reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Watek Porodowy

reklama
Wolę już tą lewatywę niż później niespodziankę-wiadomo, że to coś naturalnego ale jakoś niezręcznie:baffled:Ale wolałabym jakiś proszek:tak:

Ojej muszę coś na obiad wymyśleć:baffled::baffled::baffled:
 
Juz pisalam wczesniej ze bede rodzic z mezem. Zawsze twierdzilam ze nie wzielabym faceta na porodówke....nigdy w zyciu. Dopiero jak zaszlam w ciaze zaczelam przerabiac wszystkie za i przeciw no i przekonalam sie ze chcialabym go miec przy sobie. Tylko ze on znal moje wczesniejsze zdanie i sie nie wychylal, nawet nie wspominal o tym, choc bardzo chcial, ale o tym dopiero pozniej sie dowiedzialam. Kilka tygodni temu poprostu powiedzialam mu ze bardzo by mi zalezalo ze czulabym sie bezpieczniej i zeby przemyslal czy napeno tego chce. Nie potrzebowal czasu myslal o ty od dawna ze to sa chwile w trakcie ktorych musimy byc razem, ale nie chcial sie narzucac bo wie ze dla kobiety to bardzo intymne sprawy. Nie boje sie ze bede sie wstydzic, czy jakos hamowac emocje czy cos. Nie wiem jak to okreslic ale jestesmy wobec siebie otwarci, wstyd w strefie intymnej nie istnieje. Moj maz juz teraz pomaga mi sie golic i nie jest to dla nas nic krepujacego.
Mysle ze od relacji miedzy partnerami zalezy czy czuja to ze chca byc razem w trakcie i jak to bedzie po porodzie.
Omowilismy juz sprawe porodu, choc nie mam dośw. staralam sie opowiedziec mojemu wszystko co wiem zeby nie byl czyms zaskoczony, ale pewnie i tak bedzie ja zreszta tez:-)
 
A tak wogóle to rodze w obcym dla mnie kraju i choc znam jezyk komunikatywnie jego pomoc mi sie przyda. Zreszta mowi sie ze jak jest partner to i personel lepiej sie z toba obchodzi:-)

Do tych ktore nie chca rodzic z parterami: moja kolezanka nie chciala, wziela na porodówke mame i mowi ze to byl najlepszy pomysl:-)
 
nikado - ja mam bardzo pozytywne nastawienie, tu jest o wiele więcej wygód i więcej rzeczy zupełnie za darmo i w standardzie. Napewno jest od razu znieczulenie gazem przy każdym skurczu, w Pl nie uświadczysz, poród do wody jest też chyba w standardzie, rzadziej nacinają, są bardziej otwarci i milsi, jak to anglicy, masz różne opcje porodu, np. możesz rodzić w domu i wtedy masz darmową położną, która przyjdzie odebrać poród, jest coś takiego jak Birth Centre - takie jakby domowe sale, gdzie może być z tobą cały czas mąż, nawet na noc, macie normalne łóżko podwójne i łóżeczko dla dzidzi dreniane, tv, kuchnię, łazienkę... i to też za frico, tylko tam możesz być do 24 godzin po porodzie, potem możesz albo iść do szpitala albo do domu. W szpitalu zostajesz tyle ile chcesz, jeśli czujesz się niepewnie, możesz przedłużyć pobyt, a jak wszystko jest ok, to możesz wyjść nawet po 12 godzinach. Ogólnie wszystko napewno powie ci położna, ale naprawdę kobieta ma tu większy wachlarz możliwości.
Jak by mi powiedzieli, że urodzę dziś w nocy ale że mam wracać, to bym ich wyśmiałą, usiadła w poczekalnie i powiedziała, że ja tu sobie poczekam!!

Zozakoza - ja rodzę z mężem o ile się uda tylko, za pierwszym razem też był ze mną, nie wyobrażam sobie inaczej.

Pytia - no woesz, wszystko do czasu, jak mi dali małą z zepsutym monitorem oddechu to już miła nie byłam... sa granice, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi zdrowie noworodka.

Zapominajka - o 8:30 wyjęli Misię, o 11 byłam na oddziale położniczym i o 11:30 już szłąm do Miśki na oddział intensywnej terapii - dostałam opierdziel, że nie powinnam sama, ale miałąm to w dupie, hahaha. Co do seksu, no połóg niestety jest nie do złamania dla twojego dobra, potem już niby wolno, ale ja nie złamałam się od razu, jakieś 3-4 tygodnie jeszcze się przełamywałam psychicznie, ale to tylko tyle, nie bolało jakoś bardziej, wręcz przeciwnie, hehehe. Niestety to zależy dużo od kobiety no i partnera oczywiście.

ewelw - o porodzie rodzinnym napiszę ci później, bo teraz już muszę zmykac, ale mam bardzo pozytywne doświadczenia, Robert też!
 
Pytia - moja siostra rodziłą w Londynie jakieś 2,5 miesiaca temu, w Birth Center i była wniebowzięta, poród zaczął się w środku nocy, pojechali tam całą rodziną (razem z 4,5 rocznym synem), tata i syn byli z nią do skórczy partych, potem poszli do pokoju specjalnie przygotowanego dla dzieci - tam były zabawki i włączyli im bajkę. A siostra rodzią do wody i jeszcze położna ją pytała, czy chce sama dziecko złapać (szok!!), sama przecinała pępowinę!! Potem jeszcze w wannie leżałą z synkiem na rękach 15 min, poprosili tatę i synka - przez pół godziny oni się zajmowali się maleństwem, a ona wylegiwałą w wannie i odpoczywała... Mam nadieję, że mój poród będzie równie miły...


Co do porodu rodzinnego - nasz poród był z góry zaplanowany i oboje byliśmy zdecydowani, to chyba jednak bardzo ważne, bo nie warto na nikim wymuszać takiej decyzji, każdy powinien sam tego chcieć. Jeśli kobieta chce towarzystwa, a mężczyzna nie jest gotowy to uważam, że powinna poprosić kogoś bliskiego swojemu sercu (mamę, siostrę, przyjaciółkę), bo nie ma nic gorszego niż przerażony facet, który nie umie się odnaleźć w sytuacji.
Mój mąż był oczywiście sparaliżowany strachem, ale i bardzo przejęty, bardzo mi pomagał, jak było mi słabo, wiedziałąm, że jest ktoś kto zawołą położną w razie problemów, podawał mi wodę jak chciałam pić, pomagał wchodzić do wanny, wychodzić, masował mi krzyż, podtrzymywał, rozmawiał ze mną i cierpliwie wysłuchiwał moich narzekań, hehehehe. Czułam się bezpieczniej z nim. Najzabawniejsze było to, że mi mówił kiedy mam skurcze, cały czas powtarzał za położną "O idzie skurcz, idzie skurcz..." w końcu nie wytrzymałam i mu powiedziałam, że dziękuję za informację, ale ja go do cholery czuję i może sobie darować, hahaha. Już jak Misia wychodziła, to położna go wołała i pokazywała główkę w kanale rodnym i on wtedy strasznie się emocjonował, przychodził i mi mówił np. "Kochanie ona ma włoski!!" albo "Widziałem ucho!!" To mi dawało strasznie dużego powera i jakoś tak pozytywnie ładowało mi akumulatory. Potem jak już Misia była na zewnątrz to był taki zajarany, że jak wołali go "Prosimy tatusia, prosimy tatusia do pępowiny!!" to w ogóle ich nie słyszał, dopiero ja mu musiałam krzyknąć, żeby przeciął, bo stał jak słup soli ze szklanymi oczami!! No i przeciął pępowinę, potem był z Misią przy ważeniu, mierzeniu, badaniach, mnie w tym czasie szyli. Jak już leżałam te dwie godziny na obserwacji to przyszedł i mi opowiadał o maleńkiej, a ja się tak strasznie cieszyłam, że był z nią cały czas i może mi to teraz opowiedzieć, zwłaszcza, że Misia trafiła do inkubatora i były problemy. Pokazywał mi zdjęcia z tych chwil kiedy ją myli i badali, mógł iść się wszystkiego dowiedzieć, więc nie musiałam czekać aż ktoś łaskawie do mnie przyjdzie z informacjami. Uważam, że bez niego byłoby mi trudniej i byłabym pozostawiona bardziej samej sobie. Poza tym nik t nie trzymał go za nogawkę, jak by się poczuł niekomfortowo to mógł zawsze wyjść. Jedno jest pewne, do dziś jest szczęśliwy, że mógł być z nami w tych pierwszych chwilach naszej córci na świecie i nikt mu tych przeżyć nie odbierze...

Ja myślę, że powinnyście porozmawiać szczerze ze swoimi facetami i dać im szanse, bo oni też mają prawo być ze swoim dzieckiem w tych chwilach... Sądzę, że intymność wtedy nie gra roli, to nie o to chodzi w tym czasie, zupełnie inaczej się do tego podchodzi... To jest moment przyjścia na świat waszego dziecka, a nie jakieś intymne doznania, poza tym sądzę, że łątwiej mu wtedy zrozumieć te obawy przed pierwszym stosunkiem po porodzie, ma świadomość tego co przeszłyście i bardziej to ceni, no i czuje się też bardziej zaangażowany w cały proces, a nie odsunięty na bok... Tak czy inaczej ja was bardzo zachęcam, ale to już indywidualna decyzje każdej z was i partnera. Ja ze swojej strony mogę wam tylko życzyć dobrej decyzji, jakakolwiek by nie była.
 
reklama
Ja myślę, że powinnyście porozmawiać szczerze ze swoimi facetami i dać im szanse, bo oni też mają prawo być ze swoim dzieckiem w tych chwilach... Sądzę, że intymność wtedy nie gra roli, to nie o to chodzi w tym czasie, zupełnie inaczej się do tego podchodzi... To jest moment przyjścia na świat waszego dziecka, a nie jakieś intymne doznania, poza tym sądzę, że łątwiej mu wtedy zrozumieć te obawy przed pierwszym stosunkiem po porodzie, ma świadomość tego co przeszłyście i bardziej to ceni, no i czuje się też bardziej zaangażowany w cały proces, a nie odsunięty na bok... Tak czy inaczej ja was bardzo zachęcam, ale to już indywidualna decyzje każdej z was i partnera. Ja ze swojej strony mogę wam tylko życzyć dobrej decyzji, jakakolwiek by nie była.

chciałabym że by mój M był ze mną cały poród, rozmawialiśmy o tym już nie raz, jednak on ma opory, dlatego nie będę go zmuszać skoro nie chce, stwierdziliśmy razem że będzie ze mną do czasu kiedy ostatecznie nie wejdę na porodówkę czyli do prawie ostatniej fazy porodu, przy samych narodzinach naszej kruszynki już go nie będzie, choć powiem wam szczerze że liczę po cichu na to że jednak zmieni zdanie...
 
Do góry