Witajcie dziewczyny. Mam chwilę na kilka szczegółów dotyczących porodu . No więc dzień wcześniej-wtorek dostałam chwilowego plamienia, potem wieczorem ok. 23 zaczęłam odczuwać ból kręgosłupa co jakiś czas. Myślę może skurcze czy co. Położyłam się spać i jeszcze walcząc z bólem zęba zasnęłam z okładem na policzku, a te bóle były coraz częstsze że od około 3 rano nie mogłam leżeć ani tym bardziej spać. Miałam bole krzyzowe więc bez charakterystycznych skurczy, nie wiedziałam co mi jest a że miałam być na mieście załatwić coś to po 11 pojechałam na ktg. Na ip babka jeszcze mówiła że powinnam pogadać ze swoim ginekologiem zanim przyjechałam ale mówię że jak już jestem to nie będę latać na wizytę. Trwała operacja, więc lekarz zszedł przed 13 dopiero na badanie mnie i zrobienie tego ktg, olsiadam na fotel a on mi mówi że ktg mi nie zrobi, przyjmuje na oddział bo mam 5cm rozwarcia i dziś urodzę
Potem papiery, badania itd i w końcu trafiłam na górę gdzie z każdą kolejną godzina siedząc sobie na piłce (tylko tak nie czułam kręgosłupa) rodziłam aż do 7 cm. Później ból był mocny, pomagały mi masaze pleców przez partnera, wtedy czułam ten ból straszny ale to już była końcówka od ok. 17 do 19:20 ten ból, potem skurcze parte których nie odczuwałam (parlam bardziej z obserwacji ciała niż tego że czuje że muszę, niby parte to już idą naturalnie nie wiem) jedyne o czym myślałam żeby zejść z fotela bo bolą plecy. O 19:57 urodziłam
Potem papiery, badania itd i w końcu trafiłam na górę gdzie z każdą kolejną godzina siedząc sobie na piłce (tylko tak nie czułam kręgosłupa) rodziłam aż do 7 cm. Później ból był mocny, pomagały mi masaze pleców przez partnera, wtedy czułam ten ból straszny ale to już była końcówka od ok. 17 do 19:20 ten ból, potem skurcze parte których nie odczuwałam (parlam bardziej z obserwacji ciała niż tego że czuje że muszę, niby parte to już idą naturalnie nie wiem) jedyne o czym myślałam żeby zejść z fotela bo bolą plecy. O 19:57 urodziłam