reklama
Życie kołem się toczy...
Rok temu moje ♡ serce ponownie zadrzalo... Mąż, otarł się i św. Piotra. Pojawiło się pytanie: " Jak można mieć takiego pecha żeby na polskiej wsi spokojnej, wsi wesołej złapać (Polską odmianę) eboli???" Prawda że niemożliwe? Chorobę którą w pierwszej kolejności niszczy nerki, złapał człowiek który od urodzenia ma tylko jedna nerke? Coz.. odbijając się od drzwi i ścian po długim leczeniu udało się. Choc pewnie jakies skutki pozostana. Wiara moja nie dała za wygraną! ♡
Dziś jest kolejny dzień próby i dziś znowu zawierzam to Najwyższemu i Wam, każdej dobrej myśli i modlitwie. Diagnoza u szwagra: nowotwór złośliwy 3 stopnia (46l) małe dzieci, plany... Wszystko zawieszone... Sytuacja co najmniej ciężka.. A tym samym wkurzajaca bo ponad rok temu już były symptomy zbagatelizowane przez conajmnie 3 lekarzy! Wrrr..
Ogromnie bym chciała za jakiś czas napisać wam pozytywny finał tej walki. Pisze bo wierzę w pozytywne nastawienie.. wierzę, że jeszcze mam w górze jakaś furtkę łask..
Rok temu moje ♡ serce ponownie zadrzalo... Mąż, otarł się i św. Piotra. Pojawiło się pytanie: " Jak można mieć takiego pecha żeby na polskiej wsi spokojnej, wsi wesołej złapać (Polską odmianę) eboli???" Prawda że niemożliwe? Chorobę którą w pierwszej kolejności niszczy nerki, złapał człowiek który od urodzenia ma tylko jedna nerke? Coz.. odbijając się od drzwi i ścian po długim leczeniu udało się. Choc pewnie jakies skutki pozostana. Wiara moja nie dała za wygraną! ♡
Dziś jest kolejny dzień próby i dziś znowu zawierzam to Najwyższemu i Wam, każdej dobrej myśli i modlitwie. Diagnoza u szwagra: nowotwór złośliwy 3 stopnia (46l) małe dzieci, plany... Wszystko zawieszone... Sytuacja co najmniej ciężka.. A tym samym wkurzajaca bo ponad rok temu już były symptomy zbagatelizowane przez conajmnie 3 lekarzy! Wrrr..
Ogromnie bym chciała za jakiś czas napisać wam pozytywny finał tej walki. Pisze bo wierzę w pozytywne nastawienie.. wierzę, że jeszcze mam w górze jakaś furtkę łask..
roki_1991
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 29 Kwiecień 2017
- Postów
- 9 966
Życie kołem się toczy...
Rok temu moje ♡ serce ponownie zadrzalo... Mąż, otarł się i św. Piotra. Pojawiło się pytanie: " Jak można mieć takiego pecha żeby na polskiej wsi spokojnej, wsi wesołej złapać (Polską odmianę) eboli???" Prawda że niemożliwe? Chorobę którą w pierwszej kolejności niszczy nerki, złapał człowiek który od urodzenia ma tylko jedna nerke? Coz.. odbijając się od drzwi i ścian po długim leczeniu udało się. Choc pewnie jakies skutki pozostana. Wiara moja nie dała za wygraną! ♡
Dziś jest kolejny dzień próby i dziś znowu zawierzam to Najwyższemu i Wam, każdej dobrej myśli i modlitwie. Diagnoza u szwagra: nowotwór złośliwy 3 stopnia (46l) małe dzieci, plany... Wszystko zawieszone... Sytuacja co najmniej ciężka.. A tym samym wkurzajaca bo ponad rok temu już były symptomy zbagatelizowane przez conajmnie 3 lekarzy! Wrrr..
Ogromnie bym chciała za jakiś czas napisać wam pozytywny finał tej walki. Pisze bo wierzę w pozytywne nastawienie.. wierzę, że jeszcze mam w górze jakaś furtkę łask..
Kochana, będę pamiętać w modlitwie :*
zadowolonaM
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Październik 2018
- Postów
- 3 501
Witam
Nie wiem od czego zacząć ?? Jestem na etapie chyba ostatnim mojej żałoby po stracie synka, nie przypadkowo zobaczyłam ten wątek
W styczniu straciłam mojego synka 17 tc do tej pory nie wiem dlaczego ? Kto zawinił? Co zrobiłam zle? Kiedy leżałam w szpitalu i traciłam to dziecko modliłam się do Maryi, ja prosiłam ja żeby była ze mna i opiekowała się tym aniołkiem by przerwała moj ból i trzymała mnie za rękę odmawiałam zdrowas Mario i pod twoja opieka tylko to było w danym momencie..
Do tej pory nie udało mi się zajść w ciąże i wypełnić moja pustkę , mam 3 dzieci sama mam 40 lat i tęsknotę tak ogromna ze chyba tylko Bóg wie co czuje moje serce,nie nie jestem wierząca nie chodzę nawet do kościoła czasem rozmawiam w myślach z Bogiem, z aniołem stróżem... i tak przez prawie 7 miesięcy pytałam dlaczego?? Nie byłam zła i nie jestem... proszę o pomoc w tym cierpieniu o zrozumienie tego co się stało i dlaczego.. mało tego w czerwcu połamałam sobie nogę a ogólnie koniec maja bardzo poważnie.. jestem po operacji i zmuszona do siedzenia i przemyślenia do nauki pokory? Choć nie wychodzi mi to.. może mam docenić to co jest tu i teraz i przygotować się na to co będzie? Oboje z mężem straciliśmy dwa sklepy dwie nasze prace i znowu zaczynamy od nowa, przytłacza mnie to.. i dziś siedząc ze łzami w oczach mówię Boże moj Boże czemu mnie opuściłeś ?? Gdzie jesteś?przeciez wiesz jak bardzo Cie kocham jak bliski mi jesteś, proszę cie pomóż mi pokaz mi drogę nie wiem co mam robić gdzie szukać ukojenia, pozwól mi zrozumieć
I wiecie nagle przełączyłam na fil pt Chata płakałam na nim jak bóbr wiem ze to nie przypadek, teraz czytam was, czy to przypadek? Nie!
Bóg jest ze mna zawsze był ma plan na mnie i będzie on dobry, ja wierze ze jeszcze urodzę dziecko i wraz z mężem poradzimy sobie w trudnych chwilach..
Mogła bym dużo pisać bo dużo tego jest, ja nauczyłam się dziękować za wszystko co mam, za wszystko co mnie spotyka, nigdy nie zwątpiłam w Boska mac, nigdy.
Nie wiem od czego zacząć ?? Jestem na etapie chyba ostatnim mojej żałoby po stracie synka, nie przypadkowo zobaczyłam ten wątek
W styczniu straciłam mojego synka 17 tc do tej pory nie wiem dlaczego ? Kto zawinił? Co zrobiłam zle? Kiedy leżałam w szpitalu i traciłam to dziecko modliłam się do Maryi, ja prosiłam ja żeby była ze mna i opiekowała się tym aniołkiem by przerwała moj ból i trzymała mnie za rękę odmawiałam zdrowas Mario i pod twoja opieka tylko to było w danym momencie..
Do tej pory nie udało mi się zajść w ciąże i wypełnić moja pustkę , mam 3 dzieci sama mam 40 lat i tęsknotę tak ogromna ze chyba tylko Bóg wie co czuje moje serce,nie nie jestem wierząca nie chodzę nawet do kościoła czasem rozmawiam w myślach z Bogiem, z aniołem stróżem... i tak przez prawie 7 miesięcy pytałam dlaczego?? Nie byłam zła i nie jestem... proszę o pomoc w tym cierpieniu o zrozumienie tego co się stało i dlaczego.. mało tego w czerwcu połamałam sobie nogę a ogólnie koniec maja bardzo poważnie.. jestem po operacji i zmuszona do siedzenia i przemyślenia do nauki pokory? Choć nie wychodzi mi to.. może mam docenić to co jest tu i teraz i przygotować się na to co będzie? Oboje z mężem straciliśmy dwa sklepy dwie nasze prace i znowu zaczynamy od nowa, przytłacza mnie to.. i dziś siedząc ze łzami w oczach mówię Boże moj Boże czemu mnie opuściłeś ?? Gdzie jesteś?przeciez wiesz jak bardzo Cie kocham jak bliski mi jesteś, proszę cie pomóż mi pokaz mi drogę nie wiem co mam robić gdzie szukać ukojenia, pozwól mi zrozumieć
I wiecie nagle przełączyłam na fil pt Chata płakałam na nim jak bóbr wiem ze to nie przypadek, teraz czytam was, czy to przypadek? Nie!
