reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

stawanie sie mamą

studjujacamama

Fanka BB :)
Dołączył(a)
4 Sierpień 2009
Postów
412
Wczoraj były te dwie kreseczki, choć ciąże podejrzewałam już wcześniej. Wciąż jednak nie dociera do mnie,ze mam w sobie mała istotkę. Jeszcze rok temu stwierdziłam, że nie nadaję się na mamę. A teraz niespodzianka. Chcę urodzić dziecko, narzeczony się cieszy, a ja płacze mu w rękaw.
Z jednej strony fascynuje mnie ta ciąża, z drugiej naprawdę nie czuję, że będę mieć dzidziusia. Poza tym mam wrażenie, że maluch zabierze mi wolność, ze ja przestanę sie liczyć, a będzie sie liczył tylko on, że go nie pokocham, a jak pokocham, to w nieodpowiedni sposób.
Czy każdy rodzi sie z instynktem macierzyńskim? A może po prostu potrzebuję czasu?
Czy na początku ciąży miałyście podobne wątpliwości?
 
reklama
Nie martw sie;-)ja czulam to samo. Z jednej strony cieszylam sie a z drugiej....... bylam przerazona jak mala dziewczynka! balam sie ze sobie nie poradze, ze zostane calkowicie sama z obowiazkami,ze wlasnie nadszedl czas konca mojej wolnosci ze juz caly swiat bedzie sie krecil tylko wokól tej malej istotki ,zaczelam sie obawiac o brak swojego instynktu maciezynskiego!!
Teraz tylko mam do siebie pretensje ze chyba nie cieszylam sie z tej ciazy tak jak powinnam ale jak tylko urodzilam pokochalam moje malenstwo miloscia bezgraniczna i nic innego juz sie tak bardzo nie liczy. Zapewniam cie ze z Toba bedzie tak samo:-) Pozdrawiam ,

picture9020.jpg
 
Ostatnia edycja:
Oczywiście,że tak.Moja pierwsza ciąża zaplanowała się sama ;-)
To mój M skakał pod sufit i cieszył się jak oszalały.A ja? Ja ryczałam w poduszkę z przerażenia.Ja matka? Przecie ja nigdy dzieci nie lubiałam.Wymiotujące i ulewające niemowlaczki przyprawiały mnie o dreszcze i aż mi się cofało samej jak widziałam obrzygane małe dzieci :baffled:
A gdzie moje imprezy? Gdzie wyjścia z dziewczynami? Niby dobijałam do 24 lat a w głębi czułam się jakbym miała 17.
I w sumie trwało to aż gdzieś do 4 miesiąca.Byłam zła,że mam mdłości i że sen zwala mnie z nóg o 19:00.Przy okazji byłam mega wściekła na M,dlaczego on ze mną o 19:00 nie idzie spac :szok:
Ale M utwierdzał mnie w miłości i przekonaniu,że gdyby nie ta wpadka to pewnie długo nie zdecydowałabym się na dziecko.
A jak młody kopnął mnie po raz pierwszy w brzuszku to wymiękłam.To było jak ekstaza :-D
No i co? Tak mi się spodobało posiadanie i kochanie własnych gnomków,że już mam dwójeczkę.
Co prawda dalej mnie cofa jak mam sprzątnąć wymiocinki :dry: ale wtedy z miłością proszę męża by on to zrobił :cool2:
Nikt się chyba nie rodzi z instynktem,no chyba,że super niania ;-):-D
 
Dzis juz drugi raz to napisze: za duzo sie naogladalysmy filmow i nasluchalysmy bajek. Do tego dochodzi oczekiwanie, ze kazda matka to perfekcyjna Matka-Polka i nie ma nic pomiedzy nia a wyrodna matka. A to jakas glupota, ktora powoduje, ze o prawdziwych uczuciach i przezyciach tak naprawde rzadko sie mowi czy pisze. A nawet kieju juz to sie robi to jest to dosc czesto krytykowane. Natomiast robienie z tego tematu tabu prowadzi do wielu przykrych konsekwencji dla pierworodek (bo za kolejnym razem juz sie wie jak to jest).
Nie jest niczym nienormalnym, ze kobieta w ciazy nie wzrusza sie do lez na sama mysl o swoim dziecku. Ze nie ma potrzeby glaskania brzuszka z rozczuleniem (jak to sie widzi na filmach). Ze bije sie z roznymi myslami, uczuciami itd. Nie zlicze ile razy slyszalam od matek, ze w ciazy bardziej udawaly - nawet przed soba!- wzruszenie patrzac na swoj brzuch niz naprawde to czuly. Ze wmawialy sobie, ze kochaja ta istotke w sobie, niz naprawde to czuly. A robily to dlatego, bo przerazalo je to, iz im sie wydawalo, ze sa inne, nieczule i cos jest z nimi nie tak. Bily sie z myslami oczekujac porodu, ktory mial wyzwolic ten wulkan uczuc do dziecka. I co sie czasem okazywalo? Ze dupa! Nie ma zadnego wulkanu, kiedy po porodzie dostaja swoje malenstwo do rak! Panika, rozpacz, wstyd, zawod itp to jedyne co wybucha wewnatrz wielu kobiet w pierwszych chwilach z dzieckiem w ramionach. I poczucie leku i osamotnienia, bo do tego boja sie lub wstydza przyznac, i zostaja same z problemem. To w polaczeniu z innymi czynnikami to idealna mieszanka do wywolania depresji poporodowej. A wystarczylo poprostu wiedziec, ze to wszystko to normalne odczucia. Ze to przechodzi bardzo wiele kobiet. I ze to kwestia czasu. Szczegolnie, jesli kobieta rodzila przez cc pod narkoza - dla nich to niemal standart: zasypiaja z brzuszkiem, budza sie i dostaja dziecko "niewiadomo skad". Milosc do malenstwa jest jak kazda inna - przychodzi z czasem, tylko ze ta przychodzi bardzo szybko, przepelnia do granic i poteguje sie z dnia na dzien. Czesem juz na 2-3 dzien swiata nie widzi sie poza dzieckiem. Ale czasem trwa to troche dluzej. Grunt to dac sobie czas i rozumiec, ze to normalne. Nie kazdy przeciez zako****e sie od pierwszego wejrzenia, choc i tak bywa. Ale kazdy by chcial i czesto tak opowiada. Kilka razy juz poruszalam ten temat na roznych forach i okazywalo sie nagle, ze malo ktora pierworodka z czystym sumieniem mogla powiedziec, ze wulkan wybuchl jak na filmie: kiedy zobaczyla 2 kreseczki lub kiedy zobaczyla swoje malenstwo. Ale kazda juz po kilku dniach zycie by za nie oddala!
Wszystko przyjdzie z czasem. Grunt to sobie ten czas dac, niczego sobie nie wmawiac, nie udawac itd. Dziecko to magia - zmienia caly nasz swiat i oczekiwania od niego. Nagle pewne rzeczy poprostu przestaja byc wazne......
Pozdrawiam goraco!

PS. Widze, ze to "zakochanie" w pewnej formie jest zbyt wulgarne i trzeba je wy**** :)))
 
kurcze, widzę, że byłaś w bardzo podobnej do mnie sytuacji - też dobiegam do 24 lat:). Dobrze, że mi o tym mówicie:). Teraz jestem na wakacjach w Hiszpanii i jakoś opadły za mnie emocje. Boje sie reakcji moich rodziców. Ale dziękuję Wam za szczerość i ciepłe słowa.
 
Studiującamamo, w mojej drugiej ciąży przy którejś kolejnej wizycie poprosiłam lekarza o nie planowane usg, bo nie mogłam wczuć się w tę ciążę, mimo, że była już druga, planowana itd. To usg - na którym chciałam zobaczyć małego z nadzieją, że coś się obudzi we mnie - jakoś nie bardzo mi wtedy pomogło, natomiast gdy tylko dzidziuś się pojawił na moim brzuchu od razu musiałam mu powiedzieć, że go kocham.... a przy pierwszym trochę czasu to potrwało, zanim poczułam, że faktycznie kocham tego małego "obcego".
Chyba jestem taką zwykłą mamą, która kocha swoje dzieci ponad życie, uwielbia, może patrzeć na nie godzinami, ale którą również czasem dzieci denerwują, chce od nich odpocząć, ma ich serdecznie dość. Jesteśmy tylko ludźmi.
Okres po obu porodach - pierwsze miesiące - wspominam średnio fajnie, bo to bardzo trudny czas, szczególnie gdy nie ma wsparcia ze strony rodziny (męża dużo nie ma w domu, rodzina daleko i nieszczególnie pomocna).
Wydaje mi się, że trzeba akceptować swoje uczucia, i te dobre i te złe (zniechęcenie, żal, czasem złość), mówić o nich i nie udawać na siłę, że wszystko jest (no bo przecież musi być) w najlepszym porządku. Powodzenia.
 
Ola - Bardzo fajnie to napisalas! Ja tez jestem taka normalna mama.....

Kiedy Misi byla malutka bylo mi ciezko hamowac moj temperametn. Poszlam o pomoc do psychologa. Powiedzialam jej dokladnie co czuje i ze boje sie, ze kiedys nie zapanuje nad swoimi reakcjami. Nie chce niepotrzebnie krzyczec na dziecko, dawac klapa.....przereagowywac! Ale balam sie, ze do tego dojdzie! Balam sie byc zla matka. I wiecie co mi powiedziala psycholog? Ze fakt, ze nie boje sie o tym mowic glosno, przyznaje sie do tego i staram z tym walczyc swiadczy o tym, ze jestem materialem na wspaniala matke. Powiedziala, ze bardziej obawia sie o dzieci matek, ktore "nigdy w zyciu", niz ktore przyznaja sie do swoich slabosci.. Dostalam kilka wskazuwek i musze przyznac, ze wiem, ze zla matka nie jestem. Pewnie moglabym byc lepsza, ale tak to juz jest.
Matka tez czlowiek! Mowienie glosno o swoich uczuciach uwalnia od nich w jakis sposob. Lepiej to z siebie wyrzucac systematycznie niz gromadzic w sobie latami. Kiedys to moze wkoncu wybuchnac....
 
kurcze, widzę, że byłaś w bardzo podobnej do mnie sytuacji - też dobiegam do 24 lat:). Dobrze, że mi o tym mówicie:). Teraz jestem na wakacjach w Hiszpanii i jakoś opadły za mnie emocje. Boje sie reakcji moich rodziców. Ale dziękuję Wam za szczerość i ciepłe słowa.
A myślisz,że ja się nie bałam reakcji rodziców?
Co prawda nie studiowałam,ale wyjechałam za granicę 8 miesięcy wcześniej.Miałam się dorobic po pachy,pływac w luksusie,szalec na maxa i co?
I bum.Jak powiedziec rodzicom,kasę na start nam pożyczyli.A tu ani luksusu i odłożonych pieniędzy na koncie tylko ciąża.
Zresztą zawsze miałam jakiś taki respekt przy rodzicach,liczyłam strasznie się z ich zdaniem i bałam zawieśc.
Nawet o drugiej ciąży bałam się mówic,mój M mnie wyręczył.
Co prawda rodzice cieszyli się z wnuków,ale bałam się usłyszec słowa "No i po co Ci to? Nie masz mieszkania,oszczędności" na szczęście tak nie powiedzieli.To chyba ja włożyłam te słowa w ich usta.
W końcu przy drugiej ciąży zrozumiałam,że to moje życie a nie ich.Oni już swoją rolę spełnili,teraz czas na mnie.Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz.
Do tej pory wynajmujemy dom.Nie mamy własnego.Ale mam jeszcze czas na kupno.A może wygram w totka?
Powodzenia.Pamiętaj tylko,że rodzice chcą jak najlepiej dla Swoich dzieci.Zresztą już niedługo sama się przekonasz jak to byc rodzicem :-)
 
Mama zareagowała bardzo przyjaźnie:). Nawet jak jej powiedziałam, że wszystko policzyliśmy i nam styknie kasy, a le najgorszy wózek, bo drogi, to powiedziała, ze nie znam polskiej tradycji, bo wózek, to dziadkowie kupują. I że jak urodzę chłopca, to mój ojciec z radości pracę rzuci i do nas przyjedzie z nami mieszkać:DDD
 
reklama
Witajcie :)
Ja jak zobaczyłam dwie kreseczki na teście ciążowym to myślałam, że będę skakać z radości. Ta euforia trwała jednak maksymalnie 5 min bo później przyszła myśl, że ja przecież nie lubie dzieci, Ukochany wyjeżdża na koniec świata , jak ja sobie dam radę i milion innych pytań. Z moimi Rodzicami to było ok cieszyli się bardziej niż ja chyba za to z jego na początku troszkę gorzej ... ale już się unormowało.
Tak było a teraz nie mam żadnych obaw jestem szczęśliwa i nie mogę się doczekać rozwiązania :) Więc życzę Ci powodzenia i dużo zdrówka dla Ciebie i Maleństwa :)
 
Do góry