reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Aniołki

Dziewczyny mi również jest bardzo przykro z tego powodu. Mam nadzieję, że się jakoś trzymacie. Wiem jak to jest. Mi też było strasznie trudno, zarówno po pierwszym poronieniu (31.12.2009 11tc) jak i po drugim (05.06.2010 6tc). Do tej pory nie wiem dlaczego. Zaczęłam plamic i się okazało, że serduszko już nie bije w pierwszym przypadku - szpital, zabieg, szkoda gadac. W drugim też krwawienie i po zawodach... Teraz jestem w trzeciej ciąży i okropnie się denerwowałam na początku, ale z każdą wizytą się troszkę uspokajam. Głęboko wierzę, że tym razem się uda. I trzymam mocno kciuki za Was wszystkie. Pozdrawiam
 
reklama
Witajcie, ja podczytywałam w grudniu i styczniu jakiś wątek "sierpień 2011". Jednak to nie trwało długo... termin miałam na 20.08.2011 ale 15.01 trafiłam do szpitala i poroniłam moje ukochane Dziecko. to był już 9 tydzień... dopiero teraz do mnie to zaczęło dochodzić i jest mi strasznie źle, teraz już znałabym płeć Maleństwa, czułabym je... a pozostał tylko pusty brzuch i krótkie wspomnienia z widoku na USG i wyobrażanie sobie.... zastanawiam się czy nie udać się do lekarza gdyż podejrzewam u siebie nerwicę... ale nie wiem czy będę umiała się przed kimś otworzyć i opowiedzieć o tym, nawet mojej mamie nie zdążyłam powiedzieć że będzie w końcu babcią.. dopiero po miesiącu zobaczyła przez przypadek wypis ze szpitala... lekarz powiedział że mam poczekać min pół roku aby znów móc się starać być w ciąży. Pozdrawiam Was....

 
Ostatnia edycja:
kochammegomisia bardzo mi przykro :-(, wierzę, że niedługo się uda... z obcą osobą łatwiej rozmawiać, więc może poszukaj pomocy u specjalisty. Ciężko samemu sobie poradzić z taką stratą
 
Moje dwie ciąże były książkowe, zera zakłóceń itp. Trzecia zaczęła się też wzorowo. Po prostu brak miesiączki. W siódmym tygodniu ciązy pojechałam na pierwszą wizytę. Tam lekarz zauważył jakieś plamienie ( ja nie zauważyłam go wczesniej) i jak się "zagłębij" to stwierdził krwiaka pozakosmówkowego. Nakaz leżenia, to był czwartek. Tydzięn później zaczełam krwawić. Płacz i szybko do szpitala. Lekarz stwierdził, że jest ok, tylko muszę zostac na obserwacji. Tak leżałam tydzień lipca w szpitalu, w najwieksze upały. Po tygodniu wyszłam ze szpitala i prosto do mojego lekarza na wizyte. Tam dlaszy nakaz leżenia dostałam i kontrola za dwa tygodnie. Więc pojechałam pod koniec lipca na kontrole. Plamienia jak byly tak nawet na chwilkę nie zniknęły, a "wspanialy" pan doktor stwierdzil, ze w ciazy moze byc sluz brazowy, zolty, zielony, a jak bedzie czysta krew to mam do niego ZADZWONIĆ !! bo wyjeżdza na urlop. Wróciłam do domu, z recepta na L**** doustną i na kwas foliowy, no i to leżenie. Nic wiecej. Maz zabronił mi czytac internet, bo sie nakrecalam i wyłam w obawie przed strata mojego dzidziusia. W momencie kiedy moj kochany mąż był chyba na skraju wytrzymalosci sam zadzwonil do innego lekarza i umowil nas na wizyte. Pojechaliśmy, była to środa sierpniowa. Pan dr Rysio zbadał mnie, wykonał USG po czy stwierdzil, ze krwiaka żadnego nie ma, a krwawienie jest z szyjki macicy, nie wiadomo dlaczego, aczkolwiek zdziwił się bardzo, ze poprzedni dr nie przepisal mi nic na stany zapalne pochwy, gdyz jak wiadomo krew sie psuje i mnoża sie bakterie. On mi przepisal globulki i tak troszke uspokojona wrociłam do domu. Dziś wiem, że z kazdym niepokojącym objawem należy się domagać lekarstw i leczenia, a wtedy tego nie wiedziałam, a może i wiedziałam, ale nie chciałam mówić lekarzowi, ktory chyba wie lepiej. I tak czwartek minąl na przeglądaniu allegro (ubranka) a w sobote proba licytacji (przegrałam o 0,50 zl) i to był znak. W niedziele 08.08.2010 r. dostałam silnego bólu podbrzusza i poronienie samoistne, to był 15 tydzien ciązy. Badanie hist.-pat. wykazało, że prawdopodobnie stan zapalny przyczynił sie do zakażenia owodni, a to doprowadziło do obumarcia. Gdyby nie moja zmiana lekarza, zaskarzyłabym tamtego ale cóż, nie mogłam nic udowodnic. Zabieg łyczeczkowania mialam w milej atmosferze, ale mi bylo wszystko jedno, wylam jak bobr. I tak wyłam miesiac, az do wizyty u dr. Rysia. Powiedzial, że po trzeciej @ moge sie starac. Maz sie cieszyl, ze bedzie sexił bez zabezpieczenia a tu bach..... trafił celnie za pierwszym razem :-) Choć poczatek nie był łatwy, zaś plamienia nie wiadomo skad, to jednak dr Rysio potrafi "sprzedac" zwykly tani lek by pomogło:-) Dzis jestem w 23 prawie tygodniu ciązy. Jeszcze czuje leki, obawy ale to bedzie chyba trwalo do konca.
Tak wiec dziewczynki płaczcie jeśli macie taką potrzebę, bo to pomaga ale wierzcie też, że każda z Was bedzie miala w rekach jeszcze swojego dzidziusia. Nie obwiniajcie się o nic, TO NIE WASZA WINA!! Wy zrobicie przecież wszystko, by z dzidzią bylo wszystko ok, czego Wam z calego serca życzę i trzymam mocno kciuki. Jesteśmy z Wami.
 




Dla Karolka.... śpij spokojnie [*]
 

Załączniki

  • ANIOŁ-DZIECKOmale.gif
    ANIOŁ-DZIECKOmale.gif
    53,6 KB · Wyświetleń: 92
reklama
Do góry