Nadarienne
Fanka BB :)
Moja też waży około 4 kg.paula3 pisze:Wszystkie piszecie,że dzieci już po 5-6kg ważą.. A moja tylko 4100 i zaczynam się martwić czy to normalne
Po czym wy poznajecie, kiedy to już nie jest ulewanie, a wymiotowanie? Bo mojej się takie chluśnięcia jakby też zdarzają, przy odbijaniu... o.omałgorzatkaa pisze:agga81-może twoja Amelka była przejedzona,ja ze swoją Nikusią mam tak codzień tylko w nocy normalnie jej się odbija a tak to zawsze jej się odbije a za chwile wymioty tak dużo,że wszystko jest mokre także teraz to po karmieniu idę z nią jak najdalej łóżka,a poza tym to też non stop płacze tylko noce mam ok i na nic nie mam czasu
Ja ubieram - jak jest zimno (mróz, albo trochę powyżej zera ale wilgotno i wiatr) - body z długim rękawkiem, śpiochy, taka grubsza bluza (bawełniana kurteczka?) i zimowy kombinezon (ale ten kombinezon nie jest jakiś super gruby) no i czapeczka i kaptur od kombinezonu na głowę (kaptur robi bardziej za poduszkę). Inny zestaw to: body z krótkim rękawem, rajtuzki, spodenki i bluzka z długim rekawem, na to bluza polarek i kombinezon. I jak do auta to tyle, a jak do wózka to w wózku jest śpiworek jeszcze, który trochę dodatkowo przykrywa i grzeje. Jak cieplej to polarek zamiast tej bluzy. Generalnie najlepiej sprawdzić, jak samemu się człowiek ubiera na daną pogodę i dziecko ubrać troszkę grubiej - bo ono leży więc nie grzeje się od ruchu tak jak my.Pumpkin pisze:Wiecie, tak powoli do mnie dotarło, że w PL to żadna wiosna tylko zima...i chyba jakiś kombinezon będę musiała kupić dla Polci. W co wy dzidziołki ubieracie na dwór?
Tzn ile warstw? Jak założę body bez rękawów na to śpioszki i wsadzę w kombinezon to bedzie chyba gites nie? Boję się tej temperatury....
Pasibrzuch, współczuję. :< Trzymam kciuki, co by teściowi udało się jakoś tego twojego chłopa naprostować.
Ja na mojego nie mogę narzekać, chociaż też wczoraj rozglądałam się za jakimiś szyszkami. Posprzeczaliśmy się trochę wieczorem, już mniejsza o przyczynę, bo oboje jesteśmy nerwusy, ale potem mi było strasznie przykro, że tak przy małej (mąż trzymał ją na rękach). No ale na szczęście jakoś uspokoiliśmy się i potem ja dziecko nakarmiłam, a mąż poprasował pranie (!). A później, jako że po mało przespanej nocy bylam padnięta i zasypiałam na stojąco, to wziął małą ode mnie i kazał mi się iść położyć! Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Przypominam sobie facetów części z Was i stwierdzam, że nie wolno mi na mojego narzekać. Nikt przecież nie jest ideałem.
Teraz sama w domku, bo mąż na uczelnię pojechał. Pogoda śliczna za oknem, ale zimno. Tak sobie myślę, czy uda mi się wytaszczyć na jakiś spacerek... A póki co chyba jakas pora karmienia się zbliża, bo młoda zaczyna kwilić przez sen.
Miłej niedzieli kobitki!
Ostatnia edycja: