reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Starania o pierwsze maleństwo lato 2015

A ja to w ogole nie wtrącam się w wasze rozmowy na temat życia bo ja to nie mam az tyle doswiadczen. Nie będę przecież doradzać nie mając pojęcia. Z moim mężem mieszkamy dopiero rok razem i jeszcze nigdy nie doszło między nami do awantury gdzie sprawy postawione były na ostrzu noża. Co prawda mijamy się ale nie mogę powiedzieć ze kiedykolwiek wkrada się między nas rutyna. Oboje ciągle jesteśmy zapatrzeni w siebie ale z rozsądkiem.

PanaKotka zgodzę się z Ludkiem. Bardzo miło czyta się twoje posty i oby było ich więcej.
 
reklama
Karola, dziękuję :) Cieszę się i jest mi bardzo miło, że doceniacie moja "wesołą twórczość forumową" :)
Karola, super, że się nie sprzeczacie. Życzę wam abyście jak najdłużej żyli sielankowo i ze wszystkimi problemami radzili sobie od ręki.
Jedank różnie bywa w związkach. Nie zawsze tam, gdzie zdarzają się kłótnie oznacza to nieszczęśliwy związek. Czasem małżeństwa z kłótniami są po prostu dynamiczniejsze - w sensie wielka miłość, wielkie emocje, to i kłótnia się zdarzy. Według mnie to 100x lepsze niż idiotyczne "ciche dni", gdzie nie mówi się wprost o co chodzi, tylko milcząco znosi się cierpienie, ból i lęk, a urazy i bolączki pielęgnuje się w sobie latami.
 
Nie sadze żeby K był " łatwa do ksztaltowania plastyczna masa" ;) człowiek to nie plastelina czy samochód zeby tak go określać. Każdy ma swoje sposoby na udany związek. Nie każdy musi się szarpać całe życie z kimś żeby go sobie ustawić. Niektóre osoby są gotowe do poważnego związku inne zostały do niego "zmuszone" przez dziecko a raczej to co ludzie powiedzą przez to ze boją się być same, lub nie są w stanie zakończyć związku w odpowiednim momencie.
 
Megi ja sie z toba zgadzam my z mezem mamy za soba sporo lat znamy sie jak malo kto ale nie zaluje bo jak wychodzilam za maz to bylam tego pewna na 100% wiadomo zdarzaja sie spiecia nieporozumienia ale my dlugo sie nie potrafimy na siebie gniewac nie dla nas ciche dni szczerosc i zaufanie w zwiazku jest najwazniejsze a w ostatnim czasie to wogule sie nie klocimy my rozmawiamy o kazym problemie sprawie ktora dla nas jest wazna lata bycia razem umocnily nasz zwiazek do pelni szczescia brakuje nam tylko dziecka ale jak go nie bedzie to mamy siebie a to jest najwazniejsze
 
Megi, to przenośnia. Powinnaś rozumieć, o co chodzi. Jak chcesz być taka precyzyjna, to faktycznie człowieka nie da się ukształtować, chyba, że lubisz łamać kości ;)
I nie wiem co masz na myśli mówiąc o "szarpaniu się". Ja się nigdy z nikim nie szarpałam i nikogo nie namawiam do naruszania nietykalności cielesnej, ani do "ustawiania sobie" kogokolwiek. Nie o to chodzi i zupełnie o czym innym mówiłam.

Co innego gotowość do poważnego związku, a co innego umiejętności nawiazywania relacji między dwojgiem ludzi. Nie każdy jest taki super extra oświecony. I nikt tu nie mówi o żadnym zmuszaniu do związku, tym bardziej zmuszanie przez dziecko.

Owszem kończenie związku w odpowiednim momencie jest jak najlepszym wyjściem, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy obie strony nie chcą już nic robić by ratować związek i go przemodelować, jedna ze stron już nie ma na to siły lub nie widzi sensu takiego działania, druga strona nie jest w stanie się dostosować do wymuszanych sytuacją zmian lub zmiany takie nie przynoszą efektu lub którakolwiek ze stron jest krzywdzona (czy to psychicznie czy fizycznie). Póki nie wyczerpiesz wszystkich możliwości i po pierwszych niepowodzeniach odpuszczasz, to jestem zwykłym tchórzem. Jak w pralce zatną się drzwiczki, to nie wyrzucasz od razu dobrej pralki i nie wymieniasz jej na nowszy model, bo nie da się z niej już korzystać, tylko wzywasz serwis i naprawiasz usterkę. Podobnie jest w związku - przez błahe, rozwiązywalne problemy nie kończy się związku.
 
Dokładnie tak Luska. My też się nie klocimy bo nie mamy o co. Ja się nie obrażam o byle co jak to zauwazylam u dziewczyn w moim wieku, K umie myśleć samodzielnie, wie co się w domu dzieje i ze np skończył się płyn do podłóg ;) każdy robi to co do niego należy. Nie muszę mówić że się coś zepsulo bo on to wie ( fakt ze czasem przez pierwszy tydzień na tej wiedzy się kończy ;) ) ale w końcu robi i nie muszę mu truc nad uchem. Każdy ze znajomych się dziwi ze nie krzyczymy na siebie, nie skarżymy się jedno na drugie, nie narzekamy. No ale nie mamy o co a nie lubię robić problemów na sile. Wiadomo że czasem drazni mnie to że oddycha jak mam okres ale on o tym wie i stara się oddychać jak najrzadziej i tylko wtedy, gdy to naprawdę konieczne :D
 
Julka, no trochę było do przeczytania :tak:A co do bólu brzucha, to na początku ciąży też podobno boli :happy: Także więcej optymizmu, musi w końcu kiedyś nie przyjść ten okres :-)

ewix
, każdy ma różne sytuacje w związku. U Was według mnie głównym problemem są relacje na odległość - tu nawet czasu na rozmowy nie starcza. Mój na pewno nie jest idealny jeśli to Cię pocieszy :laugh2:

PanaKotka
, bardzo ładnie piszesz, chyba 6kę miałaś z polskiego ;)


Dokladnie, czasu na nic nie starcza. Dosłownie na nic, juz zaczynam mieć wrażenie ze robimy sie dla siebie coraz bardziej obcy
 
Panakotka ja cie rozumiem bo zeby byc z druga osoba trzeba dobrze ja poznac czasem trzeba isc na kompromis czasem walczyc o swoje a czasem odpuscic sztuka nie jest byc z kims od tak ale byc tak naprawde jak to mowia zycie da sie przezyc z kazda osoba ale jak zyc i byc szczesliwym to tylko jak sie kogos naprawde kocha fakt nie kazdy odrazu jest taki oswiecony jak to napisalas ale nie zawsze trafiamy na odpowiedniego partnera ja mialam przed mezem chlopaka myslalam ze to ten jedyny a on chcial mnie zgwalcic a jak odeszlam to szantazowal mnie ze ma raka chcialam odebrac sobie zycie przez tego idiote gdyby nie moj maz kolega wtedy i przyjaciel to nie wiem czy dzis bym tu byla a nawiazuje do tego poniewaz niektore osoby sa dla nas toksyczne i ja ich unikam, jak poznalam meza byl jak nie oszlifowany diament dopiero po odpowiednich ,,zabiegach,, mam brylant☺ ja nie rozumiem osob ktore hajtaja sie tylko dlatego ze zaliczyli wpadke mojego meza brat tak zrobil i teraz zaluje bo im sie nie uklada ja swojego meza musialam dobrze poznac zeby go poslubic dlatego mieszkalismy razem dwa lata przed slubem i nie zaluje☺
 
reklama
U mnie to byla na tyle idiotyczna sytuacja ze teściowa nasiadła na mojego ze ma być ślub i juz. My sami chcieliśmy poczekać ale ona wtedy go czymś zaszantażowała do dzisiaj nie wiem czym
 

Podobne tematy

1
Odpowiedzi
19 tys
Wyświetleń
881 tys
Do góry