Dziewczyny, dla mnie to odkrycie było szokiem stulecia, więc i z Wami się podzielę...ale po kolei
Hania też alergik, produkty zakazane: mleko i owoce pestkowe: jabłko, morele, brzoskwinie, gruszki, winogrona...itd. Dozwolony banan, maliny, jagody.
Siłą rzeczy przy takiej alergii większość słoiczków idzie w odstawkę bo albo w składzie mleko, albo deserki na bazie jabłka( soki w większości też).
Więc gotowałam sama, ale 3 razy znalazłam się w awaryjnej sytuacji kiedy to pobiegłam po słoiczkowy obiad( no bo jak zupa to bez mleka i owoców)
Pierwsza była pomidorowa z kluseczkami( marki nie pomnę, ale meritum dotyczy wszystkich marek). Hania wysypana. O co biega....Patrzę na skład: 10 % mleka pełnego, 7 % soku z winogron- wszystko jasne.
Drugi był deserek bananowy: mleczko i sok z jabłek w składzie.
Trzeci był sok malinowy ( w bonusie z sokiem jabłkowym)
No i od tamtego momentu żadnych słoiczków. Nawet pierońskie brokuły nie są tylko z brokułów.
Moja wina, że nie patrzyłam na etykietę, ale do głowy by mi nie przyszło nigdy że w pomidorowej może być sok winogronowy!!!!!
Teraz czytam etykiety nawet kaszek a jak mam wątpliwości dzwonię do producenta.
I może tu tkwi część wysypek u naszych dzieci: większość nie toleruje mleka a praktycznie w każdym słoiczku w minimalnym choć stopniu to mleko jest.
Kolejna sprawa już nie jest udowodniona, to tylko moje odczucie: Nie wierzę czemuś co ma być w 100% naturalne, bez konserwantów, z eko warzyw, mega źródlanej wody etc....i ma termin przydatności do 2012!!!! Trochę wekuję, pasteryzuję na kilka sposobów, i nie ma szans żeby mi niektóre przetwory 3 lata wytrzymały. I choć producent zarzeka się , że cud metoda polega na baaaardzo wysokiej temperaturze...no poprostu nie wierzę.
A już zagadką dla mnie jest ten jogurcik dla dzieci...bodajrze " Misiowy Jogurcik czy Ogródek". Z jogurtu...naturalnego ... bez koncerwatnów...nie pasteryzowany.... z normalnej krowy...i normalnych malin... I rok może być przechowywany w szafce a nie w lodówce???????No proszę...w bajki o garbatych aniołkach to ja już nie wierzę...
I jeszcze jedno- nawyk czytania etykiet pozostał...Mam przed sobą Obiadek z Bobovity: Warzywa delikatne z rybą, od 9 miesiąca. I na etykiecie....." bez konserwantów, sztucznych barwników i dodatków aromatycznych*"
A ta gwiazdka to maluteńkim drukiem...." zgodnie z przepisami prawa". I tu jest pies pogrzebany!!!! Od 2004 r. obowiązują nas przepisy UE które dopuszczają w małym stężeniu konserwanty i barwniki!!!!! A u dzieci alergicznych najmniejsza ilość konserwantów może wywołać reakcję alergiczną. No i mamy rozwiązanie zagadki
A tak zupełnie na marginesie... W okresie kiedy jeszcze nie wiedziałam tego wszystkiego Hania jadła marchewkę ze słoika. Jak mi ktoś wytłumaczy dlaczego słoiczkowa marchewka za nic na świecie nie spierze się z bodziaka a domowe owszem to go ozłocę. Ma więcej beta karotenu, czy co???????