Bóg jest ze mna zawsze był ma plan na mnie i będzie on dobry, ja wierze ze jeszcze urodzę dziecko i wraz z mężem poradzimy sobie w trudnych chwilach..
Mogła bym dużo pisać bo dużo tego jest, ja nauczyłam się dziękować za wszystko co mam, za wszystko co mnie spotyka, nigdy nie zwątpiłam w Boska mac, nigdy.
Widzisz kochana masz 3 dzieci i kochajacego męża. Teraz tylko dużo zdrowia... i można się cieszyć z tego co nas otaczaWitam
Nie wiem od czego zacząć ?? Jestem na etapie chyba ostatnim mojej żałoby po stracie synka, nie przypadkowo zobaczyłam ten wątek
W styczniu straciłam mojego synka 17 tc do tej pory nie wiem dlaczego ? Kto zawinił? Co zrobiłam zle? Kiedy leżałam w szpitalu i traciłam to dziecko modliłam się do Maryi, ja prosiłam ja żeby była ze mna i opiekowała się tym aniołkiem by przerwała moj ból i trzymała mnie za rękę odmawiałam zdrowas Mario i pod twoja opieka tylko to było w danym momencie..
Do tej pory nie udało mi się zajść w ciąże i wypełnić moja pustkę , mam 3 dzieci sama mam 40 lat i tęsknotę tak ogromna ze chyba tylko Bóg wie co czuje moje serce,nie nie jestem wierząca nie chodzę nawet do kościoła czasem rozmawiam w myślach z Bogiem, z aniołem stróżem... i tak przez prawie 7 miesięcy pytałam dlaczego?? Nie byłam zła i nie jestem... proszę o pomoc w tym cierpieniu o zrozumienie tego co się stało i dlaczego.. mało tego w czerwcu połamałam sobie nogę a ogólnie koniec maja bardzo poważnie.. jestem po operacji i zmuszona do siedzenia i przemyślenia do nauki pokory? Choć nie wychodzi mi to.. może mam docenić to co jest tu i teraz i przygotować się na to co będzie? Oboje z mężem straciliśmy dwa sklepy dwie nasze prace i znowu zaczynamy od nowa, przytłacza mnie to.. i dziś siedząc ze łzami w oczach mówię Boże moj Boże czemu mnie opuściłeś ?? Gdzie jesteś?przeciez wiesz jak bardzo Cie kocham jak bliski mi jesteś, proszę cie pomóż mi pokaz mi drogę nie wiem co mam robić gdzie szukać ukojenia, pozwól mi zrozumieć
I wiecie nagle przełączyłam na fil pt Chata płakałam na nim jak bóbr wiem ze to nie przypadek, teraz czytam was, czy to przypadek? Nie!
Bóg jest ze mna zawsze był ma plan na mnie i będzie on dobry, ja wierze ze jeszcze urodzę dziecko i wraz z mężem poradzimy sobie w trudnych chwilach..
Mogła bym dużo pisać bo dużo tego jest, ja nauczyłam się dziękować za wszystko co mam, za wszystko co mnie spotyka, nigdy nie zwątpiłam w Boska mac, nigdy.
Ja wychodzę z założenia że Bog wskazuje mi właściwe drogi, On nie chce dla nas źle- to my czasem idziemy nie tędy co powinniśmy, czasem może inny ciort nas podjudzi bo jak jest dobro to i zło być musi. A stratę dzieci też tak sobie tłumaczyłam że widocznie dla mojej rodziny strata była lepsza niż chore dziecko... coz tego nikt nie odpadnie i nie ogarnie..
My dziś o 11 operacja i musimy wierzyć, musimy ...
zadowolonaM
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Październik 2018
- Postów
- 3 501
Widzisz kochana masz 3 dzieci i kochajacego męża. Teraz tylko dużo zdrowia... i można się cieszyć z tego co nas otacza
Ja wychodzę z założenia że Bog wskazuje mi właściwe drogi, On nie chce dla nas źle- to my czasem idziemy nie tędy co powinniśmy, czasem może inny ciort nas podjudzi bo jak jest dobro to i zło być musi. A stratę dzieci też tak sobie tłumaczyłam że widocznie dla mojej rodziny strata była lepsza niż chore dziecko... coz tego nikt nie odpadnie i nie ogarnie..
