reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wieści od cieżarówek

As, ja tam nie jestem w stanie obiektywnie opieki ocenić, bo:
1) w czasie po porodzie to ja się nadawałam do ryczenia/buczenia,
2) mleka nie miałam (co się i potem nie zmieniło, albo hormony nie zadziałały, albo cycki felerne),
3) Sz zasypiał zamiast ssać, więc się budził wielce głodny i beczał bez opamiętania (ten typ tak ma, że jak się rozkręci w swoim lamencie to ciężko utulić),
4) przyplątała się żółtaczka, więc przymusowe opalanie a tu pkt 3,
5) już mieliśmy wychodzić a tu jakieś kiepskie wyniki siuśków, straszenie cewnikiem
6) a ja ciągle bucząca, becząca...
Tak więc pewnie miałam opinię histeryczki, ale z perspektywy czasu sama sobie współczuję, bo ten spadek nastroju był dobijający, ode mnie całkiem niezależy, a do tego to podejście męża, rodziny, personelu - czego beczy...

To się wyżaliłam... ;-)
Po porodzie nie ryczałam ,ale się śmiałam .
Gadaliśmy z D. do 4 rano ,bo wtedy pojechał do domu,a ja dopiero poszłam spać .
Przed 6 już nie spałam ,bo przyszli z termometrami.
Oddałam termometr i do małego powędrowałam...
Tam przesiedziałam cały dzień ,bo nie chcieli mi go dać,ponieważ miałam klimę w pokoju ,a młodey temperaturę tracił i w cieplarce leżał..
potem też mieliśmy zółtaczkę i to taką bardzo wysoką na granicy przetaczania krwi.
Młody nie umiał ssać ,a w zasadzie nie miał odruchu ssania ,więc system Medeli poszedł w ruch i po kilku dniach zaskoczył;-)
Następnie wykryto 2 wylewy i wszystkie odruchy wcześniacze ,wtedy go męczyli wszystkimi możliwymi badaniami
w efekcie wyszliśmy w 8 dobie dopiero ,jak młody przestał spadać na wadze i przybył 1 dkg ,bo taki był warunek wypuszczenia nas ze szpitala :baffled::baffled::rofl2::rofl2:

Także słodko nie było ,ale daliśmy radę .
Patrząc z perspektywy czasu było naprawdę dobrze :tak::tak::tak:
 
reklama
eh, w sumie wcale mi nie do śmiechu, bo ta cała sytuacja pokazuje, że babka którą dopadnie deprecha poporodowa jest w czarnej doopie przy obecnej świadomości problemu w społeczeństwie...
u mnie był to jakiś chwilowy zjazd nastroju, ale to łącznie z płaczliwym charakterem oraz brakiem zrozumienia ze strony najbliższych dawało sytuację niefajną...
 
just79
oj mnie też po porodzie coś brało. Wszystko było niby w porządku dzidzia zdrowa, kochający mąż, opieka w szpitalu ok, a jednak...
mój m nie mógł wyjść, bo jak się zbliżał czas jego wyjścia to mnie ogarniał jakiś dziwny lęk czy coś i wyłam jak bóbr, normalnie niemogłam się opanować, do tego dochodziły wyrzuty sumienia, że przecież wszystko co do szczęścia mi potrzebne to mam a ja ryczę jak potłuczona i tak za każdym razem. Potem myślałam, że to być może dlatego, że do ej pory to "mnie nosił m na rękach" a teraz ma córcie
:( głupie prawda ?
teraz myślę, że to hormony
kahaka jak ja bym chciala mieć taki zgrabny brzusio, ale cuż niektórzy uszą się toczyć :)
 
Ostatnia edycja:
Kochane moje własnie wróciłam od lekarza bardzo was proszę Pomódlcie się za mnie i Szymona jedziemy do szpitala przepływy na usg są nieciekawe i mam natychmiast jechać do szpitala będą wywoływać poród jakby co a jak nie urodze do jutra to jutro cesarka Boje się okropne Jak by co będę pisać sms do LILI Trzymajcie kochane kciuki mi łzy już lecą po policzku ale musi być ok bo ja zaczynam mieć jakieś czarne myśli niby rozwarcie mam na 2 cm ale szyjka jeszcze zamknięta także KOCHANE MOJE TRZYMAJCIE KCIUKI I PROSZĘ O MODLITWĘ Z GÓRY DZIĘKUJE JAKOŚ MI LEPIEJ ŻE JESTEŚCIE
 
Ewelina kochana trzymaj się wszystko będzie dobrze, już niedługo utulisz Szymonka, oczywiście będziemy się modlić za Was za szybkie rozwiązanie i zdrówko
 
O, rany... Ewelina, masz kciuki, paciorek i co tylko jeszcze mozna. Uwierz w siebie i Szymona - juz za chwile bedziesz go miala obok siebie, bedziesz go tulic, a on bedzie sie darl jak opetany oznajmiajac swiatu swoje narodziny. 38 tygodni to calkiem niezly czas na ewakuacje!
 
reklama
Do góry