reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wahania - czy próbować zachodzić w ciążę po poronieniu

Ja mam zalecone na rozrzedzenie krwi w razie wystąpienia zakrzepów. Tak jak heparynę w sumie

A masz tendencję do zakrzepów? Czy to tak profilaktycznie?

Poroniłam w 10 tygodniu, wróciłam po 2 tygodniach do pracy. Nie byłam w ciąży na L4 pracowałam do poronienia. Prawie wszyscy w pracy wiedzą co mnie spotkało...
Druga ciąża biochemiczna potrzebowałam paru dni wolnego, ale tu rodzinny dał mi parę dni niby na przeziębienie.

Szybko doszłaś do siebie?

Jest całkiem spoko.

Świetnie! Tak trzymać 👍
 
reklama
A masz tendencję do zakrzepów? Czy to tak profilaktycznie?



Szybko doszłaś do siebie?



Świetnie! Tak trzymać [emoji106]

🤷🏻‍♀️🤷🏻‍♀️🤷🏻‍♀️
To przez te wszystkie badania. Gin popatrzył w wyniki i powiedział od razu acard, heparyna, witaminy metylowane
Pytałam go w poniedziałek jaka jest szansa, procentowo, ze cały ten zestaw zadziała. Ze zachodzę w ciąże, biorę te wszystkie leki i spokojnie donoszę ciąże. I powiedział, ze żadnej pewności niestety dać mi nie może. Wszystko to jest zapisywane dla ciężarnych zapobiegawczo, eliminując prawdopodobne ryzyko poronienia. No i mam przed staraniami powtórzyć cytomegalie.
Co do mojej krzepliwości, nigdy nie miałam wiedzy jaka ona jest. Ze strony mojego taty wszyscy nadciśnieniowcy, wiec może i faktycznie jakiś czynnik genetyczny jest
 
Jestem pełna podziwu dla Was.
Ten macierzyński wykorzystuję na regenerację po tygodniach leżenia.
Pracowałam do 15 tygodnia, potem musiałam się oszczędzać a w 23 urodziłam.
Na moje miejsce została zatrudniona nowa osoba. Boję się dostanę wypowiedzenie bardzo szybko po powrocie.
Właśnie te 5 tygodni które już jestem w domu i wcześniejsze tygodnie zwolnienia spowodowały że wypadłam z obiegu.
Jeśli nie czujesz się na sile by wrócić to idź do psychologa i weź L4 na depresję po porodzie. Bez problemu w Twojej sytuacji Ci dadzą.

Bardzo mi przykro
 
Witaj,
Po tym co napisałaś odnoszę wrażenie, że trafiłaś wreszcie do porządnego lekarza, który chce dla Ciebie jak najlepiej, to dobry znak. Torbielą nie masz się co przejmować, na pewno się wchłonie.
Kiedy idziesz do szpitala na pobranie wycinków? Co z nadżerką?
Przykro mi, że masz niefajną pracę i czeka Cię niemiły powrót :( Ja akurat swoją pracę lubię więc po poronieniu byłam na zwolnieniu tydzień. Chciałam wrócić jak najszybciej, żeby nie rozmyślać i nie rozdrapywać ran.... Miałam o tyle dobrze, że nikt w pracy nie wiedział, że byłam w ciąży.

P.S. Wiekiem się w ogóle nie przejmuj ;) Masz jeszcze kupę czasu :) Zdążysz ;) Ja mam 37 lat ;)

Nadżerka jest i się goi. Na wycinki jadę 17, właśnie z nadżerki. Tak jak pisałam, lekarz chce bardziej wykluczyć że coś się dzieje niż potwierdzić.
Ja swoją pracę bardzo lubiłam. Ale zadziało się kilka rzeczy i z chęcią bym się z nią pożegnała.
 
