no witam sie sobotnio
teraz walne elaborat
Przede wszystkim bardzo za Wami tęskniłam
No więc tak pojechaliśmy na IP w niedziele okolo 16 z tym bolącym brzuchem bo ten lekarz w sobotę powiedział, ze jak nie przejdzie po lekach po 24 h mamy jechać. Wiec zqabralam dupe i pojechaliśmy do szpitala gdzie przyjmuje moja lekarka. Czekam na ginekologa dyżurnego i widze, że idzie moja lekarka więc juz zbladłam bo wiedziałam, ze mi sie dostanie.
Poprosiła mnie do gabinetu. Zrobila usg, zbadała szyjkę i mi mówi
" Czy nadal Pani ma zamiar tak igrać z życiem swojego dziecka?? Jak mówilam przyjechać do szpitala od razu w sobotę to nie uparła sie, żeby siedzieć w domu. Niech pani pamięta, że teraz bierze odpowiedzialność nie tylko za swoje zdrowie, ale także za zdrowie swojego nienarodzonego dziecka" Dziewczyny tak mi sie dostalo, ze ledwo siedziałam
Powiedziala, ze sostaje w szpitalu bez dwoch zdań i też tak zrobiłam bo zszokowały mnie jej slowa.Z drugiej strony myślę, że dobrze zrobila mówiąc tak do mnie bo wiem, ze teraz każdy ból w tym okresie ciąży nie jest bólem normalnym.
Przyjęli mnie na ginekologię. Leżalam w pokoju z jedną dziewczyną, która byla w 26 tc i jedna, która wlasnie ronila ciążę:-(
Od razu zlecili morfologię i mocz i wymaz z szyjki. Badania były na wieczór i co się okazało?? Mocz tragedia same bakretie do tego wysokie CRP i morfologia niezbyt dobra. Ale dali mi na początku no-spe i manez w zwiększonych dawkach na same skurcze.We wtorek rano dostalam ataku kolki nerkowej masakryczny ból chodzić nie umiałam więc od razu lekarz z rannego obchodu zlecil USG . O godzinie 18 ja nadal bez usg i od 4 rano z bólami kolki nerkoej. Przyjechal moj mąż zrobil potwornej awantury (bo inaczej sie w szpitalu nic nie zalatwi) i w ciągu 5 minut bylo usg. Lekarka stwierdzila bardzo powiększoną prawą nerkę i zatkane kanaliki zalecila koplówkę Papaweryna z pyralginą. No i idę na wklócie.Babka się schyla nad moimi żylami i mówi jakie pani ma piękne żyły a ja
i zaraz pani będzie załowala tych słów
no i wklówala się 7 razy i się nie udalo więc poszła po drugą polożną. Obie staraly sie wkłóc i ani jednej sie nie udalo. Łącznie wklóły sie 12 razy i ta jedna mowi poczekamy na nocną zmiane moze ona sie wkłóje.Przyszla nocna zmiana i mowi, ze musi mnie pooglądać bo juz jestem slawna na ginekologii, ze mam takie żyły, że nikt nie potrafi sie wkłóc
no i jej sie udało za pierwszym razem czyli za 13 wkłociem
i mi mowi proszę dbać o wenflon bo nie mamy sie juz gdzie wbijać tylko potem w nogi.Ogólnie bylo tak, że przy każdym wklociu pękała mi żyla
a siniaka po wkłóciu mam takiego
to jest po jedny wkłóciu.
No i dali kroplówke na calą noc. Rano sie okazalo, ze boli nadal więc poszła kolejna kroplówka.
W srode juz sie uspokoilo przyszedl ordynator i mowi mi, że wypisze mnie w czwartek bo musi minąć 24 h od ostatniej kroplówki obserwacji czy sie nic nie dzieje. Ja zalamana wiec mowie OK. W czwartek o 24:10 dostalam takich skurczy , że myslałam, ze poród sie zaczął. Wylm jak najęta nie z bólu tylko z tego, że moje dziecko ma dopiero skończone 29 tc (wg usg 30) i jest zbyt male, zeby przychodzić na ten świat. No i posżly kroplówki jedna za drugą na powstrzymanie skurczy.
Bylam zalamana. W czwartek o 6 rano przyszedł do nas lekarz z nocnej zmiany zapytac sie jak sie czujemy i ja się go pytam o skurcze itg i on mi mowi jak skurcze są to ja zlecam stedydy dla dziecka bo wszystko moze sie zdarzyć.Ja zbladłam jak ściana, łzy naplynęly mi do oczu - on mi mowi, niech sie pani nie martwi dwa zastrzyki i maluch moze sie rodzic bo jestesmy w stanie go uratować. Dziewczyny serce mnie az zabolalo jak sobie pomyslałam, ze mogliby go nie uratować:-( o 10 pierwszy zastrzyk i kolejne wkłócie, ale powtarzalam sobie wszystko dla mojego synka.Kolejna kroplówka i... zatkal się wenflon
ide do pielęgniarki z nocnej zmiany i jej mowie, ze chyba jest cos nie tak bo kroplówka przecieka a ona mi zmiana wenflonu. wkłówa się kolejny raz wenflon w żyle puszcza kroplówkę i żyla pęka
a ona nie moge jakie Pani ma żyły. Mowi dawać drugą rękę. No i daje bo sobie mówię i powtarzam dla synka niech mnie klóją ze sto razy byleby wytrzymać jeszcze te 6 tygodni :-(i wklocie sie udalo kroplówka poszla. I kolejna itd. No i bóle ustały w piątek na obchodzie lekarz mnie bada mowi macica piękna miękka czekamy na badania krwi , crp i moczu jak bedzie dobrze wypuszczamy, ale ma pani leżec, leżec i leżec. No i wypuścili - a jeden lekarz mi mowi, że jak mi cos brakuje to radzi mi kupować wczesniej i byc przygotowanym na wczesniaka:-(Mały ułożony jest już glówką w dól więc jest OK
Ogólnie
Szpital (bylam w innym niż planowalam rodzić) super, opieka super, podejscie lekarzy do pacjentek rewelacja i wybrałam ten szpital na poród.Nawet jedzenie bylo dobre:-)
Oczywiscie Kochane nie mam co nawet Was czytać bo nie jestem w stanie tego nadrobić a teraz przede wszystkim muszę dużo leżeć i odpoczywać i dbać o mojego synka.