Hej dziewczyny w dokładnie 7 tc lekarz stwierdził, ze moja ciąża się nie rozwija. Pusty, splaszczony pęcherzyk. Straciłam nadzieje, zrobiłam tylko jedna betę (2800) i spodziewalam się poronienia. Kiedy po kilku dniach emocje opadły wybrałam się do lekarza, którego b polecała mi koleżanka, sama jest po 2 ciążach i 1 wczesnym poronieniu. Wspomniany lekarz stwierdził na usg 2 okrągłe pecherzyki każdy po 4,8 mm. Zdiagnozował poronienie wstrzymane i zaoferował ze za 1000 zł poda mi odpowiednie leki lub jak chce mogę iść sama do każdego szpitala i z takimi wynikami podadzą mi wywoływacz od ręki. Nie widział żadnej szansy, nieprawidłowy rozwój i kropka. Dziś (po 2 dniach od ostatniej wizyty) wybrałam się do szpitala, spakowana i przygotowana na najgorsze. W izbie przyjęć Pani doktor była zaskoczona pochoposcia kolegi po fachu. Wg niej to ze pęcherzyk się podzielił na tym etapie nie jest złym znakiem bo ciąże bliźniacze podobno zaczynaja się z pewnym opóźnieniem w stosunku do pojedynczych. Jednak dzisiejsze badana wykazały betę na poziomie 3900 a pecherzyki urosły jedynie do 5mm i nadal nie ma śladu po zarodku. Z moich obliczeń wynika, ze realnie mogę być w 6-7 tc... co o tym sądzicie ? Spotykałyście się kiedyś z podobnym przypadkiem ? Sama mam mętlik w głowie i po tej huśtawce nie wiem czego się spodziewać... będę wdzięczna za wasza pomoc. Monika
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom