reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe mamy 2019

Dziewczyny a jak z waszymi objawami? Kiedy zaczeliscie cos czuć, w sensie mdłości, bóle podbrzusza? Bo u mnie to na razie praktycznie nic, trochę bolące piersi, wzdęcia i dwie kreski na teście :p
 
reklama
ANNEMIS- U mnie, tydzień przed okresem plamienie jasnobrązowe, 3 dni później cień cienia :)
Z objawów dopiero w tym tygodniu, czyli 2 tygodnie po wykonanym teście, ciągła nie moc i ciągle jestem wkurzona, ale to małe rzeczy mnie tak denerwują, że aż sama sobie się dziwię. I ta skóra, sucha jak papier ścierny :) i piersi... ogromne! :)
 
Uhu spam mnie dorwał...
Co do objawów to u mnie nic a nic. Ale nie wiem czy to nie za wczesnie?!
Pamietam ze przy poprzednich ciazach to pierwsze co odrzucilo mnie od kawy. I pozniej mdlosci doszly... Eh!
 
U mnie z objawów - piersi - bolą jak diabli.. Czasami pobolewa brzuch i na samym początku kręgosłup odmawiał posłuszeństwa. No i słodkie mogę jeść, a przed ciąża nie mogłam patrzeć :-) :)
 
Ja nie mogę spać w nocy,pić mi się chce niemiłosiernie i wczoraj ból piersi. Staram się jeść mniejsze porcje a częściej, bo jakbym zjadła talerz zupy na raz to boli mnie żołądek.
 
Melduję, że wczoraj byłam na wizycie. W usg było już widać pięknie ciałko żółte i nasze dzieciątko, które ma 4mm. Widziałam też pulsujący punkt, lekarz mówi że to jeszcze nie serduszko ale coś z czego ono powstanie. Z usg i miesiączki wychodzi 6tydz i 1 dzień. Termin na 13 sierpnia. Została mi też założona karta ciąży.

Mam jeszcze taką refleksje jak czytam Wasze posty dot. prywatnych wizyt i badań.
Od kiedy staliśmy się częścią 'wielkiej machiny' do diagnozowania i leczenia niepłodności (a trwało to ponad 3 lata), zrozumiałam że ktoś kto tego nie przeszedł nie jest sobie w stanie nawet wyobrazić na czym to polega i z jakimi problemami borykają się pary.
Wizyty u specjalisty to ok 350zl za wizytę, czasem 2-3 w miesiącu. Liczne bardzo drogie badania, zdarzało nam się jednorazowo wydać ponad tysiąc złotych (po 3 miesiącach badania były już nie ważne, robiliśmy znów). Nie mówiąc już o np. inseminacjach gdzie za zastrzyki, badania, procedurę płaciło się razem prawie 2 tysiące.
Wolę nie liczyć ile przez te lata pieniążków wydaliśmy, bezskutecznie, bez efektu...
I pamiętam tylko jedną znaczącą sytuację, kiedy to ja byłam w wielkim dołku po nieudanej ostatniej inseminacji, a moja koleżanka narzekała ile to kasy wydaje na dziecko (że pieluszki, kosmetyki, ubranka, leki itd). Jedyne co wtedy przyszło mi do głowy to "nie narzekaj i ciesz się, bo my wydaliśmy już może 20 razy tyle kasy na dziecko, którego nadal nie mamy i nie wiemy czy mieć bedziemy". Na korytarzach klinik leczenia nieplodnosci słyszy się tyle historii... Np. Że ktoś rezygnuje z budowy domu na rzecz trzeciego in vitro, że ktoś wróci dopiero za 3 miesiące bo jedzie za granicę żeby zarobić na kolejne inseminacje.

Powiem Wam dziewczyny, że po tych doświadczeniach byłam pewna że ciążę będę prowadzić prywatnie, i nawet nie zdajecie sobie sprawy jak miło mi jest wydać 130zl za wizytę i w zamian obejrzeć dzidzię na usg, albo wydać pieniążki na badania, które potwierdzają ciążę lub są niezbędne dla dobra dziecka i mojego.

Ot taka moja refleksja, nie wiem czy któraś dotrwa do końca
 
Hej Dziewczyny
U mnie objawem jest ogólne zamulenie plus lekki dyskomfort w podbrzuszu.

A powiedzcie mi jak to jest z dźwiganiem na początku ciąży. Chodzi mi o podnoszenie córki (12kg). Staram się unikać ile się da ale muszę ją czasem podnieść np. wkładając i wyciągając z łóżeczka czy krzesełka do karmienia, albo znieść po schodach i wkładając do auta...
 
Melduję, że wczoraj byłam na wizycie. W usg było już widać pięknie ciałko żółte i nasze dzieciątko, które ma 4mm. Widziałam też pulsujący punkt, lekarz mówi że to jeszcze nie serduszko ale coś z czego ono powstanie. Z usg i miesiączki wychodzi 6tydz i 1 dzień. Termin na 13 sierpnia. Została mi też założona karta ciąży.

