Kamea, naprawdę Antek był dostawiony do piersi a on sam mlaskał jak mama trochę sama wycisnęła pokarmu ... oczywiście to może być subiektywne, ale tak to wyglądało. Nie wspomnę że po tym masażu pojawiło się więcej pokarmu ;-) Poza tym wczoraj, dzień przed pierwszym kangurowaniem położna "uczyła" go ssać , tzn. podawała pokarm strzykawką ze smoczkiem na końcu i zachęcała Antka do ssania poprzez ruszanie tym smoczkiem , masowanie podbródka i poruszanie przypominanie ssania. Przy jej pomocy wypił ok. 10ml w czasie ok. 30 minut - byliśmy w szoku ile czasu i cierpliwości może poświęcić dziecku położna ! Mało tego, od przyszłego tygodnia, kiedy będzie mogło być kangurowane dłużej niż 30 minut dziennie (o ile wszystko będzie dobrze), Antek z mamą ma sie "zgłosić" do szpitalnego specjalisty od laktacji w celu intensywnej nauki karmienia !!
Agawhite nasze CRP wynosiło w momencie rozpoczęcia porodu 40 (w trakcie porodu wzrosło do prawie 50), ale dzień wcześniej wynosiło 20, stąd zdecydowana decyzja lekarzy o wywoływaniu porodu. Teraz wydaje mi się że to była bardzo dobra decyzja bo przy tak błyskawicznie rozprzestrzeniającej się infekcji każdy dzień opóźnienia mógł mieć tragiczne konsekwencje.
Franiowamamo , wiem żeby nie czytać ... i już nie czytam. Tym bardziej kiedy jestem daleko od Antka i Mamy (bo synuś jest w klinice ponad 100 km od domu) i jak wracałem sam do domu to faktycznie lekko wariowałem ślęcząc w internecie do czwartej rano ...
Nie chcę zapeszać, ale mam nadzieję że tak jak napisałaś "mieliśmy cholernie dużo szczęścia" ... tym bardziej że jest to nasze pierwsze dziecko po ponad 12 latach starań. I cholernie liczę na te anioły które będziecie naganiać ... bo wiem jak się mogło skończyć i dlatego nawet nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić bólu jaki czują wystraszonytata czy anula248 ...
Agawhite nasze CRP wynosiło w momencie rozpoczęcia porodu 40 (w trakcie porodu wzrosło do prawie 50), ale dzień wcześniej wynosiło 20, stąd zdecydowana decyzja lekarzy o wywoływaniu porodu. Teraz wydaje mi się że to była bardzo dobra decyzja bo przy tak błyskawicznie rozprzestrzeniającej się infekcji każdy dzień opóźnienia mógł mieć tragiczne konsekwencje.
Franiowamamo , wiem żeby nie czytać ... i już nie czytam. Tym bardziej kiedy jestem daleko od Antka i Mamy (bo synuś jest w klinice ponad 100 km od domu) i jak wracałem sam do domu to faktycznie lekko wariowałem ślęcząc w internecie do czwartej rano ...
Nie chcę zapeszać, ale mam nadzieję że tak jak napisałaś "mieliśmy cholernie dużo szczęścia" ... tym bardziej że jest to nasze pierwsze dziecko po ponad 12 latach starań. I cholernie liczę na te anioły które będziecie naganiać ... bo wiem jak się mogło skończyć i dlatego nawet nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić bólu jaki czują wystraszonytata czy anula248 ...