- Dołączył(a)
- 6 Maj 2015
- Postów
- 3
Witam,
Od miesiaca borykam sie z pewnym problemem. Moj synek uwielbia tate a mnie ignoruje. Do tej pory nie przejmowalam sie tym i nie robilam wyrzutow ale od dwoch dni moje dzieciatko wpada w histerie, gdy biore go na rece. Wczoraj wygladalo to tak:
Moj maz ma nocki, spi do ok. 11.00 tylko, wiec dosc krotko spedzam czas sam na sam z synkiem w tych tygodniach. Wczoraj, jak co kazdy wtorek, chodze z nim na grupe dla maluszkow, trwa to 90 minut. Moje dzieciatko marudzilo troche ale ogolnie bawilo sie dosc dobrze. Po powrocie do domu az do godziny 18.00 marudzil i uspokajal sie tylko na rekach meza, na moich plakal. Wieczorem tuz przed kapiela plakal nawet na rekach meza a gdy wzielam go narece, aby maz przyszkowal wanienke, to synek wpadl w histerie. Plakal, krzyczal, wyrywal mi sie z rak. Odpychal sie ode mnie rekoma i nogami az prawie mi sie wyslizgnal z rak... Bylam przerazona, zaczelam plakac przy dziecku i staralam sie go uspokoic mowiac do niego spokojnie ale nic nie pomagalo. Gdy maz sie pojawil to zaczal sie uspokajac ale tak dziwnie lkal... Az drgal przy tym, krotkie wdechy i wydechy. Moja pierwsza mysl byla taka, ze cos go okropnie bolalo. Bylam sklonna jechac do szpitala ale maz mnie uspokoil. Dziecko tez spokojne bylo. Zasnal i tylko dwa razy sie obudzil w nocy z placzem, mialam trudnosci z uspokojeniem go, rozgladal sie po pokoju jakby szukal swego taty i coraz glosniej plakal, gdy tylko na mnie spogladal... Ogolnie dziecko przesypia mi cala noc, spi ok. 11h, nie karmie go w nocy.
Dzisiaj bylo jeszcze gorzej. Przec prawie caly dzien bylo niby wszystko dobrze ale wieczorem jeszcze gorsza histeria byla. Wystarczylo, ze tylko weszlam do pokoju to synek zanosil sie placzem. Ja go usypialam ale nie chcial spac przy mnie, zawolalam meza, bo nie dawalam rady, wyrywal mi sie, gdy chcialam go tulic, jak glaskalam po glowce to odpychal moja reke, zanosil sie placzem, zapowietrzal sie... Ja plakalam z nim... Maz przyszedl, ja wyszlam, i zaraz sie uspokoil i zasnal przy nim. Po 10 minutach wstal z placzem, przyszlismy oboje, plakal ale nie histeryzowal na moj widok. Maly spi z nami w lozki. Maz polozyl sie z jednej strony, ja z drugiej. Tulil sie do meza, po chwili przeturlal sie w moja strone i zerkal na mnie. Ja plakalam caly czas... Zaczal sie do mnie usmiechac, byl wesoly... bawil sie sam, my nic nie robilismy a on sie smial, nie wiemy z czego... nie wiemy do kogo... machal sobie pieluszka i sie smial... Maz musial isc do pracy juz a ja sama zostalam z dzieckiem. Jak zostalismy sami to zaczal plakac ale tak jakos... spokojnie plakal. Po minucie przestal, tarl oczka, przytulil sie do mnie i zasnal... Nie rozumiem tego... naprawde...
Boje sie okropnie... Boje sie, ze to poczatek czegos powaznego... Krzywdy mu nie robimy. Obiadki mu gotuje dwa razy dziennie - raz z miesem i raz same warzywka... Staram sie. Nie nosze go tak czesto i dlugo jak maz, bo nie daje rady, za ciezki jest. Ale na spacerku jest kazdego dnia, pokazuje mu wiele rzeczy, pozwalam mu dotykac kwiatki drzewka, aby poznawal. W domu bawie sie z nim, tancze, spiewam, wyglupiam sie, staram sie czytac bajeczki i pokazywac mu obrazki. Ale jak maz sie pojawi to ja staje sie powietrzem. Maz czesciej karmi go i usypia ale watpie, aby to byl jedyny powod tego. Nawet spacery ostatnio zrobily sie uciazliwe, marudzi, wygina sie, placze... Nawet wtedy, gdy maz z nim jest na spacerze... Duzo sam sie w domu u nas porusza, jest bardzo ruchliwy, do tej pory byl wesoly, smial sie kazdego dnia, do obcych ludzi tez, nawet ich zaczepial krzyczac sobie, aby tylko zwrocili na niego uwage... I zawsze byl ten usmieszek... zawsze sie smial... A teraz przebranie mu pampersa to dla mnie sport ekstremalny - wyrywa sie z krzykiem, obraca, kopie, zaciska nozki. Pewnego dnia tak mi wojowal, ze jego kupka walala sie po calym pokoju... Ale nie jest tak za kazdym razem, u meza tez sie wyrywa. Bywa, ze da sie przebrac, zajmuje go roznymi rzeczami, np. macham wlosami to wtedy sie smieje...
Nie wiem co robic.
Przepraszam za bledy - pisze szybko - i brak polskich znakow - nie posiadam ich.
Pozdrawiam
Od miesiaca borykam sie z pewnym problemem. Moj synek uwielbia tate a mnie ignoruje. Do tej pory nie przejmowalam sie tym i nie robilam wyrzutow ale od dwoch dni moje dzieciatko wpada w histerie, gdy biore go na rece. Wczoraj wygladalo to tak:
Moj maz ma nocki, spi do ok. 11.00 tylko, wiec dosc krotko spedzam czas sam na sam z synkiem w tych tygodniach. Wczoraj, jak co kazdy wtorek, chodze z nim na grupe dla maluszkow, trwa to 90 minut. Moje dzieciatko marudzilo troche ale ogolnie bawilo sie dosc dobrze. Po powrocie do domu az do godziny 18.00 marudzil i uspokajal sie tylko na rekach meza, na moich plakal. Wieczorem tuz przed kapiela plakal nawet na rekach meza a gdy wzielam go narece, aby maz przyszkowal wanienke, to synek wpadl w histerie. Plakal, krzyczal, wyrywal mi sie z rak. Odpychal sie ode mnie rekoma i nogami az prawie mi sie wyslizgnal z rak... Bylam przerazona, zaczelam plakac przy dziecku i staralam sie go uspokoic mowiac do niego spokojnie ale nic nie pomagalo. Gdy maz sie pojawil to zaczal sie uspokajac ale tak dziwnie lkal... Az drgal przy tym, krotkie wdechy i wydechy. Moja pierwsza mysl byla taka, ze cos go okropnie bolalo. Bylam sklonna jechac do szpitala ale maz mnie uspokoil. Dziecko tez spokojne bylo. Zasnal i tylko dwa razy sie obudzil w nocy z placzem, mialam trudnosci z uspokojeniem go, rozgladal sie po pokoju jakby szukal swego taty i coraz glosniej plakal, gdy tylko na mnie spogladal... Ogolnie dziecko przesypia mi cala noc, spi ok. 11h, nie karmie go w nocy.
Dzisiaj bylo jeszcze gorzej. Przec prawie caly dzien bylo niby wszystko dobrze ale wieczorem jeszcze gorsza histeria byla. Wystarczylo, ze tylko weszlam do pokoju to synek zanosil sie placzem. Ja go usypialam ale nie chcial spac przy mnie, zawolalam meza, bo nie dawalam rady, wyrywal mi sie, gdy chcialam go tulic, jak glaskalam po glowce to odpychal moja reke, zanosil sie placzem, zapowietrzal sie... Ja plakalam z nim... Maz przyszedl, ja wyszlam, i zaraz sie uspokoil i zasnal przy nim. Po 10 minutach wstal z placzem, przyszlismy oboje, plakal ale nie histeryzowal na moj widok. Maly spi z nami w lozki. Maz polozyl sie z jednej strony, ja z drugiej. Tulil sie do meza, po chwili przeturlal sie w moja strone i zerkal na mnie. Ja plakalam caly czas... Zaczal sie do mnie usmiechac, byl wesoly... bawil sie sam, my nic nie robilismy a on sie smial, nie wiemy z czego... nie wiemy do kogo... machal sobie pieluszka i sie smial... Maz musial isc do pracy juz a ja sama zostalam z dzieckiem. Jak zostalismy sami to zaczal plakac ale tak jakos... spokojnie plakal. Po minucie przestal, tarl oczka, przytulil sie do mnie i zasnal... Nie rozumiem tego... naprawde...
Boje sie okropnie... Boje sie, ze to poczatek czegos powaznego... Krzywdy mu nie robimy. Obiadki mu gotuje dwa razy dziennie - raz z miesem i raz same warzywka... Staram sie. Nie nosze go tak czesto i dlugo jak maz, bo nie daje rady, za ciezki jest. Ale na spacerku jest kazdego dnia, pokazuje mu wiele rzeczy, pozwalam mu dotykac kwiatki drzewka, aby poznawal. W domu bawie sie z nim, tancze, spiewam, wyglupiam sie, staram sie czytac bajeczki i pokazywac mu obrazki. Ale jak maz sie pojawi to ja staje sie powietrzem. Maz czesciej karmi go i usypia ale watpie, aby to byl jedyny powod tego. Nawet spacery ostatnio zrobily sie uciazliwe, marudzi, wygina sie, placze... Nawet wtedy, gdy maz z nim jest na spacerze... Duzo sam sie w domu u nas porusza, jest bardzo ruchliwy, do tej pory byl wesoly, smial sie kazdego dnia, do obcych ludzi tez, nawet ich zaczepial krzyczac sobie, aby tylko zwrocili na niego uwage... I zawsze byl ten usmieszek... zawsze sie smial... A teraz przebranie mu pampersa to dla mnie sport ekstremalny - wyrywa sie z krzykiem, obraca, kopie, zaciska nozki. Pewnego dnia tak mi wojowal, ze jego kupka walala sie po calym pokoju... Ale nie jest tak za kazdym razem, u meza tez sie wyrywa. Bywa, ze da sie przebrac, zajmuje go roznymi rzeczami, np. macham wlosami to wtedy sie smieje...
Nie wiem co robic.
Przepraszam za bledy - pisze szybko - i brak polskich znakow - nie posiadam ich.
Pozdrawiam