Niekompetencja niektórych lekarzy mnie czasami przeraża
Pisałam już na ogólnym, że jestem zła bo trzy miesiące czekaliśmy na wizytę u naszej gastrolog, a jak poszliśmy okazało się, że zamiast niej przyjmuje inna. Strasznie żałuję, że poszliśmy, ale szkoda mi było wizyty, bo termin następnej dopiero na wrzesień
W gabinecie okazało się, że są aż dwie pani doktor (jedna by sobie nie poradziła?). Obie zbadały pobieżnie małego i stwierdziły iż- słychać szmery na sercu, ciemiączko jest za duże i koniecznie musimy iść do neurologa, ale że państwowo to poczekamy z 5miesiecy, a to trzeba iść natychmiast, więc dostaliśmy namiary na neurologa przyjmującego prywatnie... poza tym dziecko jest blade, wręcz sine, ma jasnoróżowe, a nie czerwone podniebienie i koniecznie trzeba zrobić morfologię i poziom żelaza, bo pewnie jest coś nie tak. Do tego na ich super nowoczesnej wadze wychodziło, że Szymon zamiast przybierać to chudnie i waży 8600 (jak go ważymy w domu wychodzi ok.10kg). Ogólnie panie dr stwierdziła, że nie wiadomo czy na oddział go nie trzeba będzie wziąć
Przeraziliśmy się strasznie, bo poszliśmy ze zdrowym dzieckiem, a tu nagle wychodzi, że on strasznie chory...
Na szczęście lekarka (a właściwie obie) nie wzbudziły naszego zaufania i postanowiliśmy iść dzisiaj jeszcze do naszego pediatry, żeby nam coś doradził. Siedzielismy w gabinecie ponad pół godziny i żadnych szmerów nie ma, ciemiączko jest dość duże, ale się zmniejsza i nie ma powodów do paniki. Wskazań do morfologii też nie ma (ale zrobimy, bo i tak co miesiąc robimy poziom tsh to za jednym zamachem się zrobi) i mały wcale nie jest jakoś szczególnie blady i siny. Najlepsze jest to, że nasz pediatra zna tamtą lekarkę i bardzo się dziwił co ona wymyśla...