My dziś o 11 operacja i musimy wierzyć, musimy ...
Moj synek był zdrowy najgorsze jest to ze w dniu poronienia przyszły wyniki badań
Ja potrzebuje maleńkiego dziecka czuje nie dosyt nie potrafię tego wytłumaczyć po prostu czuje ze ono jest mi potrzebne taka miłość codziennie proszę Boga by się zlitował i dał mi ostatnia szanse[emoji17]
plastulinka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2014
- Postów
- 1 125
Oj tak, życie nauczyło pokory także mnie...
Moja historia jest po części Wam znana ale zacznę od początku.
W 2012 roku wzięliśmy ślub. Zaszłam w pierwszą ciążę po 3 miesiącach po ślubie. Tak po prostu, naturalna kolej rzeczy . Nawet w sumie się nie zastanawialiśmy nad tym czy jesteśmy gotowi na dziecko. W styczniu poroniłam w 9 tyg ciąży. To byl straszny cios. Nie mogłam się po tym bardzo długo pozbierać. Blolało mnie całe ciało od płaczu i ściskania poduszki. I tak minęły 3 miesiące noc w noc z płaczem. Ciągle pytałam Boga dlaczego... Przecież jestem chyba dobrym człowiekiem, wierzacym. W lipcu sytuacja się powtarza. I tak w ciągu 3 lat straciłam 6 ciąż. W międzyczasie mąż spadł z wysokości 2 pięter i był dość mocno połamany . Kiedy zdjęli mu gips z nogi w listopadzie 2015roku zasłabłam w pracy, ogromny ból głowy i zaburzenia pola widzenia. Diagnoza: guz mózgu. Przed operacją przyjęłam skrament namaszczenia chorych, najpiękniejszy moment w tamtym okresie. Miałam wrażenie że podczas wykonywania znaku krzyża na moim czole olejek do namaszczenia mnie parzy. Łzy płynące po policzkach też były gorące i zostawiały czerwone ślady. Po przyjęciu sakramentu byłam spokojna i pełna wiary że będzie dobrze. W tamtym momencie pozbyłam się także depresji która towarzyszyła mi przez ostatnie 3 lata.
Okazało się że ten guz jest przerzutem z macicy i w całym organizmie mam 18 takich guzów . Po badaniu histopatologicznym okazało się że to kosmówczak. Bardzo często rozmawiając w myślach z moimi aniołkami pytałam dlaczego chcą zrobić krzywdę swojej mamie.
Po półrocznej chemii, która przeszlam bardzo ciężko nastąpiła remisja choroby a ja zaczęłam żyć pełnią życia. Całe moje życie uległo zmianie, mój mąż też przeszedł ogromną przemianę.
We wrześniu 2018 roku znow zaczęłam miewać stany depresyjne. Bardzo pragnęłam dziecka, w pracy czułam się bardzo źle, byłam niedoceniana przez pracodawców. Modliłam się do Boga o jakąś zmianę w moim życiu. Podjęliśmy decyzję o adopcji i 2 listopada mieliśmy mieć pierwsze spotkanie w ośrodku. 23 października z wielkim zdziwieniem zrobiłam test ciążowy i pokazały się dwie blade kreseczki. Dzis te moje dwie kreseczki mają miesiąc i leżą wtulone we mnie. Jestem szczęśliwa. Dziękuję Ci Boże za tę zmianę o którą prosiłam. Nie szkodzi że tak długo to trwało... Warto było zaczekać te 6 lat
Moja historia jest po części Wam znana ale zacznę od początku.
W 2012 roku wzięliśmy ślub. Zaszłam w pierwszą ciążę po 3 miesiącach po ślubie. Tak po prostu, naturalna kolej rzeczy . Nawet w sumie się nie zastanawialiśmy nad tym czy jesteśmy gotowi na dziecko. W styczniu poroniłam w 9 tyg ciąży. To byl straszny cios. Nie mogłam się po tym bardzo długo pozbierać. Blolało mnie całe ciało od płaczu i ściskania poduszki. I tak minęły 3 miesiące noc w noc z płaczem. Ciągle pytałam Boga dlaczego... Przecież jestem chyba dobrym człowiekiem, wierzacym. W lipcu sytuacja się powtarza. I tak w ciągu 3 lat straciłam 6 ciąż. W międzyczasie mąż spadł z wysokości 2 pięter i był dość mocno połamany . Kiedy zdjęli mu gips z nogi w listopadzie 2015roku zasłabłam w pracy, ogromny ból głowy i zaburzenia pola widzenia. Diagnoza: guz mózgu. Przed operacją przyjęłam skrament namaszczenia chorych, najpiękniejszy moment w tamtym okresie. Miałam wrażenie że podczas wykonywania znaku krzyża na moim czole olejek do namaszczenia mnie parzy. Łzy płynące po policzkach też były gorące i zostawiały czerwone ślady. Po przyjęciu sakramentu byłam spokojna i pełna wiary że będzie dobrze. W tamtym momencie pozbyłam się także depresji która towarzyszyła mi przez ostatnie 3 lata.
Okazało się że ten guz jest przerzutem z macicy i w całym organizmie mam 18 takich guzów . Po badaniu histopatologicznym okazało się że to kosmówczak. Bardzo często rozmawiając w myślach z moimi aniołkami pytałam dlaczego chcą zrobić krzywdę swojej mamie.
Po półrocznej chemii, która przeszlam bardzo ciężko nastąpiła remisja choroby a ja zaczęłam żyć pełnią życia. Całe moje życie uległo zmianie, mój mąż też przeszedł ogromną przemianę.
We wrześniu 2018 roku znow zaczęłam miewać stany depresyjne. Bardzo pragnęłam dziecka, w pracy czułam się bardzo źle, byłam niedoceniana przez pracodawców. Modliłam się do Boga o jakąś zmianę w moim życiu. Podjęliśmy decyzję o adopcji i 2 listopada mieliśmy mieć pierwsze spotkanie w ośrodku. 23 października z wielkim zdziwieniem zrobiłam test ciążowy i pokazały się dwie blade kreseczki. Dzis te moje dwie kreseczki mają miesiąc i leżą wtulone we mnie. Jestem szczęśliwa. Dziękuję Ci Boże za tę zmianę o którą prosiłam. Nie szkodzi że tak długo to trwało... Warto było zaczekać te 6 lat
ilmenau
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Marzec 2018
- Postów
- 3 118
@nafoczka dopiero dzisiaj trafiłam na ten wątek i cały czas lecą mi łzy. Dziękuję za to świadectwo ❤
Ja też długo walczyłam o Maleństwo, byłam nawet w Rzymie i tam się modlilam. Ja musiałam mieć ivf i w głębi serca myślę, że Bóg jest z tym ok. Dał nam medycynę po to, żebyśmy mogli z niej korzystać. Pamiętam jak wracaliśmy z Łodzi od immunologa i powiedziałam mężowi, żeby podjechał do Częstochowy. Modlilam się przed Obrazem, aby dane mi było doświadczyć cudu macierzyństwa. Kolejny cykl to było leczenie immuno a w następnym był transfer ivf. Dzisiaj mija prawie rok od czasu kiedy pierwszy raz zobaczyłam pozytywną betę. Nie obyło się bez bólu, bo widziałam dwa serduszka, niestety jedno przestało bić w 9 tyg... Moja Córeczka ma rodzeństwo w niebie, które zawsze będzie nad nią czuwać ❤
Ja też długo walczyłam o Maleństwo, byłam nawet w Rzymie i tam się modlilam. Ja musiałam mieć ivf i w głębi serca myślę, że Bóg jest z tym ok. Dał nam medycynę po to, żebyśmy mogli z niej korzystać. Pamiętam jak wracaliśmy z Łodzi od immunologa i powiedziałam mężowi, żeby podjechał do Częstochowy. Modlilam się przed Obrazem, aby dane mi było doświadczyć cudu macierzyństwa. Kolejny cykl to było leczenie immuno a w następnym był transfer ivf. Dzisiaj mija prawie rok od czasu kiedy pierwszy raz zobaczyłam pozytywną betę. Nie obyło się bez bólu, bo widziałam dwa serduszka, niestety jedno przestało bić w 9 tyg... Moja Córeczka ma rodzeństwo w niebie, które zawsze będzie nad nią czuwać ❤
Ostatnia edycja:
reklama
@plastulinka twoje świadectwo jest mi teraz ogromnie potrzebne i bliskie. Dziękuję Ci za nie... ♡ aż łzy mi ciemną i muszę wierzyć w kolejny cud..
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 16
- Wyświetleń
- 12 tys
Podziel się: