reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Trudny poród/przetoczenie krwi/połóg

Nie, nie miałam. Łożysko podobno wyszło w całości co później okazało się nieprawdą. Po 3 tygodniach miałam łyżeczkowanie, po 2 samo że mnie wypadło, ale resztki jeszcze pozostały i temu to łyżeczkowanie. . Rodziłam za granicą.
Biedna, współczuje Ci 🙁 co się już polepszyło po porodzie to musieli Ciebie wziąć na blok. Szok, ze az tyle czasu kawałki łożyska nie doprowadziły do zapalenia/wstrząsu itp 😳
 
reklama
u mnie było to samo, więc przy drugim dziecku od urodzenia było mm, nawet nie próbowałam kp. Nic nie powiedziały, ale mimo tego, że mała ciągle chciała pić (ma ksywkę Mlekuś), to wydzielały jej 10 ml co trzy godziny. Miałam swoje buteleczki z gotowym mlekiem, to wyzywały mnie, że dokarmiam. Nie wyjechaliśmy nawet z miasta do nas do domu, bo trzeba było się zatrzymać i mleko wyciągnąć. Przez miesiąc piła w zasadzie non stop 😆 z przerwami na sen. Obie wykarmione mm, okazy zdrowia jak do tej pory. Dajmy matkom karmić jak chcą i rodzić jak chcą. Wolałabym, żeby takie zainteresowanie jakie się okazuje metodzie porodu czy karmienia okazywano przemocy wobec dzieci.
Z ostatnim zdaniem zgadzam się w 100% !
Ja jeszcze dostawałam ochrzan za ochraniacz na sutki (takie silikonowe) - nie mogłam ich używać 😕
Koleżanka z sali miała padaczkę dlatego nie mogła karmić naturalnie - co była inna zmiana piel to się jej z pretensjami pytały „a dlaczego Pani nie karmi naturalnie?!?” I dopiero jak powiedziała, ze przez chorobę to spuszczały tą parę z uszu 😑
Za smoczek na oddziale to by mnie ukamieniowaly
 
Z ostatnim zdaniem zgadzam się w 100% !
Ja jeszcze dostawałam ochrzan za ochraniacz na sutki (takie silikonowe) - nie mogłam ich używać 😕
Koleżanka z sali miała padaczkę dlatego nie mogła karmić naturalnie - co była inna zmiana piel to się jej z pretensjami pytały „a dlaczego Pani nie karmi naturalnie?!?” I dopiero jak powiedziała, ze przez chorobę to spuszczały tą parę z uszu 😑
Za smoczek na oddziale to by mnie ukamieniowaly
bardzo mi przykro. Rodzilysmy inaczej, ale spotkałam się z podobną obrzydliwością ze strony personelu medycznego. Ja w drugiej ciąży jak poszłam do psychiatry się wyżalić, to nie doszłam nawet do przebicia pęcherza płodowego w swojej opowieści, a już drukowała zaświadczenie do CC. Nie opowiedziałam wszystkiego nawet, co czułam przez ostatni rok, a już miałam diagnozę. Daj sobie kilka tygodni i jeśli nadal będziesz się czuła do niczego, to poszukaj pomocy. Szkoda życia, szkoda czasu.
 
Co do terroru laktacyjnego - przeżyłam to samo w swoim szpitalu 😔 dostałam małego po ok 16h od porodu do siebie, czekałam na krew, która zamówili i od razu jak mi go dali to wyciskanie cycków na sile, ugniatanie i negowanie, ze ciagle złe przystawiam. Ze nic nie leci, ze mały złe ciągnie, ze mam go ciagle i ciagle przystawiać mimo bycia na głodzie od ponad doby i braku sił na podniesienie głowy. Piel neonatologiczne wiedziały o moim stanie a mimo to zostawiły go ze mną i nie zajrzały do mnie przez conajmniej 8h (to położne mi go odkładały do łóżeczka lub przystawialy). Ciagle tylko pytania „dostawia Pani? Pokazać jak”. I ciagle było złe i z nerwami próbowały mi wyciskać pokarm. Byłam cała spocona z nerwów, mały również. Horror. Po prostu horror
Współczuję i znam to z autopsji..U mnie problemy wynikały ogólnie z wycieńczenia, że nie było pokarmu i też mam płaskie brodawki, więc mały nie mógł złapać, a kapturki się ciągle zsuwały, więc płakał i był głodny, pielęgniarki na siłę cisnęły mi cycki, a jedna to nawet wzięła mój laktator ręczny żeby pobudzić laktację i tak szarpała, że potem leciała mi krew..nawet lekarka potępiła, że nie mam pokarmu, bo nie chce pewnie karmić, a nie mam wymówkę, że z wycieńczenia.
 
Biedna, współczuje Ci 🙁 co się już polepszyło po porodzie to musieli Ciebie wziąć na blok. Szok, ze az tyle czasu kawałki łożyska nie doprowadziły do zapalenia/wstrząsu itp 😳
Tak sama jestem w szoku,ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło teraz jestem w drugiej ciąży. Co do złego samopoczucia daj sobie czas z czasem ci się polepszy, ale oczywiście zrób dla pewności badania krwi, bo możesz mieć anemie. Ja jakoś czas po porodzie musiałam brać żelazo, ale mówię wszystko wróciło do normy.
 
Współczuję i znam to z autopsji..U mnie problemy wynikały ogólnie z wycieńczenia, że nie było pokarmu i też mam płaskie brodawki, więc mały nie mógł złapać, a kapturki się ciągle zsuwały, więc płakał i był głodny, pielęgniarki na siłę cisnęły mi cycki, a jedna to nawet wzięła mój laktator ręczny żeby pobudzić laktację i tak szarpała, że potem leciała mi krew..nawet lekarka potępiła, że nie mam pokarmu, bo nie chce pewnie karmić, a nie mam wymówkę, że z wycieńczenia.
ja mam wrażenie, że nie mam sutków wcale 🤣 okropne co opowiadasz. Nadaje się na skargę do NFZ.
 
bardzo mi przykro. Rodzilysmy inaczej, ale spotkałam się z podobną obrzydliwością ze strony personelu medycznego. Ja w drugiej ciąży jak poszłam do psychiatry się wyżalić, to nie doszłam nawet do przebicia pęcherza płodowego w swojej opowieści, a już drukowała zaświadczenie do CC. Nie opowiedziałam wszystkiego nawet, co czułam przez ostatni rok, a już miałam diagnozę. Daj sobie kilka tygodni i jeśli nadal będziesz się czuła do niczego, to poszukaj pomocy. Szkoda życia, szkoda czasu.
Mnie ciężki poród wykończył fizycznie, ale to co robią te pielęgniarki to może z powodzeniem doprowadzić do depresji. Wiem, że jest ciśnienie na karmienie piersią, ale czasem to się po prostu nie udaje, a pielęgniarki tylko tekstami dołują - a ta co mnie najbardziej cisnęła w ostatni dzień pobytu wyznała mi, że w sumie 2 dziecko to karmiła MM, bo sie KP nie udało ..I w ogóle się sprawdza, że kobieta w kobiecie nie znajdzie oparcia - nawet lekarka potrafiła dosrać, a lekarz mężczyzna który był na innej zmianie powiedział, że ważne, że dziecko je i przybiera, nie skomentował karmienia MM. U mnie jeszcze dochodziły zgryźliwe uwagi na temat wagi syna, co też nie było na miejscu w obliczu szalejących hormonów. Także ja raczej kolejnego porodu się nie boję jak samego pobytu po porodzie i "opieki" pielęgniarek. Jak wyszłam do domu to odżyłam i fizycznie - bo się oszczędzałam i lepiej jadłam i psychicznie, bo nie było głupich tekstów i terroru.
 
Współczuję i znam to z autopsji..U mnie problemy wynikały ogólnie z wycieńczenia, że nie było pokarmu i też mam płaskie brodawki, więc mały nie mógł złapać, a kapturki się ciągle zsuwały, więc płakał i był głodny, pielęgniarki na siłę cisnęły mi cycki, a jedna to nawet wzięła mój laktator ręczny żeby pobudzić laktację i tak szarpała, że potem leciała mi krew..nawet lekarka potępiła, że nie mam pokarmu, bo nie chce pewnie karmić, a nie mam wymówkę, że z wycieńczenia.
Kobieta kobiecie taka wredna 😕 Ty chociaż mogłaś mieć kapturek założony, mi nie pozwalały. Na takich oddziałach personel powinien mieć coroczne badania psychologiczne robione, bo brak empatii i ludzkości to jedno - ale jak ktoś szarpie noworodka, na sile wyciska cycki wykończonej porodem kobiecie i do tego z pretensjami do całego świata odwala swoje obowiązki, to jak w mordę strzelił potrzebuje leczenia psychiatrycznego i to najlepiej na oddziale zamkniętym
 
Mnie ciężki poród wykończył fizycznie, ale to co robią te pielęgniarki to może z powodzeniem doprowadzić do depresji. Wiem, że jest ciśnienie na karmienie piersią, ale czasem to się po prostu nie udaje, a pielęgniarki tylko tekstami dołują - a ta co mnie najbardziej cisnęła w ostatni dzień pobytu wyznała mi, że w sumie 2 dziecko to karmiła MM, bo sie KP nie udało ..I w ogóle się sprawdza, że kobieta w kobiecie nie znajdzie oparcia - nawet lekarka potrafiła dosrać, a lekarz mężczyzna który był na innej zmianie powiedział, że ważne, że dziecko je i przybiera, nie skomentował karmienia MM. U mnie jeszcze dochodziły zgryźliwe uwagi na temat wagi syna, co też nie było na miejscu w obliczu szalejących hormonów. Także ja raczej kolejnego porodu się nie boję jak samego pobytu po porodzie i "opieki" pielęgniarek. Jak wyszłam do domu to odżyłam i fizycznie - bo się oszczędzałam i lepiej jadłam i psychicznie, bo nie było głupich tekstów i terroru.
Ja powiedziałam do męża, ze jeśli pediatra wypuści małego do domu a mnie prowadzący jeszcZe nie to wypisze się na żądanie 😒 Nie dość, ze fizycznie zmordowana a jedzenie na oddziale to jakiś dramat (szczególnie dieta cukrzycowa) - gdyby nie mój prowiant to bym straciła przytomność jeszcze przed porodem, to jeszcze psychicznie czułam się terroryzowana przez personel noworodków. Nie dałabym rady ani jednego dnia więcej tam sama, za każdym ich przyjęciem byłam cała spocona ze stresu. Jak dziecko w szkole nieprzygotowane do zajęć wylosowane do odpowiedzi 🤦‍♀️
 
reklama
Ja powiedziałam do męża, ze jeśli pediatra wypuści małego do domu a mnie prowadzący jeszcZe nie to wypisze się na żądanie 😒 Nie dość, ze fizycznie zmordowana a jedzenie na oddziale to jakiś dramat (szczególnie dieta cukrzycowa) - gdyby nie mój prowiant to bym straciła przytomność jeszcze przed porodem, to jeszcze psychicznie czułam się terroryzowana przez personel noworodków. Nie dałabym rady ani jednego dnia więcej tam sama, za każdym ich przyjęciem byłam cała spocona ze stresu. Jak dziecko w szkole nieprzygotowane do zajęć wylosowane do odpowiedzi 🤦‍♀️
Doskonale Cię rozumiem!! Przed wizytą neonatologów rano to mi słabo było, zwłaszcza jak położna przyszła i kazała "przygotować" dziecko czyli rozebrać z ubranek zakładanych przez głowę i nie ukrywajmy na mojego syna przyciasnych.. 😅a było to moje pierwsze dziecko i nie wiedziałam jak sie do tego zabrać..my w szpitalu bylismy tydzień, bo najpierw ja wycieńczona przez 2 dni, a jak ja byłam ok to mały złapał mocną żółtaczkę i potem po tygodniu jak usłyszałam, że młody gotowy to wyjścia, ale mi znowu hemoglobina leci i lekarz ginekolog nie chce puścić to wyszłam na własne żądanie, bo bym nie wytrzymała dłużej, a w domu naprawdę mi się polepszyło mimo początkowej słabości, ale w domu to zawsze inaczej - mąż pomoże, zjesz lepiej i nikt nie terroryzuje i wiesz, że ktoś Ci pomoże w opiece nad noworodkiem z zaangażowaniem a nie na odwal się.
Takie same miałam odczucia - jak nieprzygotowana uczennica..
 
Do góry