reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2010

Witajcie Dziewczęta, nie mam najmniejszych szans na nadrobienie Waszych wpisów od czasu kiedy gościłam tu po raz ostatni... Ale przynajmniej starałam się nadrobić te kilkanaście-dziesiąt ostatnich :)
Widzę, że martwicie się dodatkowymi kilogramami, nie wiem jak się przy Was czuć, bo mnie przybyło już jakieś 17 kilo, chociaż zupełnie tego po mnie nie widać... Moja dr też nie kazała mi sę tym martwić.
Nasz synuś rośnie zdrowo, ostatnie USG mieliśmy 11.05 i ważył wtedy 1030 g :)
Tak bardzo bym chciała skupić się już tylko na zakupach, szykowaniu rzeczy dla Maleństwa i w ogóle - chciałavbym pocelebrować wreszcie swoją ciążę, bo póki, co zapierdzielam z jednej uczelni na drugą, od rana do wieczora, w przerwach kończę pisać pracę i ogarniam organizację badań do doktoratu... Uffff... No, ale nic, muszę wytrwać do 11-go i wtedy sobie odbiję.

Zaczęłyście już może szkoły rodzenia? My byliśmy na pierwszym spotkaniu w sobotę, grupa póki co jeszcze bardzo nieśmiała, ale i tak było super i już nie mogę się doczekać 12-go, bo wtedy jest kolejne spotkanie (normalnie jest co tydzień, na 3 godz., ale ze względu na Boże Ciało mamy wolne). Panowie uczyli się masażu kości krzyżowej, mój mężuś był tak przejęty, że mało mi skóry z pleców nie starł, no ale trzeba przyznać, że pod koniec szło mu już zupełnie dobrze :)))

Pewnie nie uda mi się do Was zajrzeć do końca sesji, więc trzymam za Was wszystkie kciuki i obiecuję sobie, że jak po 11-tym przysiądę to będziecie miały mnie dość ;)
 
reklama
Witajcie Dziewczęta, nie mam najmniejszych szans na nadrobienie Waszych wpisów od czasu kiedy gościłam tu po raz ostatni... Ale przynajmniej starałam się nadrobić te kilkanaście-dziesiąt ostatnich :)
Widzę, że martwicie się dodatkowymi kilogramami, nie wiem jak się przy Was czuć, bo mnie przybyło już jakieś 17 kilo, chociaż zupełnie tego po mnie nie widać... Moja dr też nie kazała mi sę tym martwić.
Nasz synuś rośnie zdrowo, ostatnie USG mieliśmy 11.05 i ważył wtedy 1030 g :)
Tak bardzo bym chciała skupić się już tylko na zakupach, szykowaniu rzeczy dla Maleństwa i w ogóle - chciałavbym pocelebrować wreszcie swoją ciążę, bo póki, co zapierdzielam z jednej uczelni na drugą, od rana do wieczora, w przerwach kończę pisać pracę i ogarniam organizację badań do doktoratu... Uffff... No, ale nic, muszę wytrwać do 11-go i wtedy sobie odbiję.

Zaczęłyście już może szkoły rodzenia? My byliśmy na pierwszym spotkaniu w sobotę, grupa póki co jeszcze bardzo nieśmiała, ale i tak było super i już nie mogę się doczekać 12-go, bo wtedy jest kolejne spotkanie (normalnie jest co tydzień, na 3 godz., ale ze względu na Boże Ciało mamy wolne). Panowie uczyli się masażu kości krzyżowej, mój mężuś był tak przejęty, że mało mi skóry z pleców nie starł, no ale trzeba przyznać, że pod koniec szło mu już zupełnie dobrze :)))

Pewnie nie uda mi się do Was zajrzeć do końca sesji, więc trzymam za Was wszystkie kciuki i obiecuję sobie, że jak po 11-tym przysiądę to będziecie miały mnie dość ;)

Inka, witaj w klubie 17 - kilowców :-D

Wuzelek, nie mam pojęcia :-D
 
Wydaje mi się, że Mama i Ja są bardzo dobrym sklepem jeśli chodzi o oglądanie. Duży wybór łóżeczek, wóżków, fotelików :)
Jeśli chodzi o ceny to to łóżeczko nie opłacało się zamawiać przez neta, ale wiadomo zawsze można sobie coś upatrzeć i poszukać w necie czy nie będzie taniej :)
 
Inka nie możemy się już doczekać:) Powodzenia-do 11go trzymamy kciuki:)

Cayra tak mi to jakoś wygląda u tego Twojego lekarza...:) Co prawda diagnoza na odległość to trudna sprawa, ale objawy są tak oczywiste...:)

Ehtele, Ciamajdko - szkolić się i dzielić wrażeniami!:) Ja muszę poprzestać na części teoretycznej...
 
Bombusia fajnie, że mąż będzie z Tobą rodził, mój też - inaczej sobie nie wyobrażam - zresztą chcąc nie chcąc nie ma wyboru ;p
Cayra nie martw sie kilogramami, na pewno szybko spalisz, a zresztą nie to jest najważniejsze - ważne, abyś była zdrowa i dzisziuś zdrowo rósł - reszta jest nieważna!!
Różyczka qrcze.. odpoczywaj sporo kobietko:)
Lea28 mój maluszek tez często kopie gdzies w doł i jest to bolesne; nie martw się kg
Alaa no widziesz, twoja lekarka ma zdrowie podejście co do wagi:) co do cukrzycy... oj kochana to trzeba niestety pilnować dietki...
Ciamajdka no no no fiu fiu niezła aukcja:)
Ehtele wow duży już Twój Olek i zaczęłaś już 33 tydzień... wow ....; ciesze się, że fasolka się udała; a 130 zl za 15 minut to zdecydowanie zdzierstwo.... lekarze tak mają....przykre to...
GSCZ ja jestem chętna na gołąbki:D, to mój kolejny ciążowy hit:))

Przed pracą byłam w lumpku i kupiłam troszkę ciuszków dla malutkiej, zaraz pozgrywam i Wam się pochwalę:))
 
Hej, ja już po wizycie u lekarza... i znowu zdołowana :-( 3,5 kg na plus od ostatniej wizyty + kolejny mega-ochrzan od lekarza... :-:)-:)-(
Kurde, ograniczylam słodycze, dużo spaceruję, chodzę na basen.... ja już nie wiem co mam robić :-:)-:)-(
Czuje się jak gruba świnia...
USG oczywiście nie miałam, musi mi wystraczyć to, że usłyszałam bicie serduszka... :-( Ogólnie masakra...

kochana nie przejmuj sie waga. mi wstyd napisac ile przytylam ale pociesze cie ze wiecej niz ty i moja gin ani razu nie powiedziala ze za duzo- po prostu taka nasza uroda i pewnie genetyka:)))))) czuje sie jak slonioca ale coz zrobic- wszytsko zgubimy- zobaczysz.

pogoda straszna- pada i jest ciemno.na szkole rodzenia prawie zasnelam- nie z nudow tylko jakos tak dziwnie mi bylo i spac strasznie sie chcialo. za to potem wszystko minelo bo zabralam sie za sprzatanie po remoncie- jeszce jutro i mam nadzieje ze bedzie ok- jestem juz tym strasznie zmeczona.

od nastepnego tygodnia zaczynam szal zakupowy dla malej- juz sie nie moge doczekac- nareszcie:)))))))))

wszystkim wizytujacym gratuluje:)))))))))
 
Hej Brzuchatki! Dopiero nadrobilam to co naskrobalyście od 21.05 bo aż wstyd się przyznać, ale od wtedy nie siedzialam tu dłużej niż parę minut. No ale wszystko przez porąbanego szwagra który przyjechał do nas (a dokładniej do teściów) i władował się nam do pokoju w którym mamy kompa... bez pytania nas o zdanie. No i kreci się nam po mieszkaniu (mamy całe piętro w domku jednorodzinnym) mimo ciągłego wyrzucania go i gadania ze nie ma się panoszyć bo nie jest u siebie. Ale długo by tu pisać a szczerze nie chce mi się o tym czubku nawet myśleć więc daruję sobie dalsze zanudzanie Was tym tematem. A dzisiaj piszę akurat od rodziców, bo bylam na wizycie u ginka i dopiero jutro wracam do domu. I obiecuję że już teraz na tak długo nigdy Was nie opuszczę.

