Tymek też lubi dzieci. Zwłaszcza starsze. Byliśmy wczoraj na ostatniej rehabilitacji w ramach NFZ. Nie wiem co robić dalej, czy zapisać nas prywatnie, czy na razie poczekać aż sam zacznie chodzić. Mąż oczywiście uważa, że młody nie potrzebuje rehabilitacji. Rehabilitantka powiedziała, że czeka nas najprawdopodobniej logopeda bo mały ma ciągle otwarte usta. Ma obniżone napięcie w obrębie buzi. Zasugerowała żeby dostawał jedzenie w kawałkach. Tylko on zawsze takie dostaje. Dodatkowo żebyśmy używali szczoteczki w wibracjami. Trochę mnie to zdolowalo. Najpierw starania o dziecko. Potem bardzo dbałam o siebie w ciąży... Smutno mi się zrobiło, że to wszystko moja wina. Mąż wszystko bagatelizuje. Zadzwoniłam w nowe miejsce odnośnie rehabilitacji. Mieli się że mną skontaktować, ale nie odezwali się. Rodzina uważa mnie za psychiczną i mówią, że się czepiam dziecka. Tylko oni widzą go chwilę, a Tymek jest bardzo żywym dzieckiem, dużo gada po swojemu i już zaczyna trochę rozumnie. Tylko nikt z nim nie jest tyle czasu co ja, a Tymek jest typem szybkiego dziecka, które wszystko robi niedokładnie. Jest cały czas labilny. Ostatnio posadzilam go bo się pobrudzil. Poszłam do jego pokoju po ubranko, a on wywalił się na głowę z siedzenia. Nie wspomnę, że staje i chodzi przy meblach, ale muszę cały czas być obok bo w każdej chwili może się wywrocic. Czyli na pierwszy rzut oko to wydaje się, że super się rozwija, ale jak się jest z nim cały dzień to widzi się różne inne rzeczy. Rozpisałem się, ale nie mam nawet z kim porozmawiać.