Właśnie wróciłam z apteki, znowu slalom wózkiem przez psie kupy..
Generalnie załamka, zapłaciłam za leki moje i Poli 180 zl. (Jeszcze nie jesteśmy ubezpieczone więc żadnych zniżek... Dokumenty z peselem mają dopiero do mnie dhlem przyjść a bez tego lipa ) Do tego domowa wizyta też 180, czyli 360zl na dzień dobry poszło w siną dal. A ja myślałam, że polska to tani kraj.... ehm.. Coś mi się wydaje, że to było pierwsze i ostatnie nasze wspólne chorowanie, bo zbankrutować można
Jestem lekko zielona w sprawach ubierania na taką pogodę. Na dworze widziałam dzieci (od2 do 5 lat) w koszulkach i rozpiętych bluzach, ale były też takie w kurteczkach i czapach... Nie wiem co mam robić z Polcią.. Teraz zapakowałam ją w body bez rękawów, na to pajac, bluza i bawełniana czapeczka. Do wózka i przykryłam grubym kocykiem. Myślicie, że styknie?
Jestem w szoku ile tu dzieci i babeczek z wózkami. Normalnie inwazja
Moje okna wychodzą na plac zabaw, który jest przepełniony. Jest też i tatuś i dało się już słyszeć głośne "no, qrwa mać!" Ha ha, teraz czuje że jestem w Polsce jak nic!
QUOTE]
Co do leczenia pocieszę cię że jak masz ubezpieczenie to rewelacji ni ma. ;-)
Psie kupy są u nas w Polandzie jak przebiśniegi. Wyłażą zawsze na wiosnę
Trza się przyzwyczaić:-)
Co do ubierania ja lada dzień przyleję komuś w mordę
Spotykam koleżankę " eee nie za grubo ją ubrałaś???" , spotykam sąsiadkę " eee za zimno temu dziecku będzie!", moja mama " jeny ona się ugotuje" , babcia " matko ona zamarznie'
No więc ubieram jak uważam. Jedna warstwa więcej i wsio
U nas na metr kwadratowy przypadają trzy baby z wózkami