No a co do wizyty u ginekologa to się dzisiaj nastresowałam konkretnie. Okazało się że moje ostatnie wyniki nie są zadowalające (a do tej pory były świetne). Ale głównie chodzi o cukier... mam po godzinie od wypicia 50 g glukozy wynik 174!!!! No i dzisiaj mam dietę i jutro idę na badanie kontrolne, tzn najpierw badanie na czczo, później 75 g glukozy i badanie po 2 godz. I za 2 tyg wizyta kontrolna i jak się okaże że ten cukier mimo wszystko wysoki to na 2-3 dni do szpitala na wyregulowanie :-( No i stresuję się tym strasznie, bo niby ginek powiedział mi że póki co nie ma się co stresować bo jeden wynik (wcześniej nigdy nie miałam problemów z cukrem) o niczym nie przesądza ale jednak mnie nosi. Bo z tych nerwów zupełnie zapomniałam zapytać czy to cos dzidziokowi szkodzi, czy wpływa jakoś na rozwój, na poród, jakieś komplikacje albo coś :confused: Jak to z tym cukrem u Was Kobietki wygląda??? Pomóżcie bo nie wyrobię :-(

Poza tym porąbana położna (jakaś inna baba była, a nie moja) nastraszyła mnie że maluszek za mało się rusza (badała mnie na takim śmiesznym urządzeniu takim jak stetoskop, ale ja słyszałam wszystko "z wnętrza brzucha")... a ja jej na to że maleństwo rano to zawsze jest leniwe i może to z tego wynika. A ona mi na to że jak do 30 tygodnia nie bedzie wyraźniej słychac to szybko do szpitala. No a jak to powiedziałam mojemu ginkowi to powiedział, że nie mam się denerwować bo maleństwo jest odwrócone do środka brzucha i siedzi na pupie (tzn położenie pośladkowe o którym wiem od innego gina u którego kiedyś byłam) i stąd te "przytłumione" ruchy. No i dzidziolek rośnie zdrowo, ale niestety z tych nerwów o wymiary nie spytałam :eek:

Ale co najzabawniejsze w tej całej wizycie to zapytałam mojego ginka o płeć maleństwa a on mi na to, że według niego to... CHŁOPAK. Więc bądź tu człowieku mądry... tamten gin u którego byłam na usg 3/4 d był pewien że DZIEWCZYNKA no i każdy już tak wie, a tu taka niespodzianka. No a ostatnio kupiłam w tesco komplet 5 body dla dziewczynki, a teraz zacznę jednak kupować uniwersalne kolorki bo nigdy nic nie wiadomo. Następnym razem jeszcze raz go zapytam co tam widzi i zobaczymy... jak potwierdzi to OK a jak nie to bedziemy mieli niespodziankę przy porodzie :-) Chociaż i tak dla nas najważniejsze jest zdrowie maluszka a nie płeć ale skoro już pytałam to mogliby się chociaż zdecydować na jedno :-D No i muszę edytować suwaczek... bo jednak nie znam płci ;-)

KONIECZNIE PRZESŁUCHAJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

normalnie ja się wzruszyłam....:-:)-:)-(
cudowne...

Wrzuta.pl - Dzieci - Dziekuje

Wrzuta.pl - Dzieci - Kiedy

nie chcę Was zawalać ale mam jeszcze parę takich...:tak:

Cudowne te dzieciaki są!!!!

A teraz musze Wam opisać mój sen.
Więc my sierpniówki mieszkłayśmy razem w lesie nazywal sie Zielony Gaj, było tam przepięknie, zielono i kolorowo, ale byłyśmy bez naszych M tylko z krasnoludkami, które za nas wszystko robiły:szok:. Pewniego dnia napadli na złodzieje i ukradli wszystką biżuterię FiuuFiuu,:szok: więc byłyśmy załamane, bo miałyśmy z tego kupę kasy. Trzeba było ich złapać, wskoczyłyśmy na piękne zdrowe konie, :szok:takie śliczne rumaki "patataj patataj" i pojechałyśmy w poszukiwaniu klejnotów. Znalazłyśmy się na moim osiedlu i Martuśka ubrana w swoją niebieską sukienkę ze zdjęc zauważyła złodzieja na balkonie, Fiuu podskoczyła na ten balkon,:tak: później następne dziewczyny w tym również ja i dorwałyśmy złodziei.
Na koniec chcę zaznaczyć, ze wszystkie byłyśmy w ciązy z brzuszkami i na pewno Ehtele była w swojej nowej czerwonej sukience:):-D:-D

Takie są efekty siedzenia cąły dzień na BB:cool:
Miłego dnia Mamuśki;-)

Sny to masz wprost rewelacyjne :-D

Ja miałam traume po porodzie,heh.
Godzine po na sale wparowali moi rodzice,którzy szczęśliwi siedzieli ze mną 2-3h nie dając możliwości pospania,odpoczynku...Zresztą byłam tak pod wpływm adrenaliny,że nawet ni myślałam o spaniu,ale odczułam to później. Następnie pojawiła się teściowa,która skutecznie mnie wkurzyła łapiąc mnie za piersi i traktując jak dojarkę.
Wieczorem było przejście na salę w oddziale położniczym i jak się okazało wycieńczenie,anemia nie pozwoliły mi skutecznie zając się córą a ona płakała całą noc. Efekt- mdlałam podnosząc rękę. Zero snu przez 48h.
No cóż... spadek hormonów, deprecha,płakałam o byle głupotę, położne robiły ze mną co chciały ( nie należą do najsympatyczniejszych...wręcz odwrotnie. Dawąły do zrozumienia,że jest się beznadziejną matką,że jakim prawem dziecko płacze, jak ja mogę nie wiedzieć jak pieluche zmieniać - LALKE baby born sobie kup!).
Po 3 dniach wyszłam, załamana, zdołowana... i miało w domu nie być nikogo poza mężem. Ale że mąż dupa i jedynak to zaprosił mamusię do domu, która w drzwiach przywitała mnie hasłem "Dziękuję,że mi wnuczke urodziłaś". Pomijam,że domu nie poznałam bo postanowiła zrobić generalne porządki "po swojemu" ale komnentarze, nauka jak ubierać dziecko, przytyki że robię coś źle,że za wolno itd. spowodowały u mnie depreche na kolejne 2-3 tygodnie.

Teraz na sali poporodowej nie chcę nikogo. TEŚCIOWEJ ze szczególnym zakazem.
Odwiedziny w szpitalu? Mąż... może moi rodzice choć na chwilkę ale żadnych wędrówek i zwiedzania.
Oczywiście problem mam z teściową, bo ta kobieta skutecznie wyprowadza mnie z równowagi. Miała jechać do Francji,chyba nie pojedzie więc będzie problem. Ona obraża się za każde słowo "nie" a wtedy mój mąż się ugnie i tak ją do szpitala przywiezie. Grrr...

Dobra,wspomnienia odżyły i już się zdenerwowałam. Wiecie co...z tego wszystkigo stwierdzam,że poród to był pikuś. Okres po porodzie był największym wyzwaniem.

Współczuję normalnie! Ja jeszcze nigdy nie rodziłam ale nie wyobrażam sobie takiego nalotu. Ja chcę tylko męża na odwiedzinach i nikogo więcej. No ewentualnie moi rodzice bo oni nie są natrętni i rozumieją sytuację... mają już w końcu 5 wnucząt i wiedzą jak to było jak siostra i bratowa w szpitalu leżały.

u nas była burza z gradem :dry: ale juz nie pada, mąż wraza wiec ja odezwe sie jutro, albo dzisiaj wieczorkiem jak bede miała chwilke :-p a nie wiem czy takowa sie znajdzie :-p jutro ide na imieniny do teściowej i az sie boje:eek: zebym jej czasem nie zabiła
miłego dnia życzę wszystkim do pogadania :)

Hahaha.... teściowa żyje jeszcze? ;-)

panienko , ale mialaś jakieś problemy?? Bo może nie doczytałam...


