Dziewczyny każda z nas musi podjąć tę decyzję sama, wiadomo, ale naprawdę warto rozważyć szczepienie dla siebie i malucha (ono też dostaje od nas przeciwciała i jest chronione). Ja sama długo bujałam się z tematem, czytając fora, artykuły, raz nawet zapisałam się na szczepienie a na drugi dzień zrezygnowałam… ale ostatecznie pierwszą dawkę przyjęłam 3 tygodnie temu (w 21 tygodniu). Wcześniej pytałam o opinię trzech lekarzy - wszyscy jak jeden mąż mówili „Warto. Zwłaszcza, przed 4 falą naprawdę warto to zrobić”. Mój lekarz prowadzący opowiadał, że widział wiele ciężarnych z covid w szpitalu i niestety przebieg dla niektórych był tak ciężki (właściwie wszystkie miały porody przedwczesne), że wiele nie przeżyło zderzenia z tą chorobą. Kiedy to mówił był bardzo smutny. Samo szczepienie jest bezbolesne, później ręka trochę boli 2, może 3 dni. My ciężarne raczej dobrze ją znosimy - ewentualną gorączkę można zbić apapem i chłodnymi kompresami/ prysznicami. Warto na czas po szczepieniu mieć kogoś kto się nami zaopiekuje - mama, partner, koleżanka. Warto przegadać też ten temat ze swoim lekarzem prowadzącym, niektórzy np. zalecają brać acard 75 na tydzień przed aby dodatkowo uchronić się przed ewentualnym zakrzepem - warto sprawdzić czy w waszym przypadku taka profilaktyka się przyda (u mnie np. nie zdała egzaminu, krwawienie z nosa potwierdziło że mam rozrzedzoną krew). Co do terminu szczepienia, najlepiej zrobić to po okresie organogenezy czyli po 16 tygodniu, najbardziej polecane są szczepionki mRNA czyli Pfizer, ewentualnie Moderna. Mówię to po obgadaniu tematu z trzema dobrymi lekarzami w Szczecinie + z położną. Przesyłam wam dużo pozytywnej energii i ciepłe myśli - nastawcie się pozytywnie
Ew. gorączka minie a wy będziecie chronione