reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrocław USK ul. Borowska

Mnie trochę przerażały te boksy na porodówce, a okazało się, że nie są wcale takie złe. Poza tym jako studentka miałam sporo zajęć na Borowskiej i jakoś tak dobrze ten szpital też wspominałam, bo był mi znajomy. Kamieńskiego odrzuciłam od razu pomijając opinie, bo akurat jak miałam rodzić zaczął się tam remont porodówki i przyjmowali okrojoną ilość pacjentek, nie wiem jak teraz. Nad Brochowem się zastanawiałam, ale widziałam że w ostatnim czasie zyskuje opinie takiego, w którym mocno dążą do porodu SN i odwlekają cesarki, ale nie wiem na ile to prawda. Ostatnio czytałam, że dyrektorka szpitala jest mocno religijna i to mnie mocno odpycha, bo wiadomo jak wierzący podchodzą czasem do komplikacji w ciąży itp. Wiara wiarą, ale jak idę do szpitala, to chcę mieć najlepszą opiekę w świetle badań naukowych a nie tego, co ktoś tam sobie prywatnie uważa
Mimo iż ja sama jestem wierząca, to "fanatyzm" dyrektorki mnie odstrasza. Ja też potrzebuje opieki medycznej, profesjonalnej. Plus przez dyrektorkę podobno wymieniła się cała kadra położnych i lekarzy.
 
reklama
@Berrry @Emka_27 dziekuje Wam za Wasze historie :)

zawsze jakoś myslowo omijałam Borowską, pierwsze dziecko rodziłam na Chałubińskiego, teraz tam zamknęli porodówkę i szukam opinii. :) Brochów obecnie odradza mi dwóch lekarzy, o Kamieńskiego nie mam dobrego zdania i zostaje Borowska 😅
jeśli masz możliwość i chęć rodzić gdzieś indziej, 30 km od Borowskiej jest Szpital w Oleśnicy, też warty uwagi 🙂
 
Rodziłam w lutym tego roku, poród spontaniczny więc nie wiem jak patologia. Te osobne sale były zajęte i trafiłam do takiej za parawanem. Położne super, poznałam dwie zmiany i obie Panie wraz ze studentkami proponowały mi piłki/prysznic, przychodziły jak wołałam. Nie było problemu z ZZO, musiałam tylko poczekać aż skończą robić cesarkę i przyszedł do mnie anestezjolog, tak samo kiedy prosiłam o dołożenie dawki, bo już puszczało, też szybko podali. Jak już miałam pełne rozwarcie to przenieśli nas do sali osobnej, bo akurat się zwolniła. Położna cały czas proponowała pozycję, wszystko wyjaśniała. Ogółem położne bardzo starały się mi pomóc, w pewnej chwili były ze mną aż cztery, ale niestety nie udało się ustrzec przed nacięciem krocza, po prostu główka nie chciała wyjść, a już Małej po prawie 2h tej fazy zaczęło skakać tętno. Na czas szycia dostałam Małą od razu na klatkę, kontakt skóra do skóry trwał 2h, po czym zaserwowali mi kroplówki, bo słabo mi się zrobiło przy pionizacji. Prysznic z asystą i zawieźli nas na poporodowy.
Czy prowadziłas ciążę prywatnie u lekarza pracującego na Borowskiej? Moje doświadczenie z porodówki jest całkowicie inne - nie wiem czy to możliwe, że tak się zmieniło, chociaż wiem, że były zmiany kadrowe w klinice. Nigdy bym nie poradziła nikomu tego szpitala do porodu z nastawieniem na SN.

O rodzeniu na Brochowie zarządzanym przez nową dyrektorkę słyszałam właśnie bardzo dobre opinie. To przed jej erą odradzano mi porodówkę na Brochowie a i na swoje oczy spotkałam się wtedy z bardzo dziwną atmosferą oddziału położniczego, gdy leżałam na ginekologii (i nie zdecydowałam się na powrot na poród), ale to było kilka lat temu.
 
Czy prowadziłas ciążę prywatnie u lekarza pracującego na Borowskiej? Moje doświadczenie z porodówki jest całkowicie inne - nie wiem czy to możliwe, że tak się zmieniło, chociaż wiem, że były zmiany kadrowe w klinice. Nigdy bym nie poradziła nikomu tego szpitala do porodu z nastawieniem na SN.