Zdołowałam się. Jedyne leginsy,które nosiłam prawie do wszystkiego i nadal o dziwo mogłam je nosić przetarły się w udzie i jest wielka dziura :(
Kupiłam je w H&m za 70zł i tym bardziej jestem wściekła :(
Do tego wszystkiego,po przejrzeniu własnej szafy muszę stwierdzić ,że nie mam nic co mogę nosić :( No dobra.Oprócz starych dresowych spodni i dwóch swetrów. Ale swetry na taką pogodę???? :(
Nie planowałam już żadnych zakupów ubraniowych.. :(
Eee...ostatnio jakaś płaczliwa się zrobiłam.:(

Ehhhh... t z tymi zakupami to niestety nie da się nic zaplanować. Ja też miałam nadzieję że nic nie będę musiała kupować a niedawno mi się przypomniało że mam absolutorium, później obronę i wesele przyjaciół więc i tak muszę coś kupić i to z pewnością niezbyt taniego bo chociażby spodnie wizytowe trochę kosztują, a do tego jakas bluzka elegancka czy coś :wściekła/y:

[
Witam bladym świtem Mamuski!!!:-D

Kochana mamusia dała mi tyle prowiantu na wynos, ze chyba nie będę gotowac ze 3 dni:)

Miłego dnia Mamuśki;-)

Też uwielbiam jak mamusia prowiant szukuje bo wiem że wtedy mam kilka dni spokoju z gotowaniem :-D
 
reklama
witam!!!

u mnie dziś obudziło nas słoneczko.. jest parno i gorąco już od pierwszych porannych chwil, ziemia w ogrodzie piszczy od wody... jest jak gąbka.

Dziewczynki dopieściłyście moje ego do granic możliwości :D niech tylko któraś się tu pojawi z jakimś problemikiem - ciocia marulka doradzi z pełną finezją ;) :p

Co do pępkowego o swojego męża się nie obawiam - z pewnością uczci narodziny synusia ze swoim teściem przy piwie - z pewnością przy nie jednym :p ale też nikt nie zaliczy jakiegoś spektakularnego zgonu. Raczej konesersko sącząc sobie dojdą do momentu w którym wyznają sobie miłość do grobowej deski i grzecznie stwierdzą, że czas lulu :D
Zarówno u mnie w domu rodzinnym jak i w moim domu piwo jest trunkiem przy którym świętuje się wielkie uroczystości jak i spędza zwykłe wieczory. Ja osobiście z alkoholu piwo uwielbiam właśnie i wręcz szkoda mi życia na inne trunki ;) w tamtej ciąży dawałam się skusić na kilka łyków, zwłaszcza latem. Obecnie ŻADEN alkohol nie przejdzie mi przez gardło - nie wiem od czego to zależy. po prostu NIE i już. Pasjami za to pochłaniam Karmi klasyczne :)

wuzelek co do spotkań towarzyskich to obudziłaś we mnie ciekawość:
Otóż kiedy wszystkie będziemy mamami, a już niektóre jesteśmy z pewnością przyjdzie taki moment, kiedy będzie trzeba wyjść z domciu i (niektórym z nas znów) przyjdzie nam karmić piersią w miejscach publicznych. Ciekawa jestem co o tym sądzicie, jakie macie refleksje przed urodzeniem pierwszego dziecka i jakie doświadczone mamy mają spostrzeżenia i własne przygody z tym związane. Z taką zagadką zostawiam Was na niedzielę :D:D:D

Ja jakoś nie jestem przekonana do karmienia w miejscach publicznych... chociaż po porodzie może zmienię zdanie,m dopiero się okaże :-) Ale póki co twierdzę że jestem na nie, tzn mnie by to chyba nie krępowało tak bardzo ale ludzie niekiedy tak głupio na człowieka patrzą jakby ufo zobaczyli :eek: Bo widzialam jak kiedyś dziewczyna w galerii karmiła i większość ludzi nie wiedział jak sie zachować, a część bya wręcz zmiesmaczona. Mi osobiście się to wydało takie rozczulajace, a nie obrzydliwe czy coś podobnego :-) Tylko po prostu nigdy nie wiadomo jak ludzie zareagują.

Witam z rana- tak z rana,rana, bo moje poprzedniczki, to po nocach smigaja- no nie dam się przekonać, że 6, to dzień ;p

Dla mnie 6 godzina to środek nocy :-D A dzień zaczyna się o 12 :-)

o rrrany :szok:
aaaa, mam nadzieje, ze nie urodze na egzaminie

Ja mam nadzieję że na obronie nie urodzę ;-)

Witajcie sierpnióweczki:)

A ja sobie pracuję w domku, jak pisałam moja praca opiera się na kompie, więc mogę być gdziekolwiek i pracować, chociaż tak nie znoszę komputera, że w weekendy staram się go ukryć w jakiś kąt, żeby nawet na niego nie spoglądać.
Mój Wiktorek nadal jest główką w dół, teraz to bardzo wyraźnie czuję, bo wierzga nóżkami po moich żebrach, nawet przyjemne uczucie w porównaniu ze skakaniem po pęcherzu:D z resztą cały brzunio mi lata:)

buziaki słońca i miłego dnia, ja zabieram się do pracy:)


Milusia ... daj sobie na wstrzymanie z tą pracą... ona nie zając mnie ucieknie ;-) A jak jesteś na L4 to wypoczywaj! :-)

Malagonia widzę, że nie tylko ja w wampirlandii dziś byłam:) Trzymam kciuki za nasze wyniki:)

Ehhhh... ja jutro znowu do wampirlandii :wściekła/y:

Witam się po przerwie:)

a więc dzisiaj mnie wypuścili. W środę jak pojechałam na IP, to od razu wzięli mnie na oddział ginekologiczny, zbadali, stwierdzili twardość macicy... dostałam do podpisania pare papierków, że zgadzam się na leczenie i takie tam blee blee... i zostałam. T. był w Katowicach, babcia u mnie w domu (w czwartek rano miałyśmy jechać do Katowic). Bez żadnych rzeczy zostałam. Tobi rano mi przywiózł..
Na oddziale opieka super, od razu kroplówka, pielegniarki co trochę przychodziły...
rano po wizycie poszłam do ubikacji i dostałam plamień i odszedł mi skrzep krwi (sorry za szczegóły), więc druga kroplówka od razu, tabletki na rozkuczanie...
W piątek po wizycie myślałam że pójdę do domu, miałam usg, wyszło że mam dzidzię starszą o tydzień... po badaniu na samolocie lekka nadaktywność macicy... zostałam na weekend.
Nuuuuda straszna, T. mi uruchomił neta w tel. więc Was podglądałam, ale wiecie jak się czyta w komórce... próbowałam parę razy napisać ale udało się tylko raz bo reszta mi się jakimś cudem kasowała. Moją rozrywka były rundy na połozniczy, podglądanie dzieciaczków i słuchanie rodzących... ulala, działo się:tak:
W sobotę stwardniał mi znowu brzuch, w momencie zmiana wenflonu i następna kroplówka... niedzielę przeleżałam, chociaż od wieczora zaczełam się stresować bo naprzeciwko mojej sali leżała dziewczyna w 35 tyg ciąży, u której stwierdzono, że dziecko zmarło... i od wczoraj wieczorem miała wywoływany poród, spłakana, dramat, po prostu dramat...
A dziś jakos tak niespecjalnie byli za puszczaniem mnie do domu, ale obiecałam leżeć..

więc morał jeden...
zero szpitali
duzo leżenia
mało stresu
i aspargin:p

Dbajcie o siebie:sorry2::sorry2::sorry2::sorry2::sorry2:

Dobrze że już wszystko w porządku. Dbaj teraz o siebie jeszcze bardziej niż wcześniej a na pewno wszystko będzie dobrze. Trzymam kciukasy :-)
 
Do góry