Jestem pełna podziwu dla Was.
Ten macierzyński wykorzystuję na regenerację po tygodniach leżenia.
Pracowałam do 15 tygodnia, potem musiałam się oszczędzać a w 23 urodziłam.
Na moje miejsce została zatrudniona nowa osoba. Boję się dostanę wypowiedzenie bardzo szybko po powrocie.
Właśnie te 5 tygodni które już jestem w domu i wcześniejsze tygodnie zwolnienia spowodowały że wypadłam z obiegu.
Na móje miejsce też została zatrudniona nowa osoba. Miała zacząć od stycznia. Ja poroniłam w listopadzie. Wypowiedzenia nie dostałam, szef też nic nie powiedział.
Najgorzej wspominam koleżankę która po moim powrocie ( wiedziała o poronieniu) zapytała kiedy odchodzę. Odpowiedziałam, że już nie jestem w ciąży i nie odchodzę.
Jak to przecież miałaś odejść ? Przecież już jest ktoś na Twoje miejsce...
Ogólnie miałam dość tej koleżanki i dalej mam. Potrafiła mi powiedzieć żebym poszła do szefa i powiedziała, żeby mnie przeniósł. Każde zostanie z nią sam na sam skutkowało tym, że cisnęła mnie na dzieci. Typu: jakbyś się przeprowadziła do miejscowości w której mieszka twój facet to byś szybciej zaszła... Nie miałam ochoty o tym gadać a zwłaszcza z nią.
Na dodatek osobą z którymi nie mam kontaktu opowiedziała o ciąży i moich plamach. Jednak już nie powiedziała, że poroniłam. Sama musiałam to zrobić...

Teraz nie jest lepiej. Bo jestem w kolejnej ciąży. Nie powiedziałam o tym tej koleżance. Jednak u mnie w pracy plotki szybko się roznoszą, bo ona je rozpowiada. Tym samym potrafią do mnie zadzwonić ludzie z gratulacjami... Wypieram się ciąży. Do prenatalnych nikomu nie powiem, różnie może być. Nie rozumiem, przecież wie, że poroniłam więc czemu teraz wszystkim rozpowiada.
 
Na móje miejsce też została zatrudniona nowa osoba. Miała zacząć od stycznia. Ja poroniłam w listopadzie. Wypowiedzenia nie dostałam, szef też nic nie powiedział.
Najgorzej wspominam koleżankę która po moim powrocie ( wiedziała o poronieniu) zapytała kiedy odchodzę. Odpowiedziałam, że już nie jestem w ciąży i nie odchodzę.
Jak to przecież miałaś odejść ? Przecież już jest ktoś na Twoje miejsce...
Ogólnie miałam dość tej koleżanki i dalej mam. Potrafiła mi powiedzieć żebym poszła do szefa i powiedziała, żeby mnie przeniósł. Każde zostanie z nią sam na sam skutkowało tym, że cisnęła mnie na dzieci. Typu: jakbyś się przeprowadziła do miejscowości w której mieszka twój facet to byś szybciej zaszła... Nie miałam ochoty o tym gadać a zwłaszcza z nią.
Na dodatek osobą z którymi nie mam kontaktu opowiedziała o ciąży i moich plamach. Jednak już nie powiedziała, że poroniłam. Sama musiałam to zrobić...

Teraz nie jest lepiej. Bo jestem w kolejnej ciąży. Nie powiedziałam o tym tej koleżance. Jednak u mnie w pracy plotki szybko się roznoszą, bo ona je rozpowiada. Tym samym potrafią do mnie zadzwonić ludzie z gratulacjami... Wypieram się ciąży. Do prenatalnych nikomu nie powiem, różnie może być. Nie rozumiem, przecież wie, że poroniłam więc czemu teraz wszystkim rozpowiada.

Mi się wydaje, ze takie zachowania świadczą o zazdrości i braku zajęcia we własnym życiu. Dlatego takie osoby zajmują się plotkami i żyją cudzym życiem... smutne ale co zrobisz.
 
