Nie dotykam kwestii zdrowotnych, bo dziewczyny powyżej już Ci super poradziły. Ja z innej beczki powiem, że ja na swoim mężu wymusiłam zmianę pracy na taką w normalnych godzinach i w normalnym wymiarze, mimo że on pracuje w gastronomii czyli wieczory, weekendy i 250h miesięcznie... Nie mówię, że było łatwo ani szybko, ale w końcu się udało znaleźć nową pracę, gdzie pracuje w dzień, ma wolne weekendy i wyrabia etat, a nie półtora, o dziwo!
Przy pierwszym dziecku okropnie znosiłam „samotne rodzicielstwo”, bo do tego to się sprowadza…
Lada moment rodzę drugie i nie wyobrażałam sobie ogarniać dwójki sama, więc trułam i trułam
Rodzicami jesteśmy oboje i uważam, że nie może być tak, że tylko jedno poświęca się i swoje życie. Tamte czasy oby bezpowrotnie minęły.
Z pewnością odetchniesz jak dzieci pójdą do placówek, jednak nie od razu. Zanim przejdziecie adaptacje, potem pewnie chorowanie, to może się okazać, że będziesz mogła się nacieszyć wolnym dopiero gdzieś w listopadzie…
Powrót do pracy oczywiście pomaga na psychikę, jednak fizycznie daje w kość, gdy po pracy nie jesteś w stanie usiąść i odpocząć, tylko musisz gnać, żeby odebrać dzieci i później zajmować się nimi resztę dnia. Potrzebujesz wsparcia męża po prostu.