reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szczepienie na covid w trakcie ciąży

reklama
Teraz to ja nie rozumiem. Chodzi o te procenty. Jak będę mieć ciężkie powikłania po covidzie czy po szczepieniu to jest dla mnie jakaś różnica? Cały czas powtarzam, chcę wyboru, takiego prawdziwego i nie interesuję mnie kto się szczepi czy nie szczepi.
Cytowałam dwie Twoje, dość skrajne wypowiedzi, bo w jednej z nich odwolywalas się do emocjonalnego argumentu "podajesz mi suche liczby, a dla mnie to czyjeś życie!", żeby zaraz później pisać "to co inni robią ze swoim zdrowiem i życiem mnie nie interesuję". Stąd, powstał u mnie spory dysonans, bo z jednej strony powołujesz się na empatię jako przyczynę braku zainteresowania danymi naukowymi, a zaraz potem od tego odcinasz.

Fajną analogię dotyczącą wyboru stanowi w przypadku powszechnych szczepień, obowiązkowe ubezpieczenie OC. Obecnie nie wyjedziesz bez niego na ulicę, ma ono gwarantowac, że jeśli wyrządzisz komuś szkodę, to będzie skąd ja pokryć. Gdyby ludzie mieli w tej kwestii wolny wybór, to jak myślisz, jak wiele osób płaciłoby te kilka tysięcy rocznie, a ile przekonywało, że jeżdżą bezpiecznie i ostrożnie? Cały system by się tak naprawdę zawalił w momencie braku obowiązku, bo nie majac pewności, że kierowca ma skąd pokryć szkodę, pewnie w końcu też zrezygnowałabys z opłacania składki, a na drogach zapanowałby chaos. Dlatego obecnie wszystko działa zero-jedynkowo - nie ubezpieczysz samochodu, nie możesz być użytkownikiem ruchu drogowego.
Podobny "wybór" mamy w przypadku szczepionek - jeżeli wiekszosc to zlekceważy, to korzyści że szczepienia się zostaną zminimalizowane. Szczepienia są powszechne po to, aby przerwać łańcuch zakażania w populacji i uniemożliwić także wirusowi ciągła mutację.
Osobiście bardzo długo byłam zwolennikiem edukowania i świadomych decyzji, ale ciężko mi w dyskusji na przykład z Tobą, kiedy wprost odmawiasz doedukowania się, powołując się tylko na prawo do wyboru.

Prosiłabym też dziewczyny, abyście nie minimalizowały prospołecznych motywacji ludzi do szczepień - niektórzy jednak chcieliby żyć w społeczeństwie obywatelskim, gdzie myśli się także o dobru wspólnym, a nie tylko o własnym podwórku. Znam wielu bardzo młodych ludzi, choćby mojego prywatnego 18-letniego brata, którzy nie zaszczepili się ze strachu przed chorobą, ale właśnie po to, aby chronić innych, moc wrócić normalnie do szkoły i zacząć znowu żyć. Wyobraźcie sobie jego frustrację, kiedy on się szczepi, a słyszy w markecie rozmowę dwóch seniorek, które dyskutuą o smiercionkach. Przykro mi, że dzieciaki tak naprawdę musiały zamrozić swoje życie na rok, żeby ochronić przed chorobą populację osób, które "chcą mieć wybór".
 
Dlatego każdy powinien mieć wybór, bądź co bądź informacje są sprzeczne. Mi ginekolog do której chodzę nawet nie napomknęła o szczepieniu na covid, a inny ginekolog dał mi ulotkę i mówił ze mogę się szczepić po 12 tc. Szczątkowe informacje dlaczego miałabym to robić itd. Z kolei ciocia, która całe życie przepracowała w szpitalu i sama się szczepiła, na wiadomość, że się zastanawiam czy się szczepić, czy poczekać, bo mam wątpliwości, powiedziała, że w ciąży by nie zalecała, chociażby dlatego, że nie jest to przebadane.
A więc wybór powinien być własna decyzja, a nie przymusem. Można zachęcać, jednak uważam, że pełne informacje, a nie szczątkowe o zaletach i wadach mogłoby skłonić ludzi, albo i nie, do szczepienia. Nakazując, to dla mnie przynajmniej przekaz, że to nie jest w żaden sposób korzystne, ale trzeba się szczepić, bo termin ważności się kończy, bo zakażemy wam wychodzic z domu, bo…. I można wymieniać…
 
Zadziwiająca jest ta wybiórczość. Jak ktoś pisze coś, co poniektórym nie odpowiada to są to "plotki zasłyszane od sąsiadki, cioci czy pani w sklepie". A niektórych kwestiach to "Rzeczy po prostu się dzieją. Można im zaprzeczać, ale to nie sprawi, że przestaną istnieć".

Dla przypomnienia, ja się w ciąży nie szczepię. Zrobię to po porodzie. Więc uprzedzając, nie nie jestem "foliarzem" czy "wyznawcą Sochy".

Znam lekarzy, którzy szczepień ciężarnym nie rekomendują. A ci, którzy rekomendują nie są zgodni odnośnie terminu.

Znam lekarzy, którzy zaszczepili się z powodu presji w pracy, nie bo chcieli. Rodzin swoich nie szczepią.

Znam małżeństwo z wojska, które szczepienia nie przyjęło, a certyfikat mają.

Tak więc cytując to, że w coś nie wierzycie, nie znaczy, że tego nie ma.

Jak dla mnie nie wszystkie statystyki (np. 90% zaszczepionych medyków) są odzwierciedleniem prawdy czy faktycznych chęci i przekonań. Po drugie środowisko lekarzy nie mówi jedym głosem i nie ma co zaklinać rzeczywistości, że przeciwni są tylko lekarze antyszczepionkowcy. Lekarze nie zgadzają się w wielu kwestiach w sposobie leczenia, nie tylko w przypadku szczepień. Wystarczy popatrzeć na chociażby antybiotyki. Jeden będzie dawał przy każdej infekcji, drugi przepisze w ostateczności.

O kwestii motywacji już gdzieś pisałam. Rzadko się słyszy, że ktoś się szczepi dla bezpieczeństwa obcych osób. Prędzej są to "wyjazdy", "bo inni się szczepią", "bo chcę powrotu do normalności", "bo boi się powikłań", "bo ktoś z rodziny choruje". Serio, ale oprócz wyniosłych słów pisanych w Internecie nie słyszałam, żeby ktokolwiek szczepił się dla bezpieczeństwa obcych mu osób.
Wiesz, że właśnie przyznałaś się do popełnienia przestępstwa? Fałszerstwo jest przestępstwem i jesteś zobowiązana do zgłoszenia tego organom ścigania.
 
@frez.ja1987 Ale nikt tu na Ciebie naskakiwać nie będzie. Jasno piszesz, że się boisz. Ale nie powielasz zasłyszanych gdzieś mitów. I wszyscy są w stanie to zrozumieć.
Ja też nie raz pisałam,że się boję. Ale od razu jestem wyzywana. Więc traktowanie tutaj na forum fair jest wybiórcze.
I tak jak frezja napisała. To,że ktoś usłyszał od innej osoby swoją historię nie może być uznawane na powielanie mitów. Bo to są prawdziwe historie, nie wymyślone.
 
reklama
Do góry