Rozumiem. Mąż ma jedno. Wiek dojrzewania dla Twojego męża musiałbyc ciężki.Mój mąż miał wypadek w wieku 13 lat. Miał możliwość zrobienia implantów, lecz w tamtym okresie nawet nie myślał o tym. Do końca nigdy nie będzie pewnie z tym pogodzony, choć minęło wiele lat, mąż ma 30. Odczuwa skrępowanie w przebieralniach, na basenie, na siłowni nie korzysta z prysznica. Czuje się mniej męski, nie jest pewny siebie tak jakby chciał. To cały czas siedzi w jego głowie. Długo minęło zanim pierwszy raz się kochaliśmy. Jak zapytałam go o implanty, mówi, że dziś by się na nie zdecydował, bo to go ogranicza w niektórych sferach życia. Ja nie widzę takiej potrzeby ale rozumiem go. W końcu nie wiem jakbym czuła się na jego miejscu. Współczuję z powodu męża. Na pewno bardzo to przeżywa.
reklama
- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 244
U nas jest trochę inaczej przeszliśmy przez procedurę in vitro i mamy dziecko. Mówiono nam o dawcy bo sytuacja była bardzo ciężka. Mąż ma ciężką kryptozoospermie. Rozważaliśmy taką opcje poznałam pare osób które korzystały z nasienia dawcy czy komórki anonimowej dawczyni. Obecnie są to bardzo szczęśliwe rodziny:-) Ja osobiscie uważam, ze adopcja społeczna jest ostatecznością kiedy ty możesz mieć swoje / biologiczne dzieci.Witajcie. Jestem tutaj nowa, chciałam z kimś porozmawiać.
Mój mąż nie ma jąder w wyniku wypadku zostały uszodzone i wycięte. Gdy go poznałam on od razu poinformował mnie o tym fakcie, bym mogła podjąć decyzję, czy mimo to chcę go poznać bliżej. Jesteśmy parą od 8 lat. Nigdy nie zabezpieczaliśmy się podczas stosunku, bo wiadome jest, że mąż jest bezpłodny. Jednak za niedługo kończę 28 lat. Myśl, że i tak nie możesz mieć dzieci, do tej pory była dla mnie ok. Tylko najbliższa rodzina jest "wtajemniczona". Na pytania znajomych zawsze odpowiadam tak samo: " może kiedyś, nie jestem gotowa, itd." Nie chcę się dzielić informacją o bezpłodności z większą liczbą osób. Z biegem czasu myślę, że może wystarczy powiedzieć "nie możemy mieć dziecka" ale to nie jest takie proste gdyż nie zmagamy się z niepłodnością a bezpłodnością.
Jednak coś się we mnie zmieniło, gdy najlepsza przyjaciółka zaszła w ciążę. Z jednej strony bardzo się cieszyłam a z drugiej strony serce mi pękło. Zaczęłam się zastanawiać nad zapłodnieniem z nasienia dawcy. Może warto spróbować? Skoro to jedyna możliwość na potomstwo? Zawsze pragnęłam dziecka. Myśli o potomstwie ciągle spychałam na ostatni plan. Kupiliśmy dom, mamy stałą pracę, mieszkamy na stałe w Holandii, jeździmy na wakacje, mamy spokojne i stabilne życie lecz mimo to czegoś nam brak. Mój mąż bardzo chciałby mieć dziecko i nasienie nawcy w żadnym stopniu nie jest dla niego problemem lecz wręcz przeciwnie możliwością. Czy są tutaj pary które również znajdują się w podobnej sytuacji?
Podziel się: