Cześć Dziewczyny,
to mój pierwszy post, wiec pozwólcie, że się troszeczkę rozpiszę ;-) Ogólnie nie jestem zbytnio wylewna w tych sprawach, ale dzisiaj nastapił pewien kamień milowy w naszych staraniach o upragnioną ciążę.
Zacznę od tego, że razem z mężem staramy się o ciążę od około 3 lat (chyba nawet ciutkę więcej) z krótkimi "przerwami" Wiadomo przerwy wynikały niekiedy z drobnych sprzeczek czy tez najgorszego - mojej wizyty 2 lata temu w poradni niepłodności w szpitalu ginekologicznym (o zgrozo!), gdzie zostałam potraktowana w moim odczuciu przedmiotowo przez pseudo lekarza. Uwierzcie mi, po takiej wizycie odechciewa się czegokolwiek. Nie dość, że bardzo nieuprzejma lekarka jak na taśmociągu przyjmowała pacjentki (w skrócie, zapraszała 2 pacjentki do 2 osobnych kanciapek aby się przygotować; ta co była pierwsza w kolejce szła na badanie, a ta druga za przeproszeniem z gołą dupą siedziała w pokoiku 20 minut i czekała na swoją kolej... Na pytanie moje i innej pacjentki o to czy mamy się przygotować jak na badanie cytologiczne warknęła czymś typu "czy panie się umawiały na cytologię? jak tak to zapraszam do innej poradni..."), to też sam wywiad i badanie również były mało przyjemne. Ogólnie gdybym wiedziała, że po tej wizycie stracę wiarę w ludzi i pomoc w zakresie niepłodności, to od razu bym uderzała do prywatnej kliniki.
Wracając do starań - mimo tego, że od kilku lat próbujemy się wstrzelić w dni płodne (nie zliczę testów owulacyjnych, które wykonałam), niestety nie dawało to żadnego pozytywnego skutku. Nawet w ciągu tego czasu zdążył mi się cykl skrócić do ok 25 dni (w moim odczuciu i porównaniu do kliku lat wstecz - tragedia...). W połowie tego roku postanowiłam działać. Po kilkunastu latach nałogowego palenia tytoniu (później przerzuciłam się na tzw. Iqosa) odstawiłam to dziadostwo na bok, z dnia na dzień. I tak właściwie teraz mogę powiedzieć, że wzięłam sobie te starania o ciążę na serio, skoro zrezygnowałam ze strasznie trudnego nałogu i ogromnej przyjemności, jaka był dla mnie tytoń, ale mniejsza z tym... Kamieniem milowym, o którym napisałam na początku było zapisanie się do kliniki niepłodności. Jestem dzisiaj po pierwszej wizycie i pierwszym badaniu USG pod kątem niepłodności (dlaczego tego nie zrobiłam 3 lata temu???). Przypuszczenie - policystyczne jajniki i przepisane badania z krwi. badania maja potwierdzić to przypuszczenie lub mu zaprzeczyć. Oczywiście nie chciałabym, aby to co lekarz powiedział się sprawdziło, mimo tego jeżeli tak jednak będzie, to wiem, że jestem pod opieką osób, które są specjalistami w dziedzinie niepłodności. Pomimo różnych przeciwności, będą się starali pomóc i powiedzmy wyleczyć moją niepłodność. także dziewczyny, proszę trzymajcie kciuki - wyniki różnych badań z krwi nawet do 4 tygodni...
Wiecie, wychodze z założenia, że co ma być to będzie. Jeżeli nie jest mi dane mieć dzieci, to się z tym pogodzę prędzej czy później. Najwazniejsze to jest to, że próbuję dać sobie w końcu pomóc i już nigdy nie zarzucę sobie tego, że w ogóle nie próbowałam :-)
I jeszcze słówko do dziewczyn, których mężczyźni absolutnie nie chcą iść zbadać swojego nasienia... Miałam to samo jakiś czas temu. Mój mąż za nic nie chciał się namówić do tego badania. Oczywiście szukał takich klinik, gdzie sobie moglibysmy pojechac razem, zrobić co należy i skończyć w ...pojemniczku. Oczywiście się na to nie zgodziłam tłumacząc się innymi badaniami, które ja w ramach niepłodności tez musze u siebie wykonać i nie jest to przyjemne. Poza tym... no serio? Kobieta przynajmniej raz do roku chodzi na badania ginekologiczne, USG piersi, mammografie i inne krepujące badania, a facet raz jeden nie może zrobić sobie badania nasienia??? Tutaj sobie pomyślałam coś w stylu "co to, to nie!" Wiecie co zadziałało, żeby w końcu zgodził się na badanie? Wigilia i życzenia!
wyczekałam moment żeby na spokojnie z nim porozmawiać o tym na czym mi zależy, o współpracy itp. Wszystko odbywało się w atmosferze świąt, kolędy w tle
Udało się! Wiem, że do świąt trochę czasu zostało, ale jakby się nie udało do tego czasu namówić drugiej połówki, to zawsze warto spróbować tego kalibru :-)
To tyle, wybaczcie że się aż tak rozpisałam... Miłego weekendu!