Ja swojej córki nie szczepiłam na nic. Dziecko nie choruje, nie ma alergii i rozwija się super. Jedyne na co chorowała to jelitówka, trzydniówka i ostatnio przeziębienie. Ma kontakt z innymi dziećmi, nie izolujemy jej od świata. Drugiej córci też nie będę szczepić. Wiem, że większość z Was, tak jak na Listopadówkach 2009 będzie mnie traktowała jako odmieńca, ale szanuję decyzję rodziców o szczepieniu, bo przecież każdy chce dla swoich dzieci jak najlepiej. Jeżeli jest ktoś zainteresowany, mam naprawdę dużo materiałów dotyczących szczepień, podeślijcie maila na prv.
Chcę Wam powiedzieć, że to nie jest "moda" na bycie eko. Tu chodzi o coś bardziej skomplikowanego. Świat lekarzy i farmaceutów jest podzielony. Jedni namawiają, drudzy nie wypowiadają się. Ja sugerowałam się opinią neurologów, immunologów i mojego lekarza. Na początku było trudno, bo SANEPID nie dawał nam spokoju, ale po prawie 1,5 roku wygralismy z nimi sprawę w sądzie i dzięki temu rodzice w całej Polsce mogą odetchnąć i powoływać się na naszą sprawę.
Dodam Wam, że mój mąż miał okropne powikłania po WZW B, a ja mimo szczepienia na krztusiec przeszłam tę chorobę w wieku 16 lat. Masakra... Szczepienia mnie nie ochorniły. I nie chcę żebyście pomyślały, że wpadałam tu na ten wątek i Wam mącę, czytam Was od początku ciąży, nawet w pierwszych tygodniach odzywałam się, ale z braku czasu tylko czytam
Pozdrawiam Was serdecznie