- Dołączył(a)
- 1 Marzec 2018
- Postów
- 3
Hej. Piszę bo ja sama już nie wiem co mam robić. Do rzeczy:
Syn ma 5,5 roku. Chodzi do przedszkola już drugi rok. W tym roku został sam w "mieszanej" grupie z czterolatkami. W zeszłym roku praktycznie nie było żadnego problemu z dzieckiem poza tym, że nie za bardzo lubi malowanie i wybiera jedną ulubioną zabawkę i się nią codziennie bawi (notabenen panie nie pozwalają mu się często bawić ulubionymi zabawkami). W tym roku jednak syn nie chce w ogóle współpracować w grupie, najchętniej by się tylko bawił. Pani przedszkolanka powiedziała, że któregoś dnia nie mogła przeprowadzić zajęć bo Młody krzyczał i płakał po tym jak zabrała mu zabawki. Właściwie dziecko nie chce ani bawić się w grupie ani pracować w książkach. Dzisiaj byłam świadkiem jak rzucił się na inne dziecko i uderzył bo chłopiec bawił się klockami, które bardzo lubił. JESTEM W SZOKU. W domu się tak nie zachowuje. Nie bije, a jak ma "focha" to wychodzi i się nie odzywa. Kiedy proszę, żeby skończył zabawę bo np jest czas na kąpiel i spanie robi to praktycznie bez problemu. Oczywiście pani przedszkolanka cały czas mówi, że to źle, to źle, tato źle jakby dzieciak nie robił nic dobrze (a wiem od innej pani, że np leżakował ładnie albo uzupełnił jakieś dodatkowe zadania w książce). W przedszkolu chodzi na socjoterapię. Poza tym w domu mówi, że nie chce się bawić z dziećmi bo się na niego patrzą albo mów, że nie lubi dzieci i do przedszkola też od jakiegoś czasu chodzi niechętnie.
Sama złożyłam wniosek do poradni pedagogiczno-psychologicznej o zbadanie Młodego bo ze strony pań z przedszkola słyszę jedynie narzekanie (całkowicie je rozumie) ale żadnego słowa jak mogę pomóc dziecku. Ja sama nie wiem czy moje dziecko potrzebuje specjalisty czy przechodzi jakiś etap buntu czy coś. Ja jestem załamana i sama rozważam rezygnację z przedszkola bo ma wrażenie, że nic dobrego dla dziecka z tego nie wynika.
Syn ma 5,5 roku. Chodzi do przedszkola już drugi rok. W tym roku został sam w "mieszanej" grupie z czterolatkami. W zeszłym roku praktycznie nie było żadnego problemu z dzieckiem poza tym, że nie za bardzo lubi malowanie i wybiera jedną ulubioną zabawkę i się nią codziennie bawi (notabenen panie nie pozwalają mu się często bawić ulubionymi zabawkami). W tym roku jednak syn nie chce w ogóle współpracować w grupie, najchętniej by się tylko bawił. Pani przedszkolanka powiedziała, że któregoś dnia nie mogła przeprowadzić zajęć bo Młody krzyczał i płakał po tym jak zabrała mu zabawki. Właściwie dziecko nie chce ani bawić się w grupie ani pracować w książkach. Dzisiaj byłam świadkiem jak rzucił się na inne dziecko i uderzył bo chłopiec bawił się klockami, które bardzo lubił. JESTEM W SZOKU. W domu się tak nie zachowuje. Nie bije, a jak ma "focha" to wychodzi i się nie odzywa. Kiedy proszę, żeby skończył zabawę bo np jest czas na kąpiel i spanie robi to praktycznie bez problemu. Oczywiście pani przedszkolanka cały czas mówi, że to źle, to źle, tato źle jakby dzieciak nie robił nic dobrze (a wiem od innej pani, że np leżakował ładnie albo uzupełnił jakieś dodatkowe zadania w książce). W przedszkolu chodzi na socjoterapię. Poza tym w domu mówi, że nie chce się bawić z dziećmi bo się na niego patrzą albo mów, że nie lubi dzieci i do przedszkola też od jakiegoś czasu chodzi niechętnie.
Sama złożyłam wniosek do poradni pedagogiczno-psychologicznej o zbadanie Młodego bo ze strony pań z przedszkola słyszę jedynie narzekanie (całkowicie je rozumie) ale żadnego słowa jak mogę pomóc dziecku. Ja sama nie wiem czy moje dziecko potrzebuje specjalisty czy przechodzi jakiś etap buntu czy coś. Ja jestem załamana i sama rozważam rezygnację z przedszkola bo ma wrażenie, że nic dobrego dla dziecka z tego nie wynika.