Ja starając się o maluszka byłam pewna, że się nie zaszczepie przed i w trakcie ciąży. W drugim trymestrze z powodu strachu i braku odpowiedzialności innych osób, zgłębiłam temat i się zaszczepiłam.
Podam dwa przykłady, które mnie osobiście mrożą i denerwują.
1. Sąsiad na kwarantannie, postanowił wychodzić z domu. Nie przeszkadzało mu, że wita się z moim tatą podając mu rękę, a wiedząc, że nie powinien.
2. Byliśmy w odwiedzinach u młodego małżeństwa. Kobieta w zeszłym roku była w ciąży. Całą przesiedziała w domu, bez kontaktu z rodziną i bliskimi z zewnątrz, bo zwyczajnie się bała. Obecnie ma małe dziecko, boi się szczepić, z obawy, że coś może jej się stać. Mężczyzna wyśmiewa szczepienia i covid. Siedzę z nimi i słucham jak opowiadają, że trzy tygodnie temu on był chory dosyć mocno. Objawy grypy + brak smaku i węchu. Poszedł do lekarza po antybiotyk, nie przyznając się do części objawów, żeby nie iść na test. Po kilku dniach żona też traci smak i węch, syn goraczkuje. Wychodzą z tego cało i super. Ale przypominam sobie, że krótko po tej chorobie, widzieliśmy się na rodzinnej imprezie. Gdzie ich odpowiedzialność? Brak. A sami obserwują sąsiada, bo chyba jest na kwarantannie i trzeba od jego domu trzymać się z daleka
Szkoda, że o innych nie myślą z troską.
I właśnie przez tak odpowiedzialne osoby wolałam się zaszczepić.