Rozmawiałam ze szwagierką, uświadomiła mi, że nie tylko słuchu Tosia nie miała badanego!
Standardowe czynności, jak przy zdrowych noworodkach:
przesiewowe badanie słuchu, przesiewowe badanie w kierunku innych wad wrodzonych, podanie wit K, podanie wit. D, krople do oczu. Skierowanie na bioderka.
Nawet o tym wszystkim nie wiedziałam, to moje pierwsze dziecko....
Wiem, że miała podana wit. K i krople do oczu. W książeczce nawet tego nie zaznaczyli.... A byłam widziałam na własne oczy.... Słuchu jej nie badali. Nikt mi nie powiedział, że powinnam podawać jakieś witaminy....
Czy to standard przy dzieciach z wadami letalnymi? Jeżeli dziecko prędzej czy później ma umrzeć, to tego wszystkiego się nie robi?! Czy to po prostu ignorancja ze strony lekarzy ze szpitala?
Nigdy nie wiadomo ile dziecko będzie żyć... Może dzień, tydzień, a może rok albo trzy. Czy od razu musi być skreślone?
Wściekla zaczęłam wydzwaniać do lekarzy z oddziału. "a proszę zadzwonić za godzinę sprawdzimy w dokumentach"
Potem odebrała jedna lekarka, próbowała coś kręcić, potem powiedziała, że była na urlopie, nic nie wie i dała prowadzącego. Próbował się tłumaczyć. A że takie badanie słuchu nie jest miarodajne, a że przeoczyli.... Pytam, jak ma być niemiarodajne, jak wada dziecka jest nieznana i bez badania nie można stwierdzić czy jest miarodajne.... Trochę nie wiedział co powiedzieć. Nie wiedział tez co powiedzieć o reszcie badań... Mają dać skierowanie do poradni audiologicznej, mają się skonsultować ogólnie co dalej.... Powiedział, żebym zadzwoniła jutro, bo musi pomyśleć co dalej. Brak mi słów.. Potraktowali Tosie jakby już umierała i nie byla warta zachodu
;(
Nie dam się tak zbyć.
Nikt mi nie powiedział, że mam podawać witaminę D. Nawet pielęgniarka żadna, nawet z hospicjum nikt o to nie zapytał. A skąd ja miałam to wiedzieć.
Czuje się beznadziejnie, że zaniedbalam coś takiego.
Postaram się zrobić wszystko co mogę. Mam nadzieję, że nie za późno.
Gdybym miała jak to pojechała bym do tych lekarzy osobiście. Jestem taka zła. ...