Strasznie smutne, że takie małe dzieciaczki jeszcze nie posmakowały życia, a już mają takie problemy :-( Łączę się w modlitwach za Madzię i Bartusia.
A moja rodzinka pobiła dzisiaj wszelkie rekordy. Rano ledwo mówiłam, a teraz w ogóle nie mówię, bo opier...łam zarówno mojego dziadka jak i mamę.
Bo po jej wczorajszej wizycie, kiedy tak się nad Emi rozpływała, że rzygać się chciało od tej słodyczy dzisiaj usłyszałam od dziadka, że podobno mała schudła po twarzy. I że może mam wodę zamiast mleka
i że mam dawać jej butlę, bo przecież dzieci odbierają, to jak nie będę jej dobrze karmiłą, to mogą mi ją odebrać
A mama poprawiła, że zjadłam wszystkie rozumy, i że ja byłam karmiona mlekiem krowim a po miesiącu lekarka kazała dawać mi kaszkę i wszyscy mówili, jak to ja dobrze wyglądam, że jak mała będzie chora to będzie moja wina, że skoro mój mąż jest chudy to moje dziecko nie musi być chude. Powiedziałam, że w takim razie w święta nie przyjedziemy, to usłyszałam, że nie ukryję tego, że dziecko jest chude i że jej wysyłam tylko zdjęcia, na których jest buźka z bliska, żeby wyglądała na grubszą
Więc nie cyrtoliłam się, tylko bardzo głośno opier... ich oboje!
A byłyśmy się ważyć i mała ma 4900g, od 2 marca przybrała 320g i z 57cm skoczyła do 65 (pierwsze mierzenie wyszło 68-9, ale nie uwierzyłam).
I napisałam mojej mamie o tym z info, że zobaczymy się na chrzcinach w maju.
W dooopce ich mam, teraz będą biadolić, jak to za małą się stęsknili i jej nie widują. Szlag by ich trafił!!!