Panikara - wspólczuje...nacierpisz się biedna...
Marand - u nas też nie ma takiego spania...
Martuszka - super, że chrzciny udane
Amor - uszy do góry! będzie lepiej!
Lucynka - trzymam mocno kciuki!
A co do chrzcin. Leon był bardzo dzielny...i Tateł też! W zwiazku z tym, że byłam chrzestną to musieliśmy być dużo wcześniej, ubrałam chrześniaka, później sesja... Między sesją, a mszą Leon trochę zjadł ale wiedziałam, że za mało, więc całą mszę siedziałam jak na szpilkach... (apropo pierwszy raz w szpilkach od ponad roku ;P)..ale jakoś z Tatem wytrzymali... Tata dumny jak paw bo wszyscy gratulowali dorodnego obywatela. Po mszy pojechaliśmy na przyjęcie... Na szczęście był wynajęty pokój z łóżkiem, więc miałam gdzie karmić (b my nadal głównie na leżaco). Leon nie jest fanem skupisk ludzkich i głośnej muzyki. Nie mógł zasnąć, jak juz się udało to po chwili się budził, więc wychodziliśmy na spacery żeby pospał chociaż pół godziny.
No ludzie go dotykali niestety...ale głównie w rączki więc przeżyłam. Nosić nie dawałam - wywołało to małe oburzenie, ale mam to w dup.ie. To jest moje dziecko, mój skarb a nie lalka.
Pogoda była super.
Ten synek kuzynki M. jadł kiełbase, tort (!!!!), pasztet, karkówkę... mało zawału nie dostałam.
Byly komentarze odnośnie karmienia wyłącznie piersią i brzuszka Vinciego...standardy - woda, rumianek miętka i mm. Do rozmowy włączyła się ciocia-babcia Leona "Czarek miał kolki i się darł, kazali mi odstawić od cycka i dać mm. Odstawiłam. Dałam. Darł się nadal" i poszła :-) kończąc dyskusję.
Lubię kuzynów M. - wczoraj się nasłuchałam od nich samych komplementów ;-)
No i wyciągnęłam kilka wniosków, które będą pomocnę przy organizacji naszych chrzcin. i upewniłam się w postanowieniu, że chrzciny w sobotę - już dawno to wymyśliliśmy. Wczoraj dużo osób szybko się zmyło bo dziś do pracy.
To tyle
Miłego dnia
