Nie uwierzycie…. Sama dochodzę do siebie co dziś mnie spotkało…
Poprosiłam o skierowanie na indukcję poronienia, otrzymałam, wszystko załatwione i jadę do szpitala.
jestem na IP położniczym i czekam.
Moja kolej - wywiad i przechodzimy do badania usg. Leżę z myślą, że zaraz będzie po wszystkim.
Lekarka mnie bada i woła drugiego lekarza, patrzą w ten ekran, coś pokazują sobie nawzajem, moja myśl „super, pewnie jakieś komplikacje dodatkowo”, a oni do mnie widzimy akcje
!!!
Nawet nie wyobrażacie sobie co w tym momencie czułam.
Następnie zbadał mnie kolejny lekarz i ponownie mówi, ze jest akcja serca, powolna, ale jest 63/min i ponoć 6+1 tc (4.04 mm zarodek).
W przyszłym tygodniu we wtorek mam usg u mojego prowadzącego i w czwartek w szpitalu - w razie gdyby jednak było to zatrzymanie ciąży, to od razu na poronienie.
Masakra!
Wierzymy, że nasza fasolka jest uparta jak ja i chce żyć
, ale nie chcemy się nastawiać po tych okropnych doświadczeniach… strach pozostaje