Tragiczne są te sytuacje o których piszecie, ja nie wiem czy umiałaby odpowiedznio zareagować w sytuacji "połkniętego lizaczka z patyczkiem". Choć nie powiem ja raz też miałam mrożącą krew w żyłach sytuację. Trzymając Zuzke na rękach (miała wtedy 3 miesiące) upadłam. Normalnie upadłabym na nią całym ciężarem ale w odruchu macierzyńskiej miłosci obróciłam się i w efekcie ja się cała poobijała a jej na całe szczęście nic się nie stało ale płakałam potem chyba z 5 minut. Zobaczcie dziewczyny że w sytuacji zagrożenia życia pierwsze myślimy o naszych szkrabach, żeby je uratować. Pozdrawiam
reklama
A propos wypadków i ciąży...
Przypomniało mi się ze jak rodzilam lezalam na sali z dziewczyna bardzo mlodziutka ktora dopiero w szpitalu powiedziala ze jest w ciazy swojej mamie. Bylam w szoku bo rzecz rozegrala sie przy mnie. Dziewczyna chidzila do 2 klasy liceum i wlasnie rodzila. Cala ciaze ukryla przed matka a ta chyba za bardzo sie nia nie interesowala.
Ale wracajac do wypadkow....
Ta dziewczyna nie bardzo chciala tego dziecka ale postanowila donosic ciaze. Gdy byla w 5/6 miesiącu zdazył sie wypadek. U nas we Wrocku byla straszna wichura no huragan... Blaszane smietniki na kólkach latały jak papierki (moze pamietacie?) To był koszmar bo też byłam wtedy na dworze
Na ta dziewczyne zwalilo sie wtedy drzewo i cos tam jeszcze. Pekla jej miednica i zwichnela kregoslup... Dlatego miala cesarke. Byla cala poobijana, popekana itd. Donosila ciąze, urodzila zdrowiotka coreczke. Powiedziala matce o ciazy i ta po pewnym czasie to zaakceptowala. Jej chlopak byl ciagle przy niej no rewelacyjny facet. Mama go zaakceptowala i teraz szykuja slub a malenstwo sie super rozwija...
I jak tu nie wierzyc w Boga?
Przypomniało mi się ze jak rodzilam lezalam na sali z dziewczyna bardzo mlodziutka ktora dopiero w szpitalu powiedziala ze jest w ciazy swojej mamie. Bylam w szoku bo rzecz rozegrala sie przy mnie. Dziewczyna chidzila do 2 klasy liceum i wlasnie rodzila. Cala ciaze ukryla przed matka a ta chyba za bardzo sie nia nie interesowala.
Ale wracajac do wypadkow....
Ta dziewczyna nie bardzo chciala tego dziecka ale postanowila donosic ciaze. Gdy byla w 5/6 miesiącu zdazył sie wypadek. U nas we Wrocku byla straszna wichura no huragan... Blaszane smietniki na kólkach latały jak papierki (moze pamietacie?) To był koszmar bo też byłam wtedy na dworze
Na ta dziewczyne zwalilo sie wtedy drzewo i cos tam jeszcze. Pekla jej miednica i zwichnela kregoslup... Dlatego miala cesarke. Byla cala poobijana, popekana itd. Donosila ciąze, urodzila zdrowiotka coreczke. Powiedziala matce o ciazy i ta po pewnym czasie to zaakceptowala. Jej chlopak byl ciagle przy niej no rewelacyjny facet. Mama go zaakceptowala i teraz szykuja slub a malenstwo sie super rozwija...
I jak tu nie wierzyc w Boga?
Podziel się: