reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe kreski👑 Nowy Rok, nowe przeboje: każda z nas zagra w hitowe pozytywki na Testowym Stadionie!

Jeśli przestanie wychodzic to będzie się męczył i też będą kłótnie
Wybacz kochana, ale tkwiłam 5 lat w takim związku ;) Bardzo mocno mnie zniszczył.

W skrócie: Poznaliśmy się w miejscu średnim, w miejscu w którym dużo piłam i imprezowałam (on też) i było fajnie do czasu kiedy robiliśmy to razem. Później ja zaszłam w ciążę (to była wspólna decyzja, nie wpadka), ogarnęłam się, zajęłam domem i dzieckiem. On? Miał wszystko w pompie, wracał z pracy i zmęczony jaśniepan wymagał ciepłego obiadu na stole po samym wejściu, po czym szedł na drzemkę a po drzemce wychodził ze znajomymi albo spraszał ich do naszego mieszkania. Nie było już wyjść razem bo nie było kiedy. Nie zajmował się dzieckiem WCALE. Do tego stopnia, że jak kiedyś raz wyszłam na zakupy w weekend i zostawiłam go z synem to nawet nie wiedział jak ma zmienić mu pieluchę jak mały zrobił kupę, dzwonił do mnie że on tego nie zrobi bo zwymiotuje itd... Od razu rura z miasta do domu. Oczywiście mały nie był przewinięty jak wróciłam.

Nie chcę Cię oczywiście kochana straszyć, ale jak u nas pojawiło się dziecko to zostałam z nim sama. Niby byłam w związku a tak naprawdę byłam sama, gdyby nie moja mama i jej pomoc, to ja nawet nie mogłabym nigdzie wyjść bo przecież strach było dziecko z własnym ojcem zostawić na dłużej. Potem chłop zaczął dużo pić, zdecydowanie za dużo i nie wytrzymałam w momencie jak wrócił Z PRACY tak pijany, że prawie złamał nos wchodząc do mieszkania. Wtedy postanowiłam, że moje dziecko nie będzie tego oglądać.

Ja wielu czerwonych flag nie widziałam, myślałam że skoro ja siedzę w domu a on pracuje to jest to normalne że to ja siedzę z dzieckiem. Ale tak nie jest, więc jeśli już masz tyle czerwonych flag to nie pchaj się w dziecko z tym człowiekiem. Uwierz mi - dziecko nigdy, ale to nigdy nie uratuje związku który nie ma przyszłości (chociaż dużo osób tak myśli). Lepiej znaleźć mu odpowiedzialnego ojca a Tobie partnera, który będzie Cię wspierał i przede wszystkim tego dziecka chciał. Ja po latach takiego właśnie znalazłam :) I tego Ci serdecznie życzę ❤️
 
reklama
Dobra, nie smęcę wam już…
Możesz smęcić ile chcesz, od tego tu jesteśmy, a wygadanie się może pomóc, może to co piszemy nieco rozjaśni ci sytuację, pomoże ci nakierować to wszystko na właściwą drogę.

Pamiętaj tylko, że przede wszystkim musisz myśleć o sobie. Bo tylko Ty sama wiesz, co da ci szczęście i czego najbardziej potrzebujesz. Jeśli relacja z kimś odbiera ci poczucie własnej wartości, szczęście i poczucie bezpieczeństwa, to albo trzeba to przegadać i wspolnie naprawić, mając pewność, że druga osoba chce tego samego i zauważyła błędy, albo postawić jednak na siebie i nie dać się unieszczęśliwiać za wszelką cenę.
 
Wybacz kochana, ale tkwiłam 5 lat w takim związku ;) Bardzo mocno mnie zniszczył.

W skrócie: Poznaliśmy się w miejscu średnim, w miejscu w którym dużo piłam i imprezowałam (on też) i było fajnie do czasu kiedy robiliśmy to razem. Później ja zaszłam w ciążę (to była wspólna decyzja, nie wpadka), ogarnęłam się, zajęłam domem i dzieckiem. On? Miał wszystko w pompie, wracał z pracy i zmęczony jaśniepan wymagał ciepłego obiadu na stole po samym wejściu, po czym szedł na drzemkę a po drzemce wychodził ze znajomymi albo spraszał ich do naszego mieszkania. Nie było już wyjść razem bo nie było kiedy. Nie zajmował się dzieckiem WCALE. Do tego stopnia, że jak kiedyś raz wyszłam na zakupy w weekend i zostawiłam go z synem to nawet nie wiedział jak ma zmienić mu pieluchę jak mały zrobił kupę, dzwonił do mnie że on tego nie zrobi bo zwymiotuje itd... Od razu rura z miasta do domu. Oczywiście mały nie był przewinięty jak wróciłam.

Nie chcę Cię oczywiście kochana straszyć, ale jak u nas pojawiło się dziecko to zostałam z nim sama. Niby byłam w związku a tak naprawdę byłam sama, gdyby nie moja mama i jej pomoc, to ja nawet nie mogłabym nigdzie wyjść bo przecież strach było dziecko z własnym ojcem zostawić na dłużej. Potem chłop zaczął dużo pić, zdecydowanie za dużo i nie wytrzymałam w momencie jak wrócił Z PRACY tak pijany, że prawie złamał nos wchodząc do mieszkania. Wtedy postanowiłam, że moje dziecko nie będzie tego oglądać.

Ja wielu czerwonych flag nie widziałam, myślałam że skoro ja siedzę w domu a on pracuje to jest to normalne że to ja siedzę z dzieckiem. Ale tak nie jest, więc jeśli już masz tyle czerwonych flag to nie pchaj się w dziecko z tym człowiekiem. Uwierz mi - dziecko nigdy, ale to nigdy nie uratuje związku który nie ma przyszłości (chociaż dużo osób tak myśli). Lepiej znaleźć mu odpowiedzialnego ojca a Tobie partnera :) I tego Ci serdecznie życzę ❤️
Dziękuję. Ja wiem, że oboje nie jesteśmy bez wad. I chyba nie jestem gotowa tego zakończyć, bo mimo wszystko go kocham…
 
Możesz smęcić ile chcesz, od tego tu jesteśmy, a wygadanie się może pomóc, może to co piszemy nieco rozjaśni ci sytuację, pomoże ci nakierować to wszystko na właściwą drogę.

Pamiętaj tylko, że przede wszystkim musisz myśleć o sobie. Bo tylko Ty sama wiesz, co da ci szczęście i czego najbardziej potrzebujesz. Jeśli relacja z kimś odbiera ci poczucie własnej wartości, szczęście i poczucie bezpieczeństwa, to albo trzeba to przegadać i wspolnie naprawić, mając pewność, że druga osoba chce tego samego i zauważyła błędy, albo postawić jednak na siebie i nie dać się unieszczęśliwiać za wszelką cenę.
Dziękuję. Jutro ma pierwsze wyjście to będę miała nockę na przemyślenia co dalej.
 
Dziękuję. Ja wiem, że oboje nie jesteśmy bez wad. I chyba nie jestem gotowa tego zakończyć, bo mimo wszystko go kocham…
Ja też kochałam. To był pierwszy człowiek, którego pokochałam w ogóle ;) I naprawdę koniec nie był łatwy. Ale pomyśl, czy chcesz żeby Wasze ewentualne dziecko patrzyło na to że ciągle jesteś smutna. Ja miałam trudniej, bo dziecko pytało gdzie jest tata, bo były robił na początku bardzo pod górkę. U Was tego "problemu" jeszcze nie ma.

Bo on się nie zmieni, nie wierz w bajki ;)
 
ja tylko od siebie dodam, że miłość to nie wszystko. W fajnym związku ważny jest szacunek, wsparcie, przyjaźń. Trzeba żyć razem, a nie obok siebie
Dokładnie. Mój był nigdy nie rozumiał, że granie w gry to może być hobby. Ciągle byłam tylko wyzywana i wyśmiewana. Ciągle słyszałam, że mam się zająć czymś zamiast siedzieć i grać. Ja za to nie rozumiałam, jak można mieć radochę z tego że się siedzi godzinami i patrzy na spławik (jest wędkarzem) 😅😅

Tak się nie da żyć.
 
Wybacz kochana, ale tkwiłam 5 lat w takim związku ;) Bardzo mocno mnie zniszczył.

W skrócie: Poznaliśmy się w miejscu średnim, w miejscu w którym dużo piłam i imprezowałam (on też) i było fajnie do czasu kiedy robiliśmy to razem. Później ja zaszłam w ciążę (to była wspólna decyzja, nie wpadka), ogarnęłam się, zajęłam domem i dzieckiem. On? Miał wszystko w pompie, wracał z pracy i zmęczony jaśniepan wymagał ciepłego obiadu na stole po samym wejściu, po czym szedł na drzemkę a po drzemce wychodził ze znajomymi albo spraszał ich do naszego mieszkania. Nie było już wyjść razem bo nie było kiedy. Nie zajmował się dzieckiem WCALE. Do tego stopnia, że jak kiedyś raz wyszłam na zakupy w weekend i zostawiłam go z synem to nawet nie wiedział jak ma zmienić mu pieluchę jak mały zrobił kupę, dzwonił do mnie że on tego nie zrobi bo zwymiotuje itd... Od razu rura z miasta do domu. Oczywiście mały nie był przewinięty jak wróciłam.

Nie chcę Cię oczywiście kochana straszyć, ale jak u nas pojawiło się dziecko to zostałam z nim sama. Niby byłam w związku a tak naprawdę byłam sama, gdyby nie moja mama i jej pomoc, to ja nawet nie mogłabym nigdzie wyjść bo przecież strach było dziecko z własnym ojcem zostawić na dłużej. Potem chłop zaczął dużo pić, zdecydowanie za dużo i nie wytrzymałam w momencie jak wrócił Z PRACY tak pijany, że prawie złamał nos wchodząc do mieszkania. Wtedy postanowiłam, że moje dziecko nie będzie tego oglądać.

Ja wielu czerwonych flag nie widziałam, myślałam że skoro ja siedzę w domu a on pracuje to jest to normalne że to ja siedzę z dzieckiem. Ale tak nie jest, więc jeśli już masz tyle czerwonych flag to nie pchaj się w dziecko z tym człowiekiem. Uwierz mi - dziecko nigdy, ale to nigdy nie uratuje związku który nie ma przyszłości (chociaż dużo osób tak myśli). Lepiej znaleźć mu odpowiedzialnego ojca a Tobie partnera, który będzie Cię wspierał i przede wszystkim tego dziecka chciał. Ja po latach takiego właśnie znalazłam :) I tego Ci serdecznie życzę ❤️
Popieram. Ja ostatnio wam pisałam o moim byłym, więc nie będę już zaśmiecać forum tym samym, ale miałam podobnie.

Kiedyś mi ogłosił, że wyjeżdża na szkolenie, że wróci o 18. Punkt 18 wyłączył telefon, znalazłam go kilka godzin później na instagramie oznaczonego w relacji DJ-a, poszłam tam, był kompletnie pijany, dostałam w twarz przy ludziach i własnym wujku, do którego następnego dnia mieliśmy iść na chrzciny, zaczął uciekać do lasu po tym jak mnie prawie wepchnął pod samochód, dzwonił do niego wtedy cały czas „Zbyszek”, który okazał się Aleksandrą, która do tej pory wyświetla mi się często na tiktoku, miał gdzieś mnie i wszystko inne. Byleby nie spędzać ze mną czasu tylko z panią Aleksandrą siedział w pracy jak najdłużej, żeby z nią pisać i oczywiście zawsze był wyłączony telefon minutę po wiadomości „już wracam do domu”. Więc jego powrót o 16 z pracy to był powrót o 20,22 itp. potem piwko i spanie, albo piwko i konsola.
 
reklama
Popieram. Ja ostatnio wam pisałam o moim byłym, więc nie będę już zaśmiecać forum tym samym, ale miałam podobnie.

Kiedyś mi ogłosił, że wyjeżdża na szkolenie, że wróci o 18. Punkt 18 wyłączył telefon, znalazłam go kilka godzin później na instagramie oznaczonego w relacji DJ-a, poszłam tam, był kompletnie pijany, dostałam w twarz przy ludziach i własnym wujku, do którego następnego dnia mieliśmy iść na chrzciny, zaczął uciekać do lasu po tym jak mnie prawie wepchnął pod samochód, dzwonił do niego wtedy cały czas „Zbyszek”, który okazał się Aleksandrą, która do tej pory wyświetla mi się często na tiktoku, miał gdzieś mnie i wszystko inne. Byleby nie spędzać ze mną czasu tylko z panią Aleksandrą siedział w pracy jak najdłużej, żeby z nią pisać i oczywiście zawsze był wyłączony telefon minutę po wiadomości „już wracam do domu”. Więc jego powrót o 16 z pracy to był powrót o 20,22 itp. potem piwko i spanie, albo piwko i konsola.
Czytałam Twoje historie, serio współczuję... Masakrycznie trafiłaś :/

Mój były jak go zostawiłam to się nawet na chwilę ogarnął. Przestał palić, pić. Ale nawet to było na chwilę, bo myślał że do niego wrócę ;) Teraz z tego co słyszę z opowiadań syna, znowu pije. Niestety, alkoholik zawsze zostanie alkoholikiem. Jedynie cieszy mnie że jak jest z młodym to się hamuje. No i zrobił prawko, więc też nie pije jak kieruje także i tak tego alkoholu jest dużo mniej niż kiedyś.
 
Do góry