Ano oczywiście wyszło, że jest OK, tzn. nie ma uczulenia na mleko krowie ani gluten. Co do mleka, to miała jeszcze watpliwości, czy prowokacja nie była zbyt słaba, ale z glutenem to pewne (bo Bru je sporo glutenowych zbóż, oprócz pszenicy). Mogę wprowadzać pszenicę, jak skóra będzie w miarę OK, a mleko (oczywiście, nie zaczynając od mleka, tylko masło, potem twaróg, jogurt itd.) jak będzie idealnie. Ale nie jest idealnie, więc na razie trwamy przy diecie, jaka była, wprowadziłam tylko latem maliny i morele, nie było po nich pogorszenia. Potem się zrobiło dużo gorzej, więc nie było eksperymentowania z nowościami. Teraz znów jest nieźle, ale na razie wyjazd, więc znów wstrzymujemy się z rozszerzaniem diety.
Następną wizytę mamy 1 października, no i zobaczymy. Chyba przyjdzie pora zbadać nietolerancję cukrów, no i może pyłki, kurz itd.
Coraz częściej mam wrażenie, że u Bru to nie jest pokarmowe, a w każdym razie - nie tylko pokarmowe. No i wiem na pewno, że nie służy mu "chemia jedzeniowa" nawet w najmniejszych ilościach (np. na jabłka reaguje OK, ale już po słoiczkach jabłkowych dla dzieci trochę się pogarsza).
Nie przeszły też jagody.
Ale generalnie, to ta choroba to jedna wielka niewiadoma.
A jak u Was sytuacja?