Cześć! Miło mi, że przeczytałaś i odpowiedziałaś na mój post
Teraz zauważyłam, że w tej długiej wypowiedzi nie wspomniałam, że nie mieszkam w Polsce (ale nie, nie mieszkam na Islandii
). Mieszkam w Niemczech. Powiem szczerze, że próbowaliśmy już poprawiać nasienie, mąż brał różne suplementy polskie, niemieckie, austrackie, pił olej z czarnuszki, sok pomidorowy, jadł orzechy brazylijskie itp., ograniczył fast foody i słodycze (nie pali i nie pije, ewentualnie lampka wina raz na miesiąc lub jedno zimne piwo od czasu do czasu latem). Nie badaliśmy od tego czasu nasienia, ale po comiesięcznych porażkach wnioskujemy, że nic się nie poprawiło. Dopiero kilka dni temu mąż zrobił kolejne badanie nasienia, ale nie wiemy jaki jest wynik, ponieważ laboratorium wysłało wynik bezpośrednio do kliniki leczenia niepłodności, a oni nas tutaj nie informują szczegółowo o wynikach, po prostu mówią czy jest dobrze czy źle, albo co mamy zrobić w następnej kolejności. I właśnie jako kolejny krok zaproponowali nam inseminację od przyszłego cyklu. Ale ja mając w głowie ten wcześniejszy wynik 100% nieruchomych i martwych plemników to nie robię sobie wielkich nadziei na jej powodzenie, szczególnie że inseminacja nawet przy lepszym nasieniu ma raczej niską skuteczność. Szczerze mówiąc przygotowuję się już psychicznie do in vitro.