Witam. Długo zbierałam się z napisaniem na forum, po pierwsze obawiam się jest jeszcze bardzo wcześnie żeby cokolwiek mówić bo i jakoś ostatnich kilka lat nauczyłam się sobie radzić zupełnie sama, nie szukać po sieci itp. Ale tym razem czuje się sama i nie chyba mam potrzebę podzielenia się z kimś i nie musi być to ktoś z kręgu najbliższych, bo to nie zawsze pomaga. Mam 41 lat, jestem mamą dwójki bohaterów (moi synowie z pierwszego małżeństwa, które nie było udane, więc je rozwiązałam) żona swojego drugiego męża
przyjaciela, pacjentka po leczeniu onkologicznym (już jakiś czas temu ale gdzieś tam w psychice na zawsze zostaje tabelka) no i jestem w ciąży
. Mamy za sobą rok starań, ciąże biochemiczne (jedna potwierdzona, druga w przypuszczeniach) Teraz wygląda na to że mamy większe szanse, nadzieję i idziemy do przodu.
To taki sam początek bo dopiero 4 tydzień, licząc od pierwszego dnia ostniej miesiączki ale beta ładnie przyrasta(pierwsza była robiona przed okresem jeszcze i już wyglądała niezle) a w drugim dniu spodziewanej miesiączki była 263, mam troszkę niskie hormony
PRG: 18.53 i
E2 :142
robione też w drugim dniu spodziewanej miesiączki więc lekarz powiedział że może i troszkę niskie ale jak na taki początek ciąży, po naturalnym zapłodnieniu itp to on uważa że nie ma co panikować i kazał czekać aż do pierwszego USG, które będę robić na początku tygodnia. Kazał co prawda siąść na tyłku i wypoczywać póki nie będzie USG i nie podejmiemy dalszej taktyki... więc siedzę.
I dopadają mnie tak różne stany że już dawno się tak nie czułam od euforii, poprzez stres o ciążę (nie miałam ciąży która była ok, więc bardzo takiej pragnę) stres o to że chciałam zostać mamą a teraz mam chwilę że napada mnie lek i mówię sobie co ty wyprawiasz, 41 lat, praca dwoje starszych dzieci, może się do tego już nie nadajesz... i zamiast się cieszyć, leżeć na kanapie i oglądać głupie seriale
ja płaczę i mam wrażenie że wszystko to chaos. Że za stara jestem, że jakoś tak może to nie ten moment, a potem że tak to to, wyrzuty sumienia... stres że i tym razem może się nie udać utrzymać ciąży... i totalne zagubienie...
Nawet nie wiem czy pisze o poradę, pokrzepienie, żeby sobie ot tak pogadać, nawet nie wiem czy chce napisać

Może to hormony (miejmy nadzieję że sobie właśnie same rosną) a może fakt że nagle z 7 dni w pracy mam 7 dni na kanapie i z nudów za dużo myślę...może kiepskie doświadczenia z przeszłości...
Jest wśród was jakaś "starsza mama" przerabialyscie taki chaos jak ja, tyle obaw? Taki skok od radości z dwóch kresek na teście po skok obaw egzystencjalnych??
Kliknijcie jeśli ktoś ma ochotę...co tam u was, jak tam hormony, ciąże i chaos, czy to do ogarnięcia?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich!!


To taki sam początek bo dopiero 4 tydzień, licząc od pierwszego dnia ostniej miesiączki ale beta ładnie przyrasta(pierwsza była robiona przed okresem jeszcze i już wyglądała niezle) a w drugim dniu spodziewanej miesiączki była 263, mam troszkę niskie hormony
PRG: 18.53 i
E2 :142
robione też w drugim dniu spodziewanej miesiączki więc lekarz powiedział że może i troszkę niskie ale jak na taki początek ciąży, po naturalnym zapłodnieniu itp to on uważa że nie ma co panikować i kazał czekać aż do pierwszego USG, które będę robić na początku tygodnia. Kazał co prawda siąść na tyłku i wypoczywać póki nie będzie USG i nie podejmiemy dalszej taktyki... więc siedzę.
I dopadają mnie tak różne stany że już dawno się tak nie czułam od euforii, poprzez stres o ciążę (nie miałam ciąży która była ok, więc bardzo takiej pragnę) stres o to że chciałam zostać mamą a teraz mam chwilę że napada mnie lek i mówię sobie co ty wyprawiasz, 41 lat, praca dwoje starszych dzieci, może się do tego już nie nadajesz... i zamiast się cieszyć, leżeć na kanapie i oglądać głupie seriale

Nawet nie wiem czy pisze o poradę, pokrzepienie, żeby sobie ot tak pogadać, nawet nie wiem czy chce napisać


Może to hormony (miejmy nadzieję że sobie właśnie same rosną) a może fakt że nagle z 7 dni w pracy mam 7 dni na kanapie i z nudów za dużo myślę...może kiepskie doświadczenia z przeszłości...
Jest wśród was jakaś "starsza mama" przerabialyscie taki chaos jak ja, tyle obaw? Taki skok od radości z dwóch kresek na teście po skok obaw egzystencjalnych??
Kliknijcie jeśli ktoś ma ochotę...co tam u was, jak tam hormony, ciąże i chaos, czy to do ogarnięcia?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich!!