Na móje miejsce też została zatrudniona nowa osoba. Miała zacząć od stycznia. Ja poroniłam w listopadzie. Wypowiedzenia nie dostałam, szef też nic nie powiedział.
Najgorzej wspominam koleżankę która po moim powrocie ( wiedziała o poronieniu) zapytała kiedy odchodzę. Odpowiedziałam, że już nie jestem w ciąży i nie odchodzę.
Jak to przecież miałaś odejść ? Przecież już jest ktoś na Twoje miejsce...
Ogólnie miałam dość tej koleżanki i dalej mam. Potrafiła mi powiedzieć żebym poszła do szefa i powiedziała, żeby mnie przeniósł. Każde zostanie z nią sam na sam skutkowało tym, że cisnęła mnie na dzieci. Typu: jakbyś się przeprowadziła do miejscowości w której mieszka twój facet to byś szybciej zaszła... Nie miałam ochoty o tym gadać a zwłaszcza z nią.
Na dodatek osobą z którymi nie mam kontaktu opowiedziała o ciąży i moich plamach. Jednak już nie powiedziała, że poroniłam. Sama musiałam to zrobić...

Teraz nie jest lepiej. Bo jestem w kolejnej ciąży. Nie powiedziałam o tym tej koleżance. Jednak u mnie w pracy plotki szybko się roznoszą, bo ona je rozpowiada. Tym samym potrafią do mnie zadzwonić ludzie z gratulacjami... Wypieram się ciąży. Do prenatalnych nikomu nie powiem, różnie może być. Nie rozumiem, przecież wie, że poroniłam więc czemu teraz wszystkim rozpowiada.
Współczuję bardzo takiej 'koleżanki'. Takim to najlepiej sprzedawać fake newsy

U mnie w pracy prawie wszyscy wiedzieli a szefowa prawie szału dostała. Jej stosunek do mnie zmienił się o 180 stopni, nagle byłam niewygodnym pracownikiem gdzie wcześniej miałam super wyniki i odwalałam za nią czarną robotę. Takie trochę toksyczne środowisko.

Boję się pytań i konieczności tłumaczenia gdzie brzuch, gdzie dziecko. A tego nie da się uniknąć.
Już wolałabym zmienić pracę żeby tylko nie musieć o tym rozmawiać.
 
Współczuję bardzo takiej 'koleżanki'. Takim to najlepiej sprzedawać fake newsy

U mnie w pracy prawie wszyscy wiedzieli a szefowa prawie szału dostała. Jej stosunek do mnie zmienił się o 180 stopni, nagle byłam niewygodnym pracownikiem gdzie wcześniej miałam super wyniki i odwalałam za nią czarną robotę. Takie trochę toksyczne środowisko.

Boję się pytań i konieczności tłumaczenia gdzie brzuch, gdzie dziecko. A tego nie da się uniknąć.
Już wolałabym zmienić pracę żeby tylko nie musieć o tym rozmawiać.

U mnie w pracy prawie wszyscy wiedzieli a szefowa prawie szału dostała. Jej stosunek do mnie zmienił się o 180 stopni, nagle byłam niewygodnym pracownikiem gdzie wcześniej miałam super wyniki i odwalałam za nią czarną robotę. Takie trochę toksyczne środowisko.

Boję się pytań i konieczności tłumaczenia gdzie brzuch, gdzie dziecko. A tego nie da się uniknąć.
Już wolałabym zmienić pracę żeby tylko nie musieć o tym rozmawiać.

Niestety nie da się tego uniknąć. Wieści o ciąży roznoszą się szybko a o poronieniu ludzie milczą. Ludzie mnie pytali jak się czuje, ale to nie było pytanie jak się czuje po poronieniu tylko jak się czuje w ciąży ( mimo, że już w niej nie byłam).
Kilka pierwszych dni w pracy po powrocie do domu wyłam jak bóbr...
Bywało, że szłam tam nie myśląc o tym co się stało. A tu nagle ktoś z pracy podchodził, przytulał mnie i mówił, że będzie dobrze. Po tym łzy same napływały mi do oczu...

Masz rację, chyba lepiej zmienić pracę niż przez to przechodzić...
 
reklama
🤷🏻‍♀️🤷🏻‍♀️🤷🏻‍♀️
To przez te wszystkie badania. Gin popatrzył w wyniki i powiedział od razu acard, heparyna, witaminy metylowane
Pytałam go w poniedziałek jaka jest szansa, procentowo, ze cały ten zestaw zadziała. Ze zachodzę w ciąże, biorę te wszystkie leki i spokojnie donoszę ciąże. I powiedział, ze żadnej pewności niestety dać mi nie może. Wszystko to jest zapisywane dla ciężarnych zapobiegawczo, eliminując prawdopodobne ryzyko poronienia. No i mam przed staraniami powtórzyć cytomegalie.
Co do mojej krzepliwości, nigdy nie miałam wiedzy jaka ona jest. Ze strony mojego taty wszyscy nadciśnieniowcy, wiec może i faktycznie jakiś czynnik genetyczny jest

Lepiej dmuchać na zimne. Nic nie ryzykujesz trzymając się wytycznych lekarza, któremu w dodatku ufasz :) Trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się dalej potoczyło :) Mąż doszedł do siebie, migreny się pozbył? ;) Działaliście coś czy konsekwentnie odczekujesz jeszcze jakiś czas?

Nadżerka jest i się goi. Na wycinki jadę 17, właśnie z nadżerki. Tak jak pisałam, lekarz chce bardziej wykluczyć że coś się dzieje niż potwierdzić.
Ja swoją pracę bardzo lubiłam. Ale zadziało się kilka rzeczy i z chęcią bym się z nią pożegnała.

Bardzo dobrze. Najlepiej jest sprawdzić na 100%, wykluczyć definitywnie i zamknąć temat :) Myślę, że to tylko formalność, ale jak dostaniesz wyniki i zobaczysz na własne oczy, że jest ok to też Ci kamień spadnie z serca :)

Powiedz, często bywasz teraz na cmentarzu? Jeździsz sama czy z rodzinką? Jak Twoja psychika? Spotykasz się z tym psychologiem?

Na móje miejsce też została zatrudniona nowa osoba. Miała zacząć od stycznia. Ja poroniłam w listopadzie. Wypowiedzenia nie dostałam, szef też nic nie powiedział.
Najgorzej wspominam koleżankę która po moim powrocie ( wiedziała o poronieniu) zapytała kiedy odchodzę. Odpowiedziałam, że już nie jestem w ciąży i nie odchodzę.
Jak to przecież miałaś odejść ? Przecież już jest ktoś na Twoje miejsce...
Ogólnie miałam dość tej koleżanki i dalej mam. Potrafiła mi powiedzieć żebym poszła do szefa i powiedziała, żeby mnie przeniósł. Każde zostanie z nią sam na sam skutkowało tym, że cisnęła mnie na dzieci. Typu: jakbyś się przeprowadziła do miejscowości w której mieszka twój facet to byś szybciej zaszła... Nie miałam ochoty o tym gadać a zwłaszcza z nią.
Na dodatek osobą z którymi nie mam kontaktu opowiedziała o ciąży i moich plamach. Jednak już nie powiedziała, że poroniłam. Sama musiałam to zrobić...
Teraz nie jest lepiej. Bo jestem w kolejnej ciąży. Nie powiedziałam o tym tej koleżance. Jednak u mnie w pracy plotki szybko się roznoszą, bo ona je rozpowiada. Tym samym potrafią do mnie zadzwonić ludzie z gratulacjami... Wypieram się ciąży. Do prenatalnych nikomu nie powiem, różnie może być. Nie rozumiem, przecież wie, że poroniłam więc czemu teraz wszystkim rozpowiada.

Ludzie niestety są egoistami z natury. Wiem, że to ciężkie do zrealizowania, ale trzeba mieć gdzieś opinie osób na których nam nie zależy. Trzymać się z najbliższymi, którzy nas kochają i z zaufanymi znajomymi/przyjaciółmi.... Olej takie szuje, o których piszesz. Oni zajmują się Tobą bo sami nie mają w swoim życiu celu ani zajęcia. Należy takim osobom współczuć i trzymać sie od niech z daleka ;)

Jak się czujesz? Kiedy idziesz do ginekologa? Ciążę masz już potwierdzoną? :)
 
Do góry