Witam się sobotnio i z nadzieją, że jednak mimo końca świata pogoda pozostanie taka jak dziś
J
Gosia, no Igor też śpi max pół godziny, czyli wyjście-darcie-spanie-pobudka i chwila zdziwienia gdzie jestem-darcie i wióra do domu to też u nas często ok. godziny..szczerze mi szkoda wszystkich mam, które borykają się z takim kłopotem, bo jeszcze w zimie, to pół biedy, ale jak jest tak pięknie na dworze, to żal d...ściska
Ja wczoraj nie byłam na spacerze, Igor w ogóle marudził.siedzieliśmy na tarasie i zżerała mnie zazdrość, ale dziś chyba jednak wyjdę-choćby na te pół godzinki, bo jednak-mimo, że on chyba nie lubi, to szkoda mi go w domu trzymać.trudno-obciach to obciach.chociaż bardziej się martwię, że dla niego to stres i nieprzyjemność.
Aaaa, a próbowałaś zmoczyć smoczek w tym mleczku i wtedy wsadzić do buzi?albo najpierw dać 1łyżeczkę, a za chwilkę najpierw nakapać mu z tego smoczka na usta.kurka, trzeba kombinować nawet najbardziej głupie sposoby mogą przynieść efekt.ja przyznam się bez bicia, że żeby przekonać Igora do smoczka i troszkę wyciszyć go przez to, to ostatecznie zgodziłam się na moczenie go w słodkiej wodzie i pomogło.teraz już moczyć nie muszę, bo się dziecko przekonało, więc chyba krzywdy tym mu nie zrobiłam.
Alicja, Tobie też współczuję.ja marzę dokładnie o tym samym.a najbardziej to chciałabym się wybrać z nim do ogrodu botanicznego, ale na pół godz, to się zwyczajnie nie opłaca, bo dojazd to ze 40min zajmie..a jak widzę mamy z maluchami na zakupach, to już w ogóle dla mnie abstrakcja.
Agnieszko, bo Juleńka to już pewnie najchętniej sama by się wszędzie wdarła stąd ta niechęć
Kasikz, nawet nie pomyślałam, że nie lubi trzęsienia, ale skoro w wózku tylkok tak zasypia.i o dziwo takie zwykłe lulanie nie pomaga.muszę wózek lekko unieść na tylnych kołach i „podskakiwać”nim i dopiero wtedy....pewnie jak ktoś na mnie patrzy z boku,to myśli, że nieźle stuknięta jestem..
Kairko, już ziemniaczki wsuwacie?my dopiero na etapie jabłuszek, marchewki i śliweczek ze słoiczka.ale po tych śliweczkach to już dziś 4razy superkupsko było.no i zupa jarzynowa też coś nie wchodzi.
Jankesowa, to ciesz się, bo nawet nie wiesz jakie masz szczęście, że Gracjanek lubi spacery.podejrzewam, że żadna z tych spokojnie spacerujących mam nie wie, jakie ją szczęście spotkało i że może być inaczej.stąd też niektóre na nas dziwnie patrzą, że może dziecku jakąś krzywdę robię, że tak krzyczy „no bo przecież wszystkie dzieci uwielbiają spacery”
A właśnie-kwestia ubierania.
Jak u Was wygląda sprawa nakrycia głowy, bo generalnie to w Polsce jeśli chodzi o dzieci, to najlepiej czapka cały Boży rok i jeszcze kocem nakryć, bo wiaterek nie daj Boże po stopach powieje.
Ja tam jestem za tym, żeby w wózku,przy zamkniętej budzie zwłaszcza, to już czapę sobie darować bo dziecku główka się poci i tym bardziej wiaterek może spowodować przeziębienie.czapki i inne nakrycia głowy w lecie, to owszem, ale żeby od słońca chroniły, no chyba, że chłodniejszy dzień.gdzieś czytałam, że to straszeniem zapaleniem ucha to bójda, bo właśnie przegrzane dziecko jest bardziej narażone na przeziębienie a zapalenie ucha to w zasadzie nie powstaje z lekkiego wiaterku, tylko jest infekcją wirusową, a jak wiadomo wirusom czapki nie straszne
