Cześć.
Szukałam takiego tematu i dziwię się, że tylko ja mam z tym aż taki problem..
Mam 30 lat, męża, dom. Wypadałoby więc mieć też potomka. Wszyscy straszą, że to ostatni dzwonek.
Samo wychowanie i odpowiedzialność nie przeraża mnie tak jak zastrzyki! Nie wspominając o tych w kręgosłup.
To nie jest śmieszne, na prawdę mam paniczny strach przed zastrzykami, mogę zbadać krew i mieć kroplówkę, ale na słowo zastrzyk uciekam prze lekarzem jak dziecko.
Ogólnie jestem słaba i mam niski próg bólu (praca siedzącą) nie wierzę bym mogła urodzić naturalnie.
Poród że znieczuleniem: jest zastrzyk w kręgosłup, cesarka, której i tak nie można sobie zażyczyć też jest poprzedzona zastrzykiem w kręgosłup. Czy nie ma dla mnie nadziei?
Nie rozmawiałam o tym z nikim, bo wiem jakie będą reakcje. "daj spokój, to tylko zastrzyk, zobaczysz dzidziusia i wszystko Ci minie" straty taty. Nasłuchałam się już opowieści koleżanek które miały mieć gromadkę dzieci ale po jednym porodzie powiedziały dość.
Po długim wstępie pytanie: czy któraś miała aż taki lęk przed zastrzykiem żeby nie zajść w ciążę i zrezygnować z macierzyństwa?
Czy udało się to przepracować z psychologiem?
A może są jakieś szpitale które znieczulają inaczej niż w kręgosłup?
* wiem że są sytuację kiedy trzeba brać serię zastrzyków w trakcie ciąży, ale na tym się lepiej na razie nie skupiajmy.
Szukałam takiego tematu i dziwię się, że tylko ja mam z tym aż taki problem..
Mam 30 lat, męża, dom. Wypadałoby więc mieć też potomka. Wszyscy straszą, że to ostatni dzwonek.
Samo wychowanie i odpowiedzialność nie przeraża mnie tak jak zastrzyki! Nie wspominając o tych w kręgosłup.
To nie jest śmieszne, na prawdę mam paniczny strach przed zastrzykami, mogę zbadać krew i mieć kroplówkę, ale na słowo zastrzyk uciekam prze lekarzem jak dziecko.
Ogólnie jestem słaba i mam niski próg bólu (praca siedzącą) nie wierzę bym mogła urodzić naturalnie.
Poród że znieczuleniem: jest zastrzyk w kręgosłup, cesarka, której i tak nie można sobie zażyczyć też jest poprzedzona zastrzykiem w kręgosłup. Czy nie ma dla mnie nadziei?
Nie rozmawiałam o tym z nikim, bo wiem jakie będą reakcje. "daj spokój, to tylko zastrzyk, zobaczysz dzidziusia i wszystko Ci minie" straty taty. Nasłuchałam się już opowieści koleżanek które miały mieć gromadkę dzieci ale po jednym porodzie powiedziały dość.
Po długim wstępie pytanie: czy któraś miała aż taki lęk przed zastrzykiem żeby nie zajść w ciążę i zrezygnować z macierzyństwa?
Czy udało się to przepracować z psychologiem?
A może są jakieś szpitale które znieczulają inaczej niż w kręgosłup?
* wiem że są sytuację kiedy trzeba brać serię zastrzyków w trakcie ciąży, ale na tym się lepiej na razie nie skupiajmy.