aniela0707
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 21 Sierpień 2021
- Postów
- 65
Hej , potrzebuję od was dużo wsparcia , porad jak to wszystko udźwignąć kochane Po wielu ciężkich momentach w moim życiu i życiu z facetem który mnie gwałcił ,poniżał, szantażował ...ogólnie bardzo mnie krzywdził..ale to nie o tym ... pewnego dnia napisał do mnie znajomy i już po kilku dniach pisania wiedziałam że jest wyjątkowy... potem zostanie parą , oświadczyny, zamieszkanie razem , planowanie przyszłości a moją córkę pokochał jak własną. Dbał o nas , nawet bardziej, o wiele bardziej troszczył się o nią i o mnie niż samego siebie. Jakoś nam mijał ten czas ...czasami się kłóciliśmy, ale zawsze potem godziliśmy...chcieliśmy bez końca walczyć o naszą dobrą przyszłość... wyobrażałam sobie niejednokrotnie jak budujemy dom, wyprawiamy wesele, a potem zakładamy rodzinę z 3 dzieci ... I wiecie co ...pewnego dnia ...pomimo zabezpieczeń, ostrożności... okazało się, że prawdopodnie jestem w ciąży .Przynajmniej na to wskazuje test i brak miesiączki... Byliśmy bardzo zaskoczeni , zastanawialiśmy się co dalej , jak to udźwignąć mając już drugie dziecko niedługo na utrzymaniu , oboje bardzo się tym stresowaliśmy, ciągłe rozmowy na ten temat ...jak poinformować rodzinę i kiedy , ponieważ mieszkaliśmy w moim domu rodzinnym ... pewnego dnia , kiedy nie zapowiadało się na nic złego oboje wybuchliśmy ... bardzo się pokłóciliśmy, mieliśmy do siebie wzajemnie pretensje teraz wiem, że były one bez znaczenia a my potrzebowaliśmy wyrzucenia z siebie takiego nadmiaru emocji ... wtedy pojechał do siebie na noc , ale po tych słowach które od niego usłyszałam chciałam jedynie żeby dał mi spokój, nie chciałam go widzieć i też mu to napisałam... on zdążył jeszcze napisać kilka wiadomości na temat naszego nieporozumienia ... że nie czuje ode mnie wsparcia, że go nie przytulam , że jestem dla niego bardzo ważna a poza moją córeczka świata nie widzi i że uważa, że w sumie drugie dziecko jedynie potem sprawi, że będzie nam łatwiej i że będzie naprawdę wspólne i bardzo go to cieszy... ja niestety długo chowam urazę, on dobrze o tym wiedział... ale i ja wiedziałam , że zanim zdążę następnego dnia pójść do pracy on przyjedzie i cała ta klotnia pójdzie w niepamięć... Czekałam na niego tego dnia ... ale do dziś nasza rozmowa wybaczenia się nie odbyła ... okazało się,że w drodze do mnie z bukietem kwiatów miał wypadek ...w którym zginął na miejscu... odszedł od nas a ja nie mogłam mu nawet powiedzieć, że nie mam mu za złe tematego dnia , że go kocham , nie mogłam się do niego przytulić ostatniej nocy jego życia i jedyne co zostało poza jego wszystkimi rzeczami, które są teraz takie bez życia, takie smutne i teraz już niczyje pozostało jeszcze jego dziecko w moim brzuszku ... a ja mimo że widziałam go martwego , po wypadku , w trumnie i mimo że jego pogrzeb jest już za mną...dalej nie wierzę w to że naprawdę go nie ma ...I że go nie będzie już nigdy Wyobrażam sobie jak słyszę dźwięk jego motocykla pod domem ...widzę go z tym bukietem kwiatów i jak potem tworzymy szczęśliwa rodzinę tylko nie we 3 ale już we 4 Los ze mnie zadrwił kolejny raz ...dając mi wszystko a potem w zamian za to zabierając moje światło .... Teraz jestem tylko ja , moją córeczka i nasze jeszcze nienarodzone dziecko ... nie wiem jak sobie z tym poradzić... myśl o tym ,że zostałam sama z jego dzieckiem ...że jakoś muszę dać cholernie radę to wszystko sama udźwignąć, że nie mogę się poddać chociaż już tak bardzo brakuje mi sił.. że on nigdy nie zobaczy , nie przytuli , nie pogłaszcze mojego brzuszka , że będę musiała znowu przeżywać ten pozornie "piękny okres" w życiu sama , wiedząc że mój narzeczony leży tam ... myślę, że niektóre z was wiedzą jaki to ból, gdy traci się kogoś kogo się kocha na zawsze... wiem, że do tego można się jedynie przyzwyczajać...ale jak przyzwyczaić się do tego,że za jakieś 7-8 miesięcy na świat przyjdzie osoba, która jest częścią niego i że już zawsze , zawsze będzie to dla mnie otwarta rana ...zwłaszcza jeśli urodzi się chłopczyk podobny do niego ...z jednej strony ogromnie bym się cieszyła ale z drugiej ...ta rana ciągle będzie krwawić... pomóżcie, dajcie jakieś razy , porady albo chociaż wsparcie ...