co im się dziwić. Nie mam do nikogo pretensji tylko do siebie, bo nie wiem jakie życie czeka mnie i moje dziecko.