Mam jeszcze taką refleksje jak czytam Wasze posty dot. prywatnych wizyt i badań.
Od kiedy staliśmy się częścią 'wielkiej machiny' do diagnozowania i leczenia niepłodności (a trwało to ponad 3 lata), zrozumiałam że ktoś kto tego nie przeszedł nie jest sobie w stanie nawet wyobrazić na czym to polega i z jakimi problemami borykają się pary.
Wizyty u specjalisty to ok 350zl za wizytę, czasem 2-3 w miesiącu. Liczne bardzo drogie badania, zdarzało nam się jednorazowo wydać ponad tysiąc złotych (po 3 miesiącach badania były już nie ważne, robiliśmy znów). Nie mówiąc już o np. inseminacjach gdzie za zastrzyki, badania, procedurę płaciło się razem prawie 2 tysiące.
Wolę nie liczyć ile przez te lata pieniążków wydaliśmy, bezskutecznie, bez efektu...
I pamiętam tylko jedną znaczącą sytuację, kiedy to ja byłam w wielkim dołku po nieudanej ostatniej inseminacji, a moja koleżanka narzekała ile to kasy wydaje na dziecko (że pieluszki, kosmetyki, ubranka, leki itd). Jedyne co wtedy przyszło mi do głowy to "nie narzekaj i ciesz się, bo my wydaliśmy już może 20 razy tyle kasy na dziecko, którego nadal nie mamy i nie wiemy czy mieć bedziemy". Na korytarzach klinik leczenia nieplodnosci słyszy się tyle historii... Np. Że ktoś rezygnuje z budowy domu na rzecz trzeciego in vitro, że ktoś wróci dopiero za 3 miesiące bo jedzie za granicę żeby zarobić na kolejne inseminacje.

Powiem Wam dziewczyny, że po tych doświadczeniach byłam pewna że ciążę będę prowadzić prywatnie, i nawet nie zdajecie sobie sprawy jak miło mi jest wydać 130zl za wizytę i w zamian obejrzeć dzidzię na usg, albo wydać pieniążki na badania, które potwierdzają ciążę lub są niezbędne dla dobra dziecka i mojego.

Ot taka moja refleksja, nie wiem czy któraś dotrwa do końca
Moje pytanie odnoście ceny było skierowane czysto orientacyjnie. Ciekawe są po prostu rozbieżności, że za to samo badanie mogą być takie rozbieżności cenowe.

Rozumiem Twoją refleksje i cieszę się, że podzieliłaś się nią z nami. W końcu po to jest takie formu aby każdy mógł się wypowiedzieć, opowiedzieć swoją historię jak i przeczytać historie innych osób. Każdy ma różne doswiadczenia i fajnie, że możemy się tu nimi wymieniać
 
Melduję, że wczoraj byłam na wizycie. W usg było już widać pięknie ciałko żółte i nasze dzieciątko, które ma 4mm. Widziałam też pulsujący punkt, lekarz mówi że to jeszcze nie serduszko ale coś z czego ono powstanie. Z usg i miesiączki wychodzi 6tydz i 1 dzień. Termin na 13 sierpnia. Została mi też założona karta ciąży.

Mam jeszcze taką refleksje jak czytam Wasze posty dot. prywatnych wizyt i badań.
Od kiedy staliśmy się częścią 'wielkiej machiny' do diagnozowania i leczenia niepłodności (a trwało to ponad 3 lata), zrozumiałam że ktoś kto tego nie przeszedł nie jest sobie w stanie nawet wyobrazić na czym to polega i z jakimi problemami borykają się pary.
Wizyty u specjalisty to ok 350zl za wizytę, czasem 2-3 w miesiącu. Liczne bardzo drogie badania, zdarzało nam się jednorazowo wydać ponad tysiąc złotych (po 3 miesiącach badania były już nie ważne, robiliśmy znów). Nie mówiąc już o np. inseminacjach gdzie za zastrzyki, badania, procedurę płaciło się razem prawie 2 tysiące.
Wolę nie liczyć ile przez te lata pieniążków wydaliśmy, bezskutecznie, bez efektu...
I pamiętam tylko jedną znaczącą sytuację, kiedy to ja byłam w wielkim dołku po nieudanej ostatniej inseminacji, a moja koleżanka narzekała ile to kasy wydaje na dziecko (że pieluszki, kosmetyki, ubranka, leki itd). Jedyne co wtedy przyszło mi do głowy to "nie narzekaj i ciesz się, bo my wydaliśmy już może 20 razy tyle kasy na dziecko, którego nadal nie mamy i nie wiemy czy mieć bedziemy". Na korytarzach klinik leczenia nieplodnosci słyszy się tyle historii... Np. Że ktoś rezygnuje z budowy domu na rzecz trzeciego in vitro, że ktoś wróci dopiero za 3 miesiące bo jedzie za granicę żeby zarobić na kolejne inseminacje.

Powiem Wam dziewczyny, że po tych doświadczeniach byłam pewna że ciążę będę prowadzić prywatnie, i nawet nie zdajecie sobie sprawy jak miło mi jest wydać 130zl za wizytę i w zamian obejrzeć dzidzię na usg, albo wydać pieniążki na badania, które potwierdzają ciążę lub są niezbędne dla dobra dziecka i mojego.

Ot taka moja refleksja, nie wiem czy któraś dotrwa do końca
Przykra historia z pięknym zakończeniem... Gratuluję, że w końcu się udało. I masz rację ludzie narzekają na koszty (ja również), ale nie mają porównania do tego, co przeszłas Ty. Nudnej i leniwej ciąży życzę ;-) ;)
 
reklama
Do góry