Wczoraj zwazylismy Tosie.
Prze dwa miesiące przybrała ledwo ok 70 gram.....
A w samym czerwcu ok 290.
Jest kiepsko, strasznie się tym gnębie. Mam tyle teorii że bez sensu chyba pisać....
Przez podniebienie lyka dużo powietrza musi często odbijać, a to nie takie łatwe. Pręży się, płacze. Bywa, że wymiotuje. Ech tego wszystkiego jest tak dużo.
Podejrzewam, że moje mleko jest za mało kaloryczne na potrzeby 10 miesięcznego dziecka. Dostaje kaszke i obiadek, ale je jak wróbelek. Neurologpeda poleciła żeby zagęszczac kaszka każde moje mleko. Może wprowadzimy saszetki wzmacniające.... Co mam w poradni mogliby doradzić? Sondę i pega? :/
Chciałam zapytać Tosie do lekarza rehabilitacji, a propos pionizatora, żeby powiedziała kiedy Tosia mogłaby zaczac itd. :
-"nie ma terminów"
-"ale my mamy ustawę za życiem" (uprawnia do wizyty w ciągu 7 dni)
-"to Pani sobie sama musi iść do Pani doktor i zapytać o termin"
I wiecie co, tak jest za każdym razem. Do każdego specjalisty muszę ciągnąć się po całym szpitalu, z Tosią, prosić innych żeby mnie wpuscicli do gabinetu, szukać i prosić. Nie miałam dziś czasu, bo zaraz po rehabilitacji, musoamam wracać, bo miałyśmy wizytę neurologpedy. Muszę specjalnie jechać któregoś dnia, szukać lekarza i prosić o jakiś termin. Brak mi sił na ten szpital i te "ustawę".