SzklanaKulka
Fanka BB :)
Hej. Niby lekarz mówił mi że tak może być, ale muszę się pożalić, postresowac i nie wiem, może dostać od Was po łbie za nakręcanie się.
Sobota 19/10 - beta 13, prog 25 i plamienie
Poniedziałek 21/10 - wizyta u gin - dał receptę na heparynę, kazał brać luteinę która i tak już biorę i powiedział że plamienie jest z szyjki macicy, że jest unaczyniona i kontaktowa i że każde gmeranie przy niej będzie powodować plamienie i że taka moja uroda i tak będzie. Kazał zrobić jeszcze jedną betę i przyjść za dwa dni do mojego prowadzącego lekarza.
Od tego dnia zaczęłam robić zastrzyki.
Wtorek 22/10 - beta 64, plamienie minimalne
Środa 23/10 - mój lekarz potwierdził słowa poprzedniego, powiedział że nawet widzi pęcherzyk ciążowy (ja tam nic nie widziałam), a plamienie może być a jeszcze ze względu na heparynę to tak będzie. Dołączył mi jeszcze acard.
Po badaniu w ten dzień miałam minimalne plamienie, zastrzyk zrobiłam ale acardu nie wypiłam, wczoraj czyli w czwartek też trochę plamiłam i wieczorem wzięłam pierwszy acard.
No i dziś rano lekki stresik bo po wstaniu z łóżka oczywiście zaplamiłam na brązowo, ilość - nie wiem, ilość 1/5 małej łyżeczki ale na pewno jednorazowo wypłynęło więcej niż w poprzednie dni. Po godzinie poszłam znowu do WC, coś tam jeszcze minimalnie wypłynęło.
I tak no nie wiem, czy ten jeden acard mógł mi te plamienie podkręcić? Czy może już te kilka zastrzyków z heparyny rozrzedziło mi krew?
A może zacząć świrować i lecieć na betę- ogólnie więcej wyników nie robiłam, posłuchałam lekarza, który kazał więcej jej nie robić.
Czy się uspokoić? Skrzepy nie lecą, brzuch okresowo nie boli. Ale jestem już po dwóch poronieniach, CP i ciąży rogowej i takie rzeczy niestety podnoszą mi ciśnienie
Sobota 19/10 - beta 13, prog 25 i plamienie
Poniedziałek 21/10 - wizyta u gin - dał receptę na heparynę, kazał brać luteinę która i tak już biorę i powiedział że plamienie jest z szyjki macicy, że jest unaczyniona i kontaktowa i że każde gmeranie przy niej będzie powodować plamienie i że taka moja uroda i tak będzie. Kazał zrobić jeszcze jedną betę i przyjść za dwa dni do mojego prowadzącego lekarza.
Od tego dnia zaczęłam robić zastrzyki.
Wtorek 22/10 - beta 64, plamienie minimalne
Środa 23/10 - mój lekarz potwierdził słowa poprzedniego, powiedział że nawet widzi pęcherzyk ciążowy (ja tam nic nie widziałam), a plamienie może być a jeszcze ze względu na heparynę to tak będzie. Dołączył mi jeszcze acard.
Po badaniu w ten dzień miałam minimalne plamienie, zastrzyk zrobiłam ale acardu nie wypiłam, wczoraj czyli w czwartek też trochę plamiłam i wieczorem wzięłam pierwszy acard.
No i dziś rano lekki stresik bo po wstaniu z łóżka oczywiście zaplamiłam na brązowo, ilość - nie wiem, ilość 1/5 małej łyżeczki ale na pewno jednorazowo wypłynęło więcej niż w poprzednie dni. Po godzinie poszłam znowu do WC, coś tam jeszcze minimalnie wypłynęło.
I tak no nie wiem, czy ten jeden acard mógł mi te plamienie podkręcić? Czy może już te kilka zastrzyków z heparyny rozrzedziło mi krew?
A może zacząć świrować i lecieć na betę- ogólnie więcej wyników nie robiłam, posłuchałam lekarza, który kazał więcej jej nie robić.
Czy się uspokoić? Skrzepy nie lecą, brzuch okresowo nie boli. Ale jestem już po dwóch poronieniach, CP i ciąży rogowej i takie rzeczy niestety podnoszą mi ciśnienie