reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wasi partnerzy/ mężowie

my tez mielismy juz za soba "kryzys" ja praktycznie sama w domu calymi dniami wszytsko na mojej głowie i synek co spi po 20-30 minut ... a maz przychodzi po pracy i on zmeczony bo on pracuje ... nie jedna mamy kłotnie przez to sama mu mowilam ze pojde do pracy a on na wychowawczym niech siedzi ... pozniej byly wymiany słowne to ze po co mu dziecko jak nawet na rece nie wezmie ze ciezko mu cokolwiek zrobic i ze ja caly dzien tez nie leze i nic nie robie bo same sie nie sprzata i nie gotuje ... i ktoregos dnia tak mnie wkurzyl ze powiedzialam sobie dosc... i zaczelam sama wszytsko robic dla siebei i synka... obiadu nie bylo kilka dni a on glodny po pracy biedny musial sam se cos robic ... na pytanie znow obiadu nie ma? ja do niego ze za to ma czysty dom i zadbanego synka a na obiad czasu mi nie starczylo ;] (oczywiscie z ironia) pozniej zaczelam sama szykowac kompiel miedzy innymi co zawsze on robil ... i chyba go to ruszylo bo na pytanie czy juz mi nie jest potrzebny ja do niego ze jak czasu nie ma zajmowac sie synkiem to i czasu nie ma na pomoc przy kompieli ... i bylo kilka takich jeszcze sytułacji i to doprowadziło do tego ze on sam odrazu idzie brac na rece synka jak placze karmi butelka itp... co do nocek ja wstaje bo on musi wstac do pracy chociaz powiem ze chcialabym jak ma wolne zeby on choc jednej nocy wstawal ... ale jakos nie namawiam go do tego jeszcze ...narazie ;] jak wstaje w nocy i maz sie przebudzi słysze zawsze "kocham cie" wiem ze musimy isc na kompromisy wiec jak on jest w domu po pracy zje odpocznie to zajmuje sie malym a ja w tym czasie przygotowuje juz rzeczy na nasteony dzien czy to pranie czy wstawie naczynia do zmywarki zeby tylko wlanczyc ... i tym samym ja mam wiecej czasu nasteonego dnia musimy sie radzic
osttatnio rozmawialam z moja mama i narzekalam troche na meza i ona zebym nie przesadzala itp... bo wiadomo ze nikt naprawde nie wie jak to jest miedzy nami gdy jestemsy sam na sam... wiec odpowiedzialam jej ze wychowalam meza i to wychowam ojca ... musimy wymagac bo inaczej bedzie tak ze wszystko same bedziemy musialy robic i za przeproszeniem do kibla nawet wyjsc ni ebedzie mozna ...
hehe u mnie było podobnie ale nie aż tak ostro:-p
chyba każdy pzechodzi taki kryzys....:tak:
 
reklama
Widzę, że tutaj każda z nas po większym lub mniejszym kryzysie ;-)
U mnie mąż bardzo pomaga choć mieszkamy z moimi rodzicami ale i tak wiecznie dla mnie za mało, że pewnego dnia chyba już ze zmęczenia wyrzuciłam mu ubrania (skrzętnie przeze mnie uprasowane) na śnieg!!!!:-D Moja mama je pozbierała a mąż pojechał do pracy i powiedział, że jak nie chcę go widzieć to się wyprowadzi. Noooo, w ciągu dnia wydzwaniał do mnie a jak ja nie odbierałam to do mojej mamy. Ok 16 zadzwonił, że właśnie patrzy na zdjęcie naszego synka itd skruszony-ja nie uległam, ok 17 wysłał smsa z zapytaniem czy może przyjechać, ja na to czy jest gotowy na bycie prawdziwym tatą, nie tylko robienie wszystkiego w domku ale i opiekowanie się synem, on potwierdził i narazie jest dobrze. Dziś wybrałam się do fryzjera na 3h po przyjściu mąż mi oznajmił, że w ciągu 3h nauczył się zawijania kocyka w rożek, przewijać pieluchę itd...-można?MOŻNA!!!!!!
 
ja nie mówię bo mój też się stara jak może:tak:
pierze , gotuje sprząta, przebiera... i do tego chodzi do pracy ale ja ciągle niezadowolona ...
nie wiem sama co mi przeszkadza....:zawstydzona/y:
czasem to że np za późno wyjedziemy na spacer , albo że zrobił na obiad coś czego wgn mnie nie mogę jeść...
albo że np za wolno zmienia małej pieluszkę i ona zaczyna marudzić...
zawsze coś wymyślę....:zawstydzona/y:
wcześniej taka nie byłam..
stąd pozwoliłam sobie stwierdzić że chyba jestem osatnio zbyt poddenerwowana...
może za bardzo chciałabym żeby było idealnie:sorry2:
 
Lepiej. A wszystko przez to, że w niedzielę (niedopity, bo zabrałam go siłą od wujka i wypili "tylko" siódemkę) pojechał sam (bo ja nie chciałam ze względu na Zuzię - w mieszkaniu kumpla palą w pokoju obok i mimo wszystko dym jeset w całym mieszkaniu) do kolegi, na święta. Było tam kilkoro kolegów z naszego towarzystwa bez żon i dziewczyn. Jeden z nich ma problem: jego żona nie chce mieć dzieci, mimo, że on tego chce już od ślubu. Zobaczył jak on cierpi i docenił to co ma. Teraz mi pomaga. Mam nadzieję, że tak zostanie.

No! To zycze, aby mezowi sie nie odmienilo :tak::-)

hehe u mnie było podobnie ale nie aż tak ostro:-p
chyba każdy pzechodzi taki kryzys....:tak:

U nas jest spokoj, a to dlatego, ze A jest bardzo cierpliwy i przymyka na moje fochy oko, a ja z kolei jestem straszny nerwus wiec jakos to idzie ;-) A poza tym to drugie dziecko...Przy pierwszym bylo gorzej.
 
U nas jest spokoj, a to dlatego, ze A jest bardzo cierpliwy i przymyka na moje fochy oko, a ja z kolei jestem straszny nerwus wiec jakos to idzie ;-) A poza tym to drugie dziecko...Przy pierwszym bylo gorzej.
mó•j teża jest spokojny ale j chodzę jak bomba tykająca i co chwilę na coś się wkurzam i czasem pokrzyczę ... a on słucha a później siedzi cicho ...
dzisiaj mi powiedział że bez mojej zgody to nie będzie nic dotykał bo po co amm się drzeć.... :-p
 
ja tez jestem czepialska...czasem prosze zeby cos zrobil, a za chwile sie denerwuje bo nie robi tego tak jak trzeba (czytaj tak jak ja chce:-p) albo za wolno albo w ogole jeszcze cos... tak sobie mysle nieraz, ze chyba sama ze soba bym nie wytrzymala:zawstydzona/y: ale mysle dziewczynki, ze to jeszcze hormony w nas buzuja poza tym jestesmy zmeczone no i tez musimy odreagowac, ze zycie nam na glowie stanelo, a ze nasi panowie sa pod reka to niestety na nich padlo....:sorry2:
wiadomo zawsze moze byc lepiej, idealniej ale powinnysmy byc wdzieczne bo przeciez oni tez musza sie odnalesc w nowej roli, nauczyc jak byc tata, a przy okazji znosic nasze fochy....:blink:
 
reklama
Nooooo! Czyli czasami jednak ci koledzy naszych męzów na coś się przedają :tak::-D
A o urodzinkach pamiętał? Zrobił ci jakąś miłą niespodziankę?

Mój przezył szok bo jakiś czas przed świętami tak rozmawialiśmy co chcielibyśmy na świeta itd no i pytam czy już wymyslił co dostanę na urodziny (te które były w minionym wrzesniu) :dry:
On na to "jak to|?||" :szok:
No to mówię że nie wiedział co mi sprezentować to ustalilismy że jak na coś wpadnie to kupi no i tak doczekaliśmy świąt....
Początkowo nie mógł uwierzyć że nic od niego nie dostałam i widziałam że najchetniej by sie pod ziemie zapadł tym bardziej że ode mnie dostal nawet drobiazg na dzien chlopaka który nei do końca jest dla mnie okazją.. No w każdym razie wjechało mu to na ambicje i pod choinką znalazłam dodatkowy bonus chociaż i tak prezent urodzinowy nadrobił :-D
ach ci nasi mężczyźni...
pamiętał, bo mu telefon przypomniał i NK... Ale nic nie dostałam. Tłumaczył się, że nie miał kiedy kupić itp... Później powiedział, ze dostanę prezent jutro (czyli wczoraj) i nie dostałam nic... Czyli w ogóle nic nie dostanę, bo sobie prezentów na gwiazdkę nie daliśmy... A ja mu zorbiłam niespodziankę i kupiłam mu piękny drewniany kij do bilarda. W urodziny też się nie popisał, bo zaprosil kolegę... A ja chciałam tylko z nim spędzić ten wieczór, później poszliśmy spać tak po prostu... wczoraj powiedziałam mu, że jakoś nie tak jak trzeba było spędziliśmy moje urodziny, bo jego zawsze muszą być pamiętane i obchodzone (rozpieszczanie od rana i w ogóle) a ja ledwo masażu pleców się doprosiłam, bo jego mizianie po glówce mu się należalo i już.... Dobrze, że chociaż się nie kłócimy już codziennie, ale zapamiętam te moje urodziny i nie zapomnę do końca życia...
 
Do góry