[USER=61952]@malami25[/USER]
Jakos tak czuje, ze ona sie nie wykreca bez powodu. I ze ciuszki moga byc w zlym stanie. Ja moje trzymalam u tesciow czesciowo i u mamy. I niestety tez sie odbarwily czy pozolkly. Grubsza sprawe zalatwil odplamiacz. A reszte jak popiore drugi raz ogarne na biezaco. Na razie czekam na rozwoj wydarzen.
I tez sie Wam pozale. Rzeczy po synku, ktore mialam tez zostaly "przebrane" i kilka poginelo. Moja mama twierdzila, ze skoro wlozylam to musza byc. Jak pojechalam pokazalam co i gdzie ubylo. Co jak co pamiec fotograficzna ja mam i zaraz wiem, ze ktos voa przelozyl. Skonczylo sie sprzeczka a potem moja mama dzwoni i mowi ze sie znalalazly rzeczy,ze moja siostra gdzies przelozyla....
Ale nie przelozyla jednego kartonika.... powybierala najladniejsze ubranka z kilku kartonikow. Sadze ze myslala, ze nie bedziemy miec wiecej dzieci, wiec przygotowala juz dla siebie. Ale juz nic nie mowilam, bo dowodow nie mam, ale juz kiedys zrobila podobnie z moja sukienka.
W przedszkoku mojego syna tez daja syfne jedzenie, w dodatku corka pani dyrektor w tym roku utrzyla firme, "Stolowki Gminne" ktora dowozi posilki dla dzieci. Cena w gore o 1,5 zl za dzien na dziecko. Dodatkowo na drugie sniadanie czesto sa slodzone owocowe jogurty albo batony musli, ciastka owsiane, bo ktos z ich rodziny ma hurtownie spozywcza.
Tak czy inaczej w malej miejscowosci nic z tym nie zrobisz, bo nie wygrasz z ludzmi, ktorzy od lat tu rzadza i ustalaja zasady.Ja jakos to przezyje i moge miec tylko nadzieje, ze w nastepnym przedszkoku bedzie lepiej.
Wszedzie sa uklady i ukladziki.