O rodzeniu na Brochowie zarządzanym przez nową dyrektorkę słyszałam właśnie bardzo dobre opinie. To przed jej erą odradzano mi porodówkę na Brochowie a i na swoje oczy spotkałam się wtedy z bardzo dziwną atmosferą oddziału położniczego, gdy leżałam na ginekologii (i nie zdecydowałam się na powrot na poród), ale to było kilka lat temu.
Nie, chodziłam do lekarki prywatnie, ale ona nie pracuje w żadnym szpitalu, także przyszłam tam rodzić jako kompletnie obca kobieta.
Może zmieniły się położne? Ja finalnie rodziłam z taką młodą położną o imieniu Róża i była super, wszystko tłumaczyła, pytała mnie o zdanie, w tylu pozycjach próbowała mi pomóc ze studentką, a potem jeszcze z koleżankami, że czułam, że zależy im na tym, żeby udało się urodzić bez ingerencji, więc nie miałam potem żalu o nacięcie krocza na sam koniec
Proponowały mi też aromaterapię (miały swoje olejki), nawet nam przygotowały tablicę podświetlaną z napisem ,,Czekamy na ....." z imieniem córki. Pytanie też jakie się ma oczekiwanie od porodu, pierwsza faza może trwać długo, ja akurat byłam przygotowana jak ćwiczyć samemu, więc sami z mężem byliśmy w boksie, a położne przychodziły co jakiś czas zajrzeć tylko, dopiero w tej aktywnej fazie były przy mnie cały czas
 
Nie, chodziłam do lekarki prywatnie, ale ona nie pracuje w żadnym szpitalu, także przyszłam tam rodzić jako kompletnie obca kobieta.
Może zmieniły się położne? Ja finalnie rodziłam z taką młodą położną o imieniu Róża i była super, wszystko tłumaczyła, pytała mnie o zdanie, w tylu pozycjach próbowała mi pomóc ze studentką, a potem jeszcze z koleżankami, że czułam, że zależy im na tym, żeby udało się urodzić bez ingerencji, więc nie miałam potem żalu o nacięcie krocza na sam koniec
Proponowały mi też aromaterapię (miały swoje olejki), nawet nam przygotowały tablicę podświetlaną z napisem ,,Czekamy na ....." z imieniem córki. Pytanie też jakie się ma oczekiwanie od porodu, pierwsza faza może trwać długo, ja akurat byłam przygotowana jak ćwiczyć samemu, więc sami z mężem byliśmy w boksie, a położne przychodziły co jakiś czas zajrzeć tylko, dopiero w tej aktywnej fazie były przy mnie cały czas
Cóż, tak jak pisałam, u mnie było całkowicie inaczej. Zacznę od tego, że mąż nawet nie mógł mi przynieść wody do boksu, był wypraszany pod drzwiami na blok. A skończę na tym, że jak mnie położono na plecach pod ktg, tak ciągle leżałam i wstałam tylko raz do WC i potem już na wózek po porodzie. To co było w międzyczasie chyba nadawałoby się na skargę.
 
Ja leżałam tylko na patologii ciąży dwa razy na Borowskiej. Opieka nie była najgorsza, ale brak picia do dań średnio. Ja akurat leżałam na takiej sali, co była łazienka jakby jeszcze w sali. Chciałam tam rodzic, ale ostatecznie na spontanie pojechałam do Trzebnicy. Ja sobie chwalę, nawet w obecnej ciąży tam pojechałam na patologie. Choć kamie skiego mam pod nosem, przez opinie nie jadę i jakoś ta porodowka nie kojarzy mi się dobrze. Koleżanki jeszcze właśnie mega chwalą Oleśnicę. Ponoć na Brochowie też dobrze. Obecnie wybieram się znów do Trzebnicy, gdybym musiała wybierać szpital we Wrocławiu wybierałabym między Brochowem a borowska.
 
Ja leżałam tylko na patologii ciąży dwa razy na Borowskiej. Opieka nie była najgorsza, ale brak picia do dań średnio. Ja akurat leżałam na takiej sali, co była łazienka jakby jeszcze w sali. Chciałam tam rodzic, ale ostatecznie na spontanie pojechałam do Trzebnicy. Ja sobie chwalę, nawet w obecnej ciąży tam pojechałam na patologie. Choć kamie skiego mam pod nosem, przez opinie nie jadę i jakoś ta porodowka nie kojarzy mi się dobrze. Koleżanki jeszcze właśnie mega chwalą Oleśnicę. Ponoć na Brochowie też dobrze. Obecnie wybieram się znów do Trzebnicy, gdybym musiała wybierać szpital we Wrocławiu wybierałabym między Brochowem a borowska.
Ja z kolei nigdy nie wybrałabym Trzebnicy, ordynator był moim lekarzem jeszcze przed ciążą a potem na początku ciąży. Nigdy nie spotkałam gorszego, mniej profesjonalnego i nieempatycznego człowieka. Szwagierka rodziła w Trzebnicy dwukrotnie i leżała na patologii. Mówi, że to był koszmar. Olesnice polecają wszyscy.
 
reklama
Ja z kolei nigdy nie wybrałabym Trzebnicy, ordynator był moim lekarzem jeszcze przed ciążą a potem na początku ciąży. Nigdy nie spotkałam gorszego, mniej profesjonalnego i nieempatycznego człowieka. Szwagierka rodziła w Trzebnicy dwukrotnie i leżała na patologii. Mówi, że to był koszmar. Olesnice polecają wszyscy.
Kurcze.. Moja kuzynka chodziła też prywatnie do tego ordynatora, była przezadowolona. To może mi się 5 razy poszczęściło. Ja ordynatora tylko na obchodzie widziałam i to w dni powszednie.
 
Do góry