reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Trudny poród/przetoczenie krwi/połóg

Akurat się z tym nie zgodzę, że to nie są normalne objawy jeżeli poród SN był ciężki. Miałam podobnie w maju, syn 4,5kg, straciłam dużo krwi, zemdlałam jeszcze w szpitalu 2 razy po porodzie, miałam bardzo niską hemoglobinę, urodziłam w sobotę wieczorem a wstałam dopiero w poniedziałek rano, chcieli przetaczać krew ale ostatecznie tego nie zrobili i podawali tylko żelazo w tabletkach i zastrzykach. W domu przez pierwszy tydzień czułam się podobnie jak autorka postu - puls wariował, kręciło mi się w głowie i byłam osłabiona, ale po 2 tygodniach doszłam do siebie, a żelazo łykałam jeszcze przez 2 miesiące i hemoglobina wróciła do normy. I zapewniam, że takie samopoczucie bynajmniej nie było baby bluesem. ;-)
nie obraź się, skoro przeszłaś coś takiego, to Tobie również głęboko współczuję, ale czy samą istotą porodu naturalnego nie jest jak najmniejsza ingerencja medycyny w przebieg porodu i jego następstwa? Absolutnie nie mówię o znieczuleniu, ale właśnie o krojeniu krocza, przetaczaniu krwi i innych okropnościach, które spotykają kobiety w tym kraju nagminnie. Przecież to jest straszne. To ma być ten cud narodzin, ta piękna natura, jeśli kobieta przez jakiś czas po porodzie jest niemal wrakiem człowieka? To jest ta cudowna opieka porodowa? Śledziłam historię Sylwestrowej i moim zdaniem zamiast ją męczyć DNIAMI powinni jej zrobić cięcie. No nieważne zresztą, co ja bym zrobiła. W każdym razie moim zdaniem to, co opisujecie nie jest normalne. Jeśli siły natury, to kobieta po porodzie, po odpoczynku, posiłku i przy pomocy powinna być w mniej więcej dobrym stanie.

Co do baby bluesa. Poczucie, że jestem złą matką jest jedną z podstawowych cech bb.
 
reklama
nie obraź się, skoro przeszłaś coś takiego, to Tobie również głęboko współczuję, ale czy samą istotą porodu naturalnego nie jest jak najmniejsza ingerencja medycyny w przebieg porodu i jego następstwa? Absolutnie nie mówię o znieczuleniu, ale właśnie o krojeniu krocza, przetaczaniu krwi i innych okropnościach, które spotykają kobiety w tym kraju nagminnie. Przecież to jest straszne. To ma być ten cud narodzin, ta piękna natura, jeśli kobieta przez jakiś czas po porodzie jest niemal wrakiem człowieka? To jest ta cudowna opieka porodowa? Śledziłam historię Sylwestrowej i moim zdaniem zamiast ją męczyć DNIAMI powinni jej zrobić cięcie. No nieważne zresztą, co ja bym zrobiła. W każdym razie moim zdaniem to, co opisujecie nie jest normalne. Jeśli siły natury, to kobieta po porodzie, po odpoczynku, posiłku i przy pomocy powinna być w mniej więcej dobrym stanie.

Co do baby bluesa. Poczucie, że jestem złą matką jest jedną z podstawowych cech bb.

Bo to nie był poród siłami natury tylko drogą natury 😉
 
I jeżeli to ma być norma, to cieszę się ze swoich dwóch cesarek. Nie było perfekcyjnie, ale byłam przytomna, sprawna na tyle, by zająć się sobą i dzieckiem i nie trzeba było krwi przetaczać.
 
Mam pytanie do kobiet, które były/ są w podobnej sytuacji co ja.
6 dni temu urodziłam SN, poród był z komplikacjami. Następnego dnia miałam przetaczane 2j krwi, bo stracilam przytomność jak tylko usiadłam na łóżku 3h po porodzie.
Wiedziałam, ze cudów nie będzie w domu przez pierwsze dni, ale myślałam, ze to przetoczenie postawi mnie na nogi.
Nie chodzę nie wiadomo jak dużo po domu, nie dźwigam nic cięższego od syna, a mimo to mam wrażenie, ze czuje się coraz gorzej.
Słabo mi, po większej ilości kroków serce mi nawala (puls 130), miewam niskie ciśnienie (100/70), robi mi się szybko gorąco. Moja waga po porodzie z 57 spadła do 49 juz 🙁 Dodatkowo mam tez typowe objawy połogu jak krwawienie, bole krocza po zszyciu, które zsumowane dają mi poczucie, ze jestem wrakiem człowieka.
Chciałabym wiele rzeczy robić wokół syna, ale zwyczajnie nie jestem w stanie przez co powoli czuje się złą matką już ja starcie…
Czy moje samopoczucie/skrajne osłabienie jest normalne? Ile dochodziliście do siebie?
To co czujesz jest wynikiem anemii, dużej utraty krwi i przetoczenia.

Rodziłam sn, nie mam porównania ale nie uważam, że mój poród nie był ciężki (to moje odczucie) gorzej czułam się jak mnie szyli po porodzie. Dostałam w tym czasie krwotoku i pojechałam pod znieczulenie na operacyjną długo się mną zajmowali. Po 36h przetoczyli mi krew bo czekali na podwójne wyniki krwi. W szpitalu byłam 5 dni z uwagi stan mój. Dostałam zgodę na wyjście w 4 sobie ale zaś u córki im się coś nie spodobało. Ale w szpitalu brałam żelazo i neoparin. Czułam się osłabiona ale w szpitalu dostawałam leki. Do domu dostałam na 2 msc żelazo i neoparin.
Potem miałam epizody że mi było słabo, bardzo szybko się męczyłam. Też schudłam w pierwszym tygodniu 12kg. Dziś prawie rok po porodzie ważę 30kg mniej. Anemii pozbyłam się pół roku po porodzie.
 
Ja co prawda po pierwszym cc miałam takie objawy jak Ty. Miałam duża utratę krwi, wahali się nad przetoczeniem, ale ostatecznie nie przetoczyli. Miałam bardzo duża anemię, cały czas było mi słabo, byłam blada, zlana potem, serce mi waliło… przez pierwszy tydzień miałam problem przejść kilkadziesiąt metrów, bo robiło mi się ciemno przed oczami, ubieranie się było dla mnie jak zdobycie jakiegoś szczytu. Poprawę poczułam dopiero po około 3 tygodniach. Powrót do pełni sił zajął mi ponad 6 tygodni. Po drugim cc czułam się zupełnie inaczej, ale po nim żadnych problemów nie miałam. Niebo a ziemia. Miałaś robione badania po przetoczeniu? Dostałaś jakieś żelazo do brania? Nie przemęczaj się, dużo odpoczywaj, proś o pomoc. Nie obwiniaj się, bo to nie Twoja wina. A Twoje dziecko potrzebuje przede wszystkim zdrowej mamy.
Miałam identycznie, po pierwszym CC duża utrata krwi, miała być transfuzja, ale ostatecznie jej nie było. Hemoglobina przy wypisie wynosiła ok 8, dostałam żelazo i przez kilka tygodni byłam wrakiem, kilka kroków mnie męczyło. Dodatkowo moje dziecko ponad 6 tygodni spędziło na OIOM, więc niby nie musiałam się nim zajmować, ale codziennie jeździłam do szpitala i spędzałam tam kilka godzin siedząc skulona na krześle, co dodatkowo utrudniało gojenie się blizny. W nocy odciagalam pokarm co 2 h, także o regeneracji nie było mowy. Bardzo ten czas odchorowalam potem. Obecnie po 2 CC - niebo a ziemia, niby też miałam krwotok ( bo nagły poród i nie zdążyłam odstawić heparyny) ale hemoglobina tylko trochę poniżej normy, po tygodniu już byłam w pełni sił, obecnie po 4 tygodniach już nie pamiętam że rodziłam.
 
Ja też miałam krwotok straciłam prawie2,5 l krwi, ciśnienie mi spadło wieczorem po porodzie miałam przetaczaną krew, też bardzo szybko schudłam, byłam strasznie blada, osłabiona, zacewnikowali mnie, wróciłam do domu i każdy mówił, że to normalne musi minąć trochę czasu, żeby organizm doszedł do siebie a okazało się, że po 2 tygodniach wypadł ze mnie kawał łożyska byłam w szpitalu antybiotyk niby już ok, a jednak się okazało, że resztki dalej są i 3 tygodnie po porodzie miałam łyżeczkowanie.Od tego czasu już bardzo szybko doszłam do siebie.
 
Ostatnia edycja:
reklama
nie obraź się, skoro przeszłaś coś takiego, to Tobie również głęboko współczuję, ale czy samą istotą porodu naturalnego nie jest jak najmniejsza ingerencja medycyny w przebieg porodu i jego następstwa? Absolutnie nie mówię o znieczuleniu, ale właśnie o krojeniu krocza, przetaczaniu krwi i innych okropnościach, które spotykają kobiety w tym kraju nagminnie. Przecież to jest straszne. To ma być ten cud narodzin, ta piękna natura, jeśli kobieta przez jakiś czas po porodzie jest niemal wrakiem człowieka? To jest ta cudowna opieka porodowa? Śledziłam historię Sylwestrowej i moim zdaniem zamiast ją męczyć DNIAMI powinni jej zrobić cięcie. No nieważne zresztą, co ja bym zrobiła. W każdym razie moim zdaniem to, co opisujecie nie jest normalne. Jeśli siły natury, to kobieta po porodzie, po odpoczynku, posiłku i przy pomocy powinna być w mniej więcej dobrym stanie.

Co do baby bluesa. Poczucie, że jestem złą matką jest jedną z podstawowych cech b

jest mi straszliwie żal dziewczyn, które przez coś takiego przeszły i przechodzą. To nie powinno mieć miejsca i nigdy nie zgodzę się, że to norma.
Fakt, u mnie od początku waga syna miała być koło 4kg, dzień przed wywołaniem porodu USG wskazywało 4100 kg więc stwierdzili że urodze SN, a po porodzie jak połozyli na wagę miał 4360..a na nastepny dzień na wizycie neonatologów jak go zważyli waga wskazała 4500g, więc było niemożliwe żeby przytył po porodzie, a to znaczyło że ważył jeszcze ciut więcej niż te 4,5kg, bo się okazało, że waga na tej sali pechowej, na którym ja byłam fiksuje i to nie pierwszy taki przypadek pomyłki i dopiero położna na wizycie w domu powiedziała, że tu powinna była być CC..Także ja mam spojrzenie na sytuację takie, że przy wadze +/- 4,5kg miałam prawo mdleć i być wycieńczona..A inną rzeczą jest to, że panował terror laktacyjny - z wycieńczenia nie miałam jeszcze pokarmu, człowiek nie miał jak nabrać sił na szpitalnym jedzeniu, więc wyszłam osłabiona do domu i to na własne żądanie, bo szukali wszędzie przyczyn, robili usg, badania i nie wiedzieli skąd to się bierze.